-Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa -Sławojek tym razem użył wyłącznie przecinków. -Babkowski w pizdu i cały nasz misterny plan też w pizdu. Co ja teraz zrobię, przecież spaliłem za sobą wszystkie mosty. My pomagaliśmy Babkowskiemu, a on jako poseł miał pomóc nam. Jako poseł! Kim on teraz będzie? Kim będzie Babkowski w tej sytuacji? Ktoś umie odpowiedzieć?
-Kim będzie Babkowski, tym będzie. To już ani twoja, ani nasza sprawa. Pytanie brzmi, jak on spłaci długi? -Dobowski przechadzał się po gabinecie Mirona z nieodłącznym cygarem i szklaneczką znakomitej służbowej whisky. -Przecież pożyczyliśmy mu na lewo worki kasy z miejskiego konta, drukowaliśmy mu na koszt podatnika ulotki i jakieś parszywe gazetki. Cały czas przychodzą rachunki za druk i dystrybucję. Mówiliśmy, że to inwestycja, a nie koszt, ale inwestycja nie wypaliła i ktoś musi to spłacić. A z tego co słychać, Babkowski jest goły i bosy.
-To my mamy jakieś manko w kasie naszego miasta? -zaniepokoił się Miron, myśląc głównie o swojej pensji. -Przecież nasze miasto musi brać kredyty na węgiel w ciepłowni, na nagrody dla nauczycieli, na remont spalonego domu. To dlaczego pożyczyliśmy Babkowskiemu, jak sami nie mamy?
-Ty się Miron tak nie troszcz o miejskie pieniądze -Felek Skonopi wydawał się co nieco zdenerwowany. -Stać nas było na przewalenie 400 mln zł od Norwegów, to te kilka baniek na wybory też mieszkańcy zniosą. Podatnik jest cierpliwy, wszystko za nas spłaci w podatkach. Problem jest całkiem inny. Babkowski i jego wielka partia okazała się znacznie mniejsza, niż sądziliśmy. Jak głupcy kupiliśmy zapewnienia, że ich wygrana jest przesądzona, że wybory to formalność. Mówili, że jak wpompowali tyle kasiory w te wybory, wspomnieli o stu miliardach, że nie ma pały we wsi, żeby dała radę. A tu się znalazła pała, która wszystko przeorała, przekopała i jest problem.
-Problem, kurwa, problem? -Sławojek stał tyłem do zebranych i gapił się przez okno. Na zewnątrz było piękne słońce i oświetlało kolorowe korony jesiennych drzew. -To jest katastrofa nie problem. Miałem zostać prezydentem sąsiedniego miasta, miała być koalicja jego partii i mojego komitetu, mieliśmy podzielone stanowiska, posady, synekury, urzędy i pieniądze. I chuj bombki strzelił. Jak ten kretyn mógł to przegrać? Tyle kasy mu daliśmy, tyle kasy.
W istocie przelewy na kampanię Babkowskiego były rekordowe w historii naszego miasta. Nikt nigdy nie był tak hojny dla jakiegokolwiek kandydata. Rachunek z drukarni, proszę bardzo, rachunek z poczty, proszę bardzo, rachunek za wieszanie banerów, proszę bardzo, benzyna, reklamy w prasie, radio, telewizji, media społecznościowe. To wszystko kosztowało góry pieniędzy. Dawno się Miron tyle nie na podpisywał przelewów. Aż mu rękę trzeba było leczyć.
Wszyscy patrzyli na Dobowskiego, który krążył po gabinecie i nie wyglądał na zmartwionego. To łepski facet, choć raz czy dwa dał się przyłapać na drobnej korupcji.
-Kretynem to jesteś ty, a nie Babkowski -Dobowski patrzył na Sławojka i raz po raz zaciągał się cygarem. Od czasu do czasu popijał whisky i właśnie kończył pierwszą butelkę. -Wszyscy jesteście kretynami. Kto stawia w wyścigu na jednego konia, kto może być tak głupim? Całe szczęście, że macie pana Dobusia. A pan Dobuś kozie z dupy nie wypadł i zainwestował w dwa konie. I jeden z moich koni dobiegł do mety na dobrym miejscu. I teraz mamy wybór. A może nawet zaprzęgniemy oba konie. Popatrzcie na wyniki. Babkowski może zapewnić nam 35 procent głosów suwerena, mój drugi koń, -wskazał palcem na tabelkę, -dołoży nam do puli 20 procent. A 35 i 20 daje w sumie 55, czyli wygraną w wyborach. Nazwijmy mojego konia Trojanem. Po cichutku zapisujemy się do tej partii, niektórzy zostają sympatykami. Mam już w niej zresztą kilku moich ludzi, którzy póki co się nie ujawniają. Trojan ma swoich posłów, którzy będą nam przywozili kartoniki, czeki, znaczy, z milionami. Jak przyjdzie czas, okaże się, że wszystkie biorące miejsca w mieście i powiecie na listach Trojana będziemy mieli my. Co do jednego. Ideowców ustawimy na dalszych miejscach, by broń boże nie zostali radnymi. A po wyborach będziemy gadać z opozycją, że niby Babkowski jest be, że trzeba demokratyczną opozycję stworzyć, że musi wrócić normalność, a w nocy podpiszemy z Babkowskim umowę koalicyjną i przejmiemy nie tylko nasze miasto, ale także nasz powiat. Nie wiem tylko, co mamy zrobić z Mironem. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to że posadzimy go w jakimś gabineciku, damy komputer do pasjansów i dotychczasową pensję, to może nie zauważy zmiany.
Miron od dawna nie słuchał Dobowskiego pochłonięty kolejnym pasjansem.
Napisz komentarz
Komentarze