Niespełna 20 lat temu w Augustowie, przy ul. 29-go Listopada doszło do ogromnego pożaru. Ogień strawił młyn. Ludzie stracili pracę, a obiekty znajdujące się na terenie tego zakładu zaczęły popadać w ruinę. Jeszcze przez wiele lat po pożarze w drewnianym budynku przy młynie mieszkali ludzie. Jakiś czas temu ostatnia rodzina opuściła „zielony domek” nad Bystrym. Dom zaś stał się miejscem schadzek rozrywkowej młodzieży i poszukiwaczy skarbów. Wybijano szyby i zrywano podłogi. To się jednak zmieniło. Plac został ogrodzony i rozpoczęły się prace rozbiórkowe. Z powierzchni ziemi znika więc powoli młyn i inne budynki na tej posesji.
Beata Perzanowska
04.04.2018 10:10
(aktualizacja 02.02.2024 11:49)
Pożar młyna był dla całej naszej rodziny wielkim dramatem. Mój ojciec pracował w nim z pasją i serce mu się krajało, jak patrzył na ogień. Mieszkaliśmy w zielonym domku jeszcze przez dwa lata. Potem się stamtąd wyprowadziliśmy. Jednak to miejsce zawsze będzie moim miejscem na ziemi i z rozrzewnieniem będę wspominać spędzone w nim chwile. Z przykrością więc patrzyłam jak wszystko, co było mi tak bliskie niszczeje. W moim domu wybijano szyby. Co raz widziałam zabite deskami okna i drzwi. Zresztą od lat cała posesja popadała w ruinę. Młyn przed laty został kupiony, ale nowy właściciel napotkał zbyt dużo problemów, związanych z przepisami prawa i ochroną konserwatorską strefy Kanału Augustowskiego. Ten człowiek zrezygnował i sprzedał posesję. Nowy właściciel niedawno rozpoczął rozbiórkę młyna. I chociaż zrobiło mi się przykro jak zobaczyłam, że mój dom znika z powierzchni ziemi to jednak cieszę się, że ktoś chce robić coś z tym pięknym miejscem. O prace na terenie dawnego młyna zapytałam wykonawcę prac, Radosława Kalinowskiego.
Pamiętam, że do młyna chodziło się oglądać "gołe baby". Okno kanciapy wychodzące na chodnik i tam cała ściana wylepiona paniami. W czasach PRL nie było golizny w kioskach :-)
Magda
04.04.2018 12:30
Pani Beato, a wiadomo już co będzie na miejscu młyna?
Hela
04.04.2018 15:01
Pani Magdo, może warto przeczytać tekst do końca a nie tylko pierwszą stronę. To naprawdę nie boli.
Napisz komentarz
Komentarze