-A o co chodzi? -Miron nie był wtajemniczony w problem, bo Dobowski ledwie małą chwilkę temu wpadł do niego do gabinetu.
-Wołaj mi tu wszystkich, trzeba się natychmiast naradzić.
Miron podszedł do biurka, by podnieść słuchawkę aparatu służbowego, ale po chwili wahania sam postanowił przejść się po urzędzie.
Dwa kwadranse i dwie duże whisky później całe towarzystwo wypełniało gabinet Mirona. Ktoś nalał sobie drinka, ktoś inny mieszał posłodzonego szampana, Sławojek i Felek Skonopi próbowali podpalić kubańskie cygara. Dobowski cały czerwony na twarzy siedział za biurkiem Mirona, a brudne buciory trzymał na stosie dokumentów leżących na blacie.
-Coś widzę, że pan Dobuś nieco zaaferowany, zdenerwowany jakby -Sławojek nigdy nie lubił Dobowskiego. -Czy coś się stało? Jachcik się popsuł, a może trunki nie smakują?
-Zamknij mordę, bo sam ci ją zamknę -Dobowski nie żartował. -Jakiś syn doniósł na mnie, że niby chrzczę benzynę i miałem kontrolę z Warszawy. I kontrola wykazała, że benzyna jest chrzczona.
-Zawsze w dupie miałeś te kontrole, mówiłeś, że na pana Doba nie bata we wsi, że są za ciency w uszach, że mogą ci na pukiel skoczyć. Raczej że mogą ci skoczyć tam, gdzie oni mogą cię w dupę pocałować -Felek Skonopi nie widział powodów do zmartwienia.
-Dzwoń do tego swojego kapitana, czy teraz już pułkownika, który tak skutecznie cię chronił i powiedz, żeby tę kontrolę natychmiast odwołali -Sławojek miał gotowe rozwiązanie.
Koleżanki patrzyły na Dobowskiego i jego kolegów z troską, ale także z zainteresowaniem.
-Jakiś kwaśny dzisiaj ten szampan, albo cukier mało słodki -Czerniawska siorbała wino z wysokiego kieliszka.
-Mamy większy problem, bo nikt nie kupił służbowych papierosów i ja nie mam co wynieść -Mroszkowska zgłosiła własny niepokój.
Dobowski popatrzył na obie panie obojętnym wzrokiem.
-Próbuję dodzwonić się gdziekolwiek od rana. Pułkownik to nawet odebrał, ale powiedział, żeby do niego nie dzwonić, że mnie nie zna i nigdy nie znał, że wszystko po wyborach się zmieniło i że teraz Polska jest uśmiechnięta.
-Konstytucja, konstytucja, konstytucja -zaczął skandować Działkowicz.
-Obawiam się, że żadna konstytucja Dobowskiemu nie pomoże -Babkowska miała poważną minę, choć w kącikach oczu dostrzec można było jakby zadowolenie, jakiś cień satysfakcji. Dobowski jednak tego nie mógł widzieć, bo patrzył chwilowo w sufit. Wstała i podeszła do okna. -To wygląda bardzo poważnie. Możesz zaliczyć ze trzy lata w miejscu odosobnienia, chyba że prezydent cię ułaskawi.
-Jak ja się mam dostać do prezydenta?
-Poczekaj na wyrok i wal do pałacu. Dla przestępców tam drzwi są zawsze otwarte. Mają tam barek i cygara. Może doczekasz jakiejś amnestii -zadowolenie Babkowskiej było coraz wyraźniejsze.
-Będę czekać na wyrok, a nie ma przecież żadnej pewności, że prezydent mnie wpuści do siebie, jak tych dwóch patafianów, co w telewizji pokazywali.
-Przecież ona z ciebie żartuje -Felek Skonopi był bezlitosny. -Pamiętasz, jak z Mironem chciałeś wręczyć kwiaty prezydentowi? Ochrona kopnęła was w tyłki i tyle tego było. Jak masz jaja, to poczekaj na wyrok i przekonaj się, czy teraz może z jakiego powodu cię nie kopnie w stronę celi w Radomiu. Moja rada: musisz jechać do swojego kapitana i błagać go o pomoc. Tylko on może cię z tego wykaraskać. Pojedziemy razem, ale musisz powiedzieć, co się stało?
-Co się stało, co się stało? Normalnie, miałem to lewe paliwko, marża na nim dużo większa. Chodziło, by wykosić konkurencję, a przecież wszystkie chwyty dozwolone. Zrobię niską cenę, myślałem, to klienci przyjadą do mnie. Ale paliwa u konkurencji zabrakło, to podniosłem cenę razy dwa i patrzyłem przez okno, jak biją się o mój towar. Potem nastały czasy, gdy konkurencja obniżyła ceny, bo wybory chcieli wygrać, i nastały ciężkie czasy. Skombinowałem zatem jeszcze bardziej lewe paliwko, żeby jakoś przetrwać. Kapitan pomógł mi to ogarnąć, dorobił lewe papiery, wszystko grało. No i wtedy wpadła ta kontrola. Najpierw nie chciałem ich wpuścić. Powiedziałem im, że są kontrolą państwową, ja jestem prywaciarz, to niech się gonią. No to oni wrócili z policją. Powiedziałem, że policja bije kobiety, łamie ręce młodym dziewczynom i żeby się ogólnie gonili. Próbowałem dodzwonić się do pułkownika, ale nie odbierał. No i wtedy mnie napadli, skuli i przewrócili na ziemię. A tamci z kontroli zaczęli coś sprawdzać, no i się okazało, że moje paliwko jest chrzczone. Napisali swoje protokoły, a ja im powiedziałem, że mogą sobie pisać, co chcą, że nie wiedzą, z kim zadzierają, że jak pułkownik tylko odbierze telefon, to grzecznie w podskokach będą musieli spierdalać. A wtedy protokołem to ja sobie tylną część ciała podetrę.
-I co przejęli się? -Felek nie mógł uwierzyć w brak lęku przed pułkownikiem.
-Jakoś słabo, może dlatego, że byłem cały czas skuty kajdankami. -Teraz sprawa pójdzie do sądu i będzie po mnie.
-Mam pomysł -Felek rozpromienił się. -Powiedziałeś, że paliwko było chrzczone? To super wiadomość. Powiesz w sądzie, że tankował u ciebie biskup i za każdym razem kropił po paliwie, chrzcił znaczy.
Miron myślał o kolejnym pasjansie.
Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze