Jeśli o Litwinach mowa… Tematem pańskiej prelekcji w Augustowie była Unia Europejska. Czy Polska powinna wzorem Litwy przystąpić do strefy euro?
-Gdyby istniała wola polityczna i odpowiedni układ w parlamencie, to moim zdaniem mogłoby to mieć miejsce w ciągu 2-3 lat. Dlatego, że polska gospodarka jest do tego gotowa. Wystarczyłby rok przygotowań, następnie dwa lata pobytu w tzw. RM2, gdzie wyznacza się kurs złotego do euro, który może wahać się tylko w pewnych granicach. Jeżeli gospodarka przez dwa lata utrzyma się w takim przedziale, to w trzecim roku może przyjąć euro. Od strony ekonomicznej nie ma żadnych przeszkód, aby Polska przyjęła wspólną europejską walutę. Uważam, że byłoby to dla nas korzystne. Kraje, które weszły do strefy euro, nie doznały niczego złego, a wręcz przeciwnie. Nawet, jeżeli bezpośrednio po wejściu, nieco wzrosły ceny towarów, był to zwykle wzrost niewielki i chwilowy. Gdybyśmy weszli do strefy euro, bylibyśmy w najbardziej zwartym masywie Unii Europejskiej, a to byłby także czynnik naszego bezpieczeństwa. Unia Europejska prędzej czy później wyposaży się także w coś w rodzaju własnych sił zbrojnych. Będzie to o wiele trwalszy element bezpieczeństwa, niż organizacja typu NATO. Dziś Sojusz Północno-Atlantycki istnieje, a jutro Amerykanie mogą porozumieć się z Rosjanami i podjąć decyzję o wycofaniu się stąd. Udział w NATO jest ważnym elementem naszego bezpieczeństwa, ale moim zdaniem ważniejszym jest pozostanie w Unii Europejskiej, jej najbardziej ścisłym kręgu. Tam, gdzie będzie miało się najwięcej do powiedzenia. Niestety obecna władza PiS, skaże Polskę na to, że zostaniemy w „przedpokoju”. Nikt nas nie wyrzuci z Unii, ale zostaniemy zmarginalizowani. Salon pozostanie dla nas otwarty, ale wejście do niego uzależnione będzie od spełnienia określonych warunków. Niestety grozi nam sytuacja znalezienia się „w sieni”.
Napisz komentarz
Komentarze