To był rejs mojego życia
Kiedy usłyszał Pan, że będzie dowodził rejsem z papieżem Janem Pawłem II?
-Dowiedziałem się o tym na około dwa miesiące przed samym rejsem, w trakcie przygotowywania statku Tryton. Razem z dyrektorem Żeglugi Augustowskiej Sławomirem Aleksandrowiczem nadzorowałem proces prac wykonywanych na statku. Było to duże przedsięwzięcie, bo Tryton był holownikiem, wybudowanym jeszcze w czasie II wojny światowej. Trafił do okręgowego zarządu dróg wodnych, skąd odkupiła go nasza żegluga z zamiarem przebudowania na jednostkę pasażerską. Okazją ku temu stała się wizyta papieża.
Tryton został przewieziony z Augustowa do Wigier, co też było dużym wyzwaniem.
-Gdy po przeprowadzonych pracach statek był gotowy do przewozu pasażerów, augustowscy przedsiębiorcy panowie Masiewicz i Zawadzki pomogli w jego transporcie z portu zarządu wodnego w Augustowie nad jezioro Wigry. Miało to miejsce około tygodnia przed wizytą papieża Jana Pawła II. Transport odbył się bez żadnych komplikacji. Na przestrzeni czterech godzin od wyjazdu z Augustowa, Tryton został zwodowany na przystani przy Starym Folwarku. Tam też odbyły się jego oficjalne chrzciny, w których uczestniczyły m.in. władze powiatowe z Augustowa i Suwałk oraz dyrekcja żeglugi.
Napisz komentarz
Komentarze