-To na czym, według ciebie Mironku, polega demokracja? -zarechotał Dobowski zaciągając się cygarem i popijając znakomitą służbową whisky.
-No na tym, że suweren nas wybrał i teraz rządzimy. Możemy sobie latać helikopterem na morza południowe, kupować drogie alkohole, palić cygara, układać pasjansa. No chyba na tym?
-Jesteś blisko, jak na twój mały rozumek. Demokracja to taki system, gdzie bogaci i chytrzy, jak my, oszukują biednych i głupich, że rządzimy dla ich dobra. Oni nas wybierają, a my mamy ich w dupie. Zapamiętaj Miron, w dupie! I zapamiętaj jeszcze jedno. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy, do polityki idzie się dla bardzo dużych pieniędzy. Bardzo dużych. Nie mówię o darmowej limuzynie, darmowym śmigłowcu na każde nasze zawołanie. Nie mówię nawet o tej znakomitej whisky, czy kosztownych kubańskich cygarach. To gadżety. Nawet twoja marna dwudziestotysięczna pensja to też gadżecik. Ci biedni i głupi wyborcy w swojej masie są wystarczająco bogaci, byśmy mogli myśleć o bardzo dużych pieniądzach. Policz tylko, każdy z nich tankuje miesięcznie 50 litrów benzyny. Jeśli zarabiamy 2 złote na litrze, a samochodów w naszym mieście jest 15 tysięcy, to ile to będzie? No właśnie, półtora miliona. Miesięcznie. Ale to też gówniane napiwki. Jeśli wygramy wybory dla Babkowskiego albo innego naszego towarzysza, będziemy operować globalnie, a nie lokalnie. Wówczas do zatankowania będzie 15 milionów samochodów i wtedy płynnie przechodzimy z milionów na miliardy. Rozumiesz? Miliardy są naszym celem.
-I dlatego miły nasz Mironku, -Felek Skonopi chciał dorzucić swoje trzy grosze, -będziesz grzeczny i napiszesz w tym swoim gównianym, ale wysokonakładowym pisemku, że popieramy Babkowskiego, co umożliwi nam realizację naszego programu wyborczego, który roboczo nazwaliśmy „koryto plus”. Jak wygramy, koryto będzie wielkie jak nasze miasto, jak województwo całe. Będziemy mogli zjeżdżać na nartach z gór usypanych ze złotych monet. Gorzej, jeśli wygra opozycja.
-Mamy tak głupią opozycję, że szkoda, kurwa, gadać -przez te wtrącane kurwy i inne wulgaryzmy Sławojek miał w urzędzie ksywę „Przecinek”. Zapytany kiedyś, dlaczego tak klnie, odpowiedział po pijaku, że to taki jego przecinek. I przykleiło się. -Są tak, kurwa, ograniczeni, że chcą skończyć z naszym Eldorado. Ja bym nawet może zrozumiał, gdyby powiedzieli, że teraz ich kolej, że oni też chcą się nachapać, że te miliardy trzeba dzielić nieco sprawiedliwiej pomiędzy nas i ich. A oni? Oni chcą zmniejszyć podatki, budować darmowe przedszkola, żłobki, zrobić bezpłatną komunikację i budować tanie mieszkania. To wszystko za nasze ciężko kradzione pieniądze. Chcą zniszczyć nasz wspaniały system transferu dużych sum z kieszeni podatników do naszych sejfów. Ręce, kurwa, opadają. Nic nie zarobią, a nam odbiorą. Mówią też, że będziemy musieli wszystko oddać. Przecież nikogo nie okradliśmy, suweren sam nam dał. Za chuja nie rozumiem tej zasranej opozycji.
-Pozostaje nam się bronić, a jak wiadomo najlepszą obroną jest atak. -Felek Skonopi miał już plan. -Musimy opozycję oskarżyć o wszystko, co najgorsze.
-Przecież oni nie rządzą już kilkanaście lat -Miron wyraził zdumienie.
-Nie szkodzi. Będziemy mówić, że przez opozycję trzeba się czuć zagrożonym, że jak oni wygrają, na nasze miasto i nasz kraj spadną wszelkie plagi, emeryci będą z głodu umierać na ulicach, nauczyciele nie dostaną pensji, lekarze stracą pracę, ze wszystkich stron napadną na nas wrogowie, emigranci nas zadepczą. Nasi wyborcy muszą wiedzieć, że tylko wybór Babkowskiego i jego towarzyszy uratuje nasze miasto i nasz kraj, że tylko wtedy nauczyciele dostaną pensje, goździk i paczkę kawy, a emeryci nigdy nie zaznają głodu. Tuż przed wyborami otworzysz Mironie wraz z Babkowskim dom dla emerytów, a tuż po wyborach wprowadzimy tam urzędników, jak zamierzaliśmy. Na otwarciu musi być herbatka, kawka, ciasteczka i oczywiście wiele przemówień naszych kochanych towarzyszy. Wszystko to pięknie nagramy, sfotografujemy i wrzucimy w internety. To musi dać efekt.
-Na poniedziałek po wyborach Babkowski szykuje bibkę z alkoholem, porządnym żarciem -Dobowski wydawał się być pewnym sukcesu. -Będzie szampan, porządna whisky, na stołach pojawi się rosyjski kawior z rosyjską wódeczką, ale będzie też dziczyzna, tatarek, bigosik na czerwonym winie, sieja, sielawa i wędzony węgorz. Dla Czerniawskiej znajdzie się sushi i słodzony szampan a dla Alki Wolskiej kaszanka. Musimy rozstawić wielkiego grilla, zorganizować ochronę i porządne ogrodzenie. Zaprosi się też fajne koleżanki, by nam było milej. Zagra znakomity artysta z województwa, Franek, czy jakoś tak. Trochę podatnik będzie musiał zapłacić, ale zrobi to chętnie, nieprawda Mironku?
-Wybory są, kurwa, najważniejsze -Sławojek nie zapomniał o przecinku. -To największe święto demokracji. To czas, gdy suweren ma prawo przemówić, to moment, gdy suweren decyduje o przyszłości.
-Pojechałeś, kurwa -Dobowski był bardzo rozbawiony.
Zebrani zaczęli się głośno śmiać, klepali Sławojka po plecach. Dobowski z Felkiem zarzucili sobie ręce na ramiona i odtańczyli kazaczoka, bez przysiadów, bo wiek i tusza była pewną przeszkodą.
-Na pohybel opozycji, job ich mać, puć wsiegda budziet sońce -Sławojek wspomagał tańczących towarzyszy okrzykami. -Polej Miron i spierdalaj do układania pasjansa.
Miron polał wszystkim i udał się pod schody, gdzie w spokoju mógł oddać się swym ulubionym czynnościom.
Napisz komentarz
Komentarze