I w końcu trafiłeś do Sparty do sekcji piłki nożnej?
– Dokładnie, i tam już się zadomowiłem na dobre, choć były oczywiście przerwy. Miałem krótki epizod, pół sezonu, w Orle Kowno. Zdarzyło mi się wówczas, grać przeciwko Sparcie… Cóż, życie. Kolejna przerwa była z kolei spowodowana kontuzją. W 2006 roku miałem zerwane wiązadła krzyżowe w kolanie, to spowodowało, że na półtora roku zniknąłem z boiska. Po operacji i długotrwałej rehabilitacji wróciłem do treningów. Ale pamiętam, że w pierwszej rundzie, po powrocie grałem spokojnie. Później już sukcesywnie się rozkręcałem. Choć od kontuzji minęło sporo lat, nie ukrywam, że czasami kolano mi trochę dokucza. Jednak przyzwyczaiłem się do tego.
Powiedz, czy kiedykolwiek wzorowałeś się na czyjejś grze, czy masz jakiego idola?
– Trochę lat już mam, także to nie czas na idoli… (śmiech). Jak byłem młodszy, to owszem uwielbiałem grę angielskiego klubu Manchester United, zresztą nadal im kibicuję. Imponowali mi wówczas, zresztą do dzisiaj, tacy zawodnicy jak Dwight Yorke, Andy Cole czy później Ruud van Nistelrooy. Obecnie staram się grać jak najlepiej i przede wszystkim utrzymywać się w dobrej formie fizycznej.
Napisz komentarz
Komentarze