Nie wszystkie decyzje miejskich radnych pozostają bez echa. Także te, które były efektem kilkugodzinnej, gorącej debaty. Sprawa odległości punktów sprzedaży alkoholu od newralgicznych z perspektywy mieszkańców miasta miejsc użyteczności publicznej mocno podzieliła samorządowców, a finalny kierunek działań i tak wyznaczył wojewoda.
Bartosz Lipiński
19.04.2017 15:52
(aktualizacja 22.07.2023 09:17)
Autor: Archiwum PP
Cała historia rozpoczęła się podczas sesji Rady Miasta z 21 lutego. Procedowano uchwałę dotyczącą ustalenia odległości punktów sprzedaży napojów alkoholowych zawierających ponad 4,5 procenta alkoholu z wyjątkiem piwa. Projekt miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych zakładał ustalenie limitu 100 metrów w stosunku do szkół i 30 metrów wobec żłobków, przedszkoli i obiektów sakralnych. Sekretarz komisji relacjonowała, że istnieją badania, wedle których ograniczenie miejsc sprzedaży alkoholu wymusza również ograniczenie spożycia. Podczas żywiołowej debaty padło wiele zaskakujących stwierdzeń, odwołujących się m.in. do wielkiej prohibicji w Stanach Zjednoczonych w latach dwudziestych minionego wieku, pierestrojki i rewolucji bolszewickiej. Przywoływano też przykłady innych państw, przede wszystkim skandynawskich. Rada Miasta podzieliła się na dwie frakcje.
Napisz komentarz
Komentarze
dfb
19.04.2017 18:26
Jak nawet bedzie i 1000m to jak będę chciał się napić to i tyle przejdę i kupię. Bezsens z tymi odległościami. A tak na marginesie to już kolejna uchwała uwalona, wcześniej o parkowaniu. O jakości rady, urzędu i prawników miejskich dobrze to nie świadczy. Poza tym czy nie ma większych zmartwień niż to gdzie można kupić wódkę? Niebawem zmiana zbiórki śmieci ma być wdrażana a miasto milczy. ***y, a konkretów brak.
Napisz komentarz
Komentarze