Przed dwoma laty zostałeś redaktorem „Przeglądu Powiatowego”. To z pewnością duża nobilitacja, ale czy masz przez to do czynienia również z tym, co dziś określa się hejtem?
-Z różnych powodów walczymy z hejtem i plotką. Ja byłem ofiarą bardzo krzywdzących plotek, gdy zrezygnowałem z bycia prezesem PTTK. Pamiętam hejt, który rozlał się na mnie z internetu i obraźliwe pogłoski na mieście, że jestem skazany czy, że kogoś okradłem. Raczej spodziewałem się podziękowań, a spadły na mnie najgorsze oskarżenia i pomówienia. Wbrew plotkom nie miałem żadnego postępowania prokuratorskiego, o procesie karnym nie mówiąc. Nie miałem także żadnego postępowania przed sądem koleżeńskim PTTK. Ale plotkarzom i hejterom to nie przeszkadzało. Mam zatem osobiste powody, by walczyć z hejtem i plotką. Jeśli natomiast chodzi o pracę w gazecie, to raczej oceniałbym ją jako bardzo satysfakcjonującą. Powszechnie wiadomo, że nie biorę za to żadnego wynagrodzenia, ale za to spotykają mnie same przyjemne rzeczy. Niemalże codziennie otrzymuję telefon z podziękowaniem lub prośbą o zajęcie się jakimś tematem od naszych Czytelników. Niezmiernie miło jest usłyszeć, że dzięki nam jeszcze chce się w tym mieście żyć. Nagle wielu ludzi, których nie znam zaczęło mi się odkłaniać na ulicy. Przyjemnych sytuacji jest bardzo dużo. Odczuwam za to pozytywny dystans pomiędzy mną, a politykami, ale uważam, że dystans z naszymi Czytelnikami się zmniejszył.
Napisz komentarz
Komentarze