Sztuka kochania po augustowsku
Nie wszyscy wiedzą, że autorka książki biograficznej o Michalinie Wisłockiej pochodzi z Augustowa. Jak wspomina pani lata spędzone na Augustowszczyźnie?
-Idyllicznie, choć jak wszystkie dzieciaki, miałam też swoje problemy, ale mieszkałam w lesie nad Neckiem, można się było kąpać, zbierać poziomki i szybko o nieszczęściach zapomnieć. Do dziś pamiętam pod którym drzewem czytałam św. Augustyna a pod którym uczyłam się fonetyki. Było też takie, do czego przyznaję się ze wstydem, pod którym zakopałam pierwszą paczkę papierosów, żeby nikt mnie nie nakrył. Gdy wyjechałam na studia do Warszawy, pamiętam, że popłakałam się któregoś razu w parku z tęsknoty za tatą i prawdziwym lasem.
Napisz komentarz
Komentarze