Gabinet Mirona był znacznie mniejszy i miał jedynie podręczny barek oraz niewielki zapas cygar, a spotkanie miało być liczne i długie. Sławojek rozglądał się ze skrzywioną miną. Nie lubił, jak nachodzili go w gabinecie. Kiedyś, zanim kupił za miejski grosz barek do gabinetu Mirona, spotkania odbywały się tutaj, ale to dawna historia. Dzisiaj musiał patrzeć, jak znikają z JEGO barku kolejne drogie flaszki, jak z dymem idą JEGO kubańskie cygara.
A kogóż tu nie było. I Czerniawska, i Mroszkowska, Krewetkowska i Alka Wolska. Na fotelu za biurkiem Sławojka rozpierał się Dobowski, obok sterczał Działkowicz, wokół krążył Felek Skonopi, denerwując wszystkich zebranych. Była też Babkowska i sam Babkowski. Było jeszcze kilka pomniejszych person, ale Sławojek nie pamiętał ich nazwisk. W kącie stał Miron.
-Siądźże Felek! -podniesionym głosem rozkazał Dobowski.
Felek Skonopi rozejrzał się za wolnym miejscem.
-Tak jest, wodzu! -przycupnął pomiędzy Babkowską a Babkowskim. Babkowska odsunęła się z nieukrywaną niechęcią.
-Rozkazałem wam tu przyjść, poleciłem się zebrać, bo jest ważna rzecz do załatwienia. Niedługo wybory i muszę zakomunikować wam kilka moich decyzji.
-Jak to niedługo? -zaniepokoił się Działkowicz. -Do wyborów jeszcze dwa lub trzy lata.
-Raczej dwa lub trzy miesiące -z krzywym uśmiechem odezwał się sam Babkowski.
-O kurna, nie wiedziałem.
-Zebrałem was tutaj, bo dobrze nam było ze sobą -Dobowski zdjął buty z biurka. -Wspólne imprezy, dobre alkohole, cygara, czasami coś do nosa. To był dobry czas. Pamiętamy przeloty helikopterem na morza południowe, rejsy służbowym jachtem. Nie zapominamy o interesach z naszym miastem, o kasie która szerokim strumieniem płynęła do naszych kieszeni.
-Naszych? -Działkowicz po raz drugi okazał zdumienie.
Dobowski nie zauważył pytania.
-Pamiętamy dobrą wódeczkę, kawiorek, słodzony szampan, złotego orła dla Alki Wolskiej, wysokie pensje Sławojka i Felka Skonopi. Wszystko to nasze wspólne osiągnięcia, nasze sukcesy, nasz cel i nasze źródło satysfakcji. Nie możemy tego oddać jakiejś opozycji, która zamierza wygrać wybory. Poza tym przebąkują coś, że będą nas rozliczać, że będą sprawdzać przelewy, zakupy, wydatki reprezentacyjne, odbiorą nam kontrakty i pensje. Sami rozumiecie, że to niedopuszczalne.
-To co mamy robić? -Mroszkowska miała przerażoną winę.
-Po pierwsze się nie martwić. Po drugie wsłuchać się w plan. Mów Felek.
-Plan jest taki, że teraz musimy się mocno pokłócić.
-Co ty Felek pierdolisz -Sławojek nie wytrzymał swoim zwyczajem.
-Bez swawoli słownych, proszę -Dobowski poczuł się w obowiązku zainterweniować. -Tyle razy cię nagrali, tyle razy opisali twoje wulgaryzmy, tyle razy pracownicy się skarżyli, a ty dalej swoje. Kontynuuj, Felek, a ty Sławojek nalej whisky i podaj mi cygaro.
-Od wielu lat tworzymy koalicję prawaków z lewakami. Współpraca układa się wzorowo. Jednak moje badania w internecie każą zauważyć, że nasi wyborcy nie lubią się za bardzo. Wasi nie lubią naszych, a nasi waszych -Felek wskazał raz na jedną, raz na drugą część sali. Musimy się znielubić na czas wyborów, żeby dopasować się do wyborców. Wy weźmiecie głosy prawaków, my swoje, lewaków, a po wyborach zmontujemy nową koalicję z Mironem na czele.
-Zaraz, zaraz -Babkowski nie wydawał się zbyt zadowolony. -Tym razem na czele powinien być ktoś od nas. Mamy nawet dobrego kandydata. Jego powinniście popierać.
-Wasz kandydat nigdy jeszcze nie wszedł do drugiej tury, to jak mamy go popierać?
-Tym razem wejdzie. Jest dobry. Nie będziemy popierać waszego debila od pasjansów!
-O, o, o to chodzi -Felek wydawał się zadowolony. -Tak to musi wyglądać. Kłócimy się, spieramy, rzucamy się sobie do gardeł. Miron pozwalnia nawet wasze rodziny, wszystkich pociotków, że niby likwidujemy nepotyzm. Okres wypowiedzenia będzie po wyborach. Dostaną dodatkowe urlopy, sowite odprawy, będą mieli czas na kampanię. Ty Babkowski i twoi towarzysze będziecie pluli na Mirona, na mnie, na Dobowskiego, my będziemy pluli na was. Nikomu do głowy nie przyjdzie, że cały czas mamy koalicję, że wszystko dogadane. Miron zapłaci za nasze i wasze banery, ulotki, klipy, kamery, grafiki, drony i co tam będzie potrzebne. Babkowski weźmie głosy prawicy, my lewicy i mamy komplet.
-A co jak się nie uda, jak zabraknie trochę głosów? -zaniepokoiła się Czerniawska.
-Mam na boku taką zapasówkę -Dobowski poruszył się na fotelu Sławojka - Taką nową partię, jednoosobową wprawdzie, ale damy im na listę paru naszych wiernych towarzyszy, trochę głosów zbiorą. Dostaną premię za nowość od lewaków. Babkowski musi zmontować coś na prawej flance. Tam jest partyjka od tego posła z gaśnicą. Oni u nas w ogóle nie mają członków. Trzeba im pomóc, pozwólmy się wykazać nowym siłom politycznym. Pod naszą kontrolą oczywiście. Nowi naprzód !!!
-Macie tutaj scenariusz, jak będziemy się kłócić -Felek Skonopi położył przed każdym gruby segregator. -Macie tu dni, godziny, co macie mówić i pisać w internetach, żeby wyglądało, że się podgryzamy.
-Napierdalamy znaczy? -Sławojek znowu nie wytrzymał.
Miron po cichu wymknął się do swojego gabinetu układać pasjansa.
Napisz komentarz
Komentarze