Nauczyciele nie umęczyli go tak bardzo. Każdy dostał po goździku i paczce rajstop, do tego uścisk ręki Mirona i tyle tej uroczystości było. Nauczycielki nie były zachwycone, ale nauczyciele wydawali się zdziwieni. Oglądali opakowania z rajstopami z każdej strony. Ktoś mówił coś o LGBT, ale Miron nie zrozumiał, o co chodziło.
Dużo gorzej wyglądał kolejny wieczór, choć nic nie zapowiadało kłopotów. Służby Mirona przygotowały szampana, whisky, krewetki, ośmiorniczki, wędzone ryby z lokalnych jezior. Babkowski przyniósł rosyjski kawior i rosyjską wódeczkę, którą dostał od posła ze swojej partii. Felek Skonopi zaprosił młode koleżanki. Były też sterty znakomitych kubańskich cygar. Miron przyniósł z domu służbowy projektor, na którym w domowych pieleszach oglądał ulubione seriale. Ten wieczór wyborczy miał przejść do historii naszego miasta. Babkowski miał zostać posłem, co otwierało nowe możliwości dla towarzyszy partyjnych Mirona. Kilka tygodni przed wyborami podzielili pomiędzy sobą państwowe spółki, ustalili pensje, zaplanowali intratne kontrakty. Planowali budowę niepotrzebnego lotniska, drogi w środku lasu. Wszystko, by ich firmy miały gdzie zarabiać ogromne pieniądze. Otwarcie dziesiątek butelek najdroższego szampana zaplanowano na godzinę 21. Już godzinę wcześniej nie brakowało nikogo. Wszyscy radni, zastępcy Mirona z rodzinami, działacze i sympatycy. Atmosfera była wyjątkowa, działacze oczekiwali wielkiego zwycięstwa, zmiażdżenia opozycji, zdobycia nie tylko naszego miasta, ale także naszego kraju. To miało być Waterloo, to miała być bitwa nad Oką, wielki triumf Babkowskiego.
-Powrócimy wierni, my czterej pancerni!!! -śpiewał na cały głos Felek Skonopi.
-Cisza, cisza!!! -wrzeszczał Dobowski.
-Sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, start -Sławojek stanął najbliżej Babkowskiego, by jako pierwszy złożyć mu gratulacje.
Głos zza ekranu stał się słyszalny.
„Dobry wieczór państwu, witamy na wieczorze wyborczym. Za chwilę zobaczymy, kto wygrał wybory. To były bardzo ważne wybory, które określą, czy nasz kraj pójdzie w stronę Rosji i Niemiec, czy stanie się niemieckim landem, czy w szkołach nasze dzieci będą uczyły się języka rosyjskiego i niemieckiego zamiast polskiego, czy jednak będzie krajem naszej partii i jej działaczy? Uwaga! Oto wyniki głosowania”.
Wiele par oczu w gabinecie Mirona wpatrywało się w wielki ekran z wynikami. Nikt się nie odzywał. Niektórzy spoglądali to na Babkowskiego, to na Dobowskiego, to na Felka Skonopi.
-Co to ma znaczyć? O co tu chodzi? -radny Działkowicz nie mógł zrozumieć tego, co wyświetlało się na ekranie.
-Normalnie -Dobowski uśmiechnął się krzywo. -Suweren zdecydował. Nie mamy posła, nie mamy kontraktów, nie mamy spółek, nie mamy kasy. Otwierać szampany, albo nie, dajcie mi tu tę ruską wódkę!
Co się działo później, Miron nie do końca zapamiętał. Babkowski najpierw się rozryczał, Felek go pocieszał, dawał mu jakieś proszki na uspokojenie i lepszy humor. Te proszki każdy chciał wziąć, nawet Miron. Potem był szampan, a gdy nastroje się poprawiły, wszyscy zaczęli tańczyć. Także Alka Wolska tańczyła i to na stole.
-Polacy nic się nie stało, Polacy nic się nie stało -wrzeszczeli wszyscy razem.
Chwilę później film Mironowi się urwał.
Dzisiaj siedział samotnie w gabinecie i rozmyślał.
„Być albo nie być? Oto jest pytanie. Czy być tą bezczynną postacią za biurkiem, ułożoną jak pasjans, czy też podjąć decyzję, stanąć twarzą w twarz z prawdą i wybrać „nie być”? Z jednej strony, układanie pasjansa w cieple mojego krzesła daje pewność, komfort, spokój ducha. O, jak wzniosłe jest życie pasjansa! Zawsze istnieje szansa na kolejną partię, kolejne wyzwanie do rozwiązania. Czyż nie to jest sens bycia?
Ale z drugiej strony… Czy nie jestem jak ta karta, która czeka na odpowiednie miejsce, na właściwą chwilę, aby znaleźć swoje przeznaczenie? Co to za bycie, jeśli nie jestem w stanie dokonać trudnych wyborów, stanąć w obliczu niepewności, zaryzykować, a może nawet przegrać?
Być albo nie być… Czy to naprawdę takie trudne pytanie? Może powinienem zostawić pasjans i oddać się życiu pełnemu wyzwań, pełnemu niespodzianek. Ale znowu, co jeśli przegram? Co jeśli mój pasjans się nie ułoży? Co jeśli stanę się jak ta odwrócona karta, która nie pasuje nigdzie?
Nie, nie! Muszę podjąć decyzję. Muszę zdecydować, czy być urzędnikiem, który zarabia krocie na układaniu pasjansa, czy być kimś, kto faktycznie jest. Ale, ach, jak trudno jest dokonać wyboru, gdy tak wiele stoi na szali. Może powinienem jeszcze zagrać jedną partię pasjansa... zanim zdecyduję.”
Napisz komentarz
Komentarze