W czerwcu po raz pierwszy po trzymiesięcznej przerwie radni miejscy obradowali w sali konferencyjnej augustowskiego magistratu. Jednak najprawdopodobniej był to wyjątek od reguły i kolejne obrady będą zdalne. Oczywiście taki stan rzeczy ma usprawiedliwiać niepokój przed epidemią koronawirusa. Jednak niektóre argumenty za obradami online są raczej wątpliwe, bo sugerują brak czasu na obowiązki zawodowe i prywatne radnych.
Bartosz Lipiński
Przerwa pomiędzy ostatnimi obradami stacjonarnymi w augustowskiej radzie miejskiej trwała ponad trzy miesiące. Radni przez kilka posiedzeń w kwietniu i maju obradowali zdalnie. To oczywiście pokłosie epidemii koronawirusa i związanych z nią obostrzeń. Z czasem zaczęło pojawiać się coraz więcej głosów, że najwyższa pora myśleć o powrocie do normalności. Taki postulat przedstawiała w połowie maja m.in. radna Koalicji Obywatelskiej Izabela Piasecka i wydawało się, że nie była w tym odosobniona. Komisje i sesje w trybie stacjonarnym dają opozycji większe pole manewru, pozwalają także na odbywanie konsultacji między klubami. Ponadto obrady zdalne nie są wolne od negatywnych konsekwencji. Radny KO Adam Sieńko zwracał uwagę, że komputer podczas dyskusji online może odmówić posłuszeństwa i wtedy istnieje potrzeba jego ponownego uruchomienia. Jeżeli doszłoby do tego bezpośrednio przed ważnym głosowaniem, byłby to nie lada kłopot. Ale jest jeszcze jeden, nieco humorystyczny argument przeciwko zdalnemu obradowaniu. Radni na ekranach komputerów pokazują nam część swojego życia prywatnego. Zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz stwierdził nawet, że radny PiS Marcin Kleczkowski zmieniał spodnie w trakcie obrad, co było powodem dyskusji.
W czerwcu w sali urzędu miasta odbyły się posiedzenia komisji społeczno-oświatowej oraz uzdrowiskowej, a także sesja rady miejskiej. Przewodnicząca Alicja Dobrowolska tłumaczyła, że zwołała sesję w trybie stacjonarnym, ponieważ podczas obrad głosowano nad wyborem ławników sądowych. Było to głosowanie tajne, do którego potrzeba było przygotować urnę i powołać komisję skrutacyjną, czego oczywiście nie dałoby się zrobić przebywając w domach.
Poranna sesja z 16 czerwca została przerwana po tym, kiedy radni opozycji w akcie protestu opuścili salę przed głosowaniem nad powstaniem zespołów szkolno-przedszkolnych. Dopiero po kilku godzinach przerwy posiedzenie wznowiono. To pozwoliło Magdalenie Śleszyńskiej na wystosowanie apelu do przewodniczącej, żeby kolejne sesje rady były zwoływane zdalnie. Radna Naszego Miasta zauważyła także, że I. Piasecka, która postulowała o sesje w trybie stacjonarnym opuściła obrady razem z pozostałymi członkami swojego klubu i później na nie już nie wróciła. Ale niektóre z refleksji radnej Śleszyńskiej można było uznać za zaskakujące.
-Dopóki możemy pracować zdalnie, pracujmy tak w szacunku do swego czasu. Poprzednia komisja pomimo mojej prośby została zwołana w Dzień Matki. Tak samo dzisiaj umówiliśmy się na poranną sesję, a później się okazało, że po godzinie musieliśmy iść do domów i przyjść z powrotem po południu. Jest mi bardzo ciężko zorganizować w tym trybie pracę społeczną, bo mam obowiązki służbowe i rodzinne. Bardzo bym prosiła, żebyśmy już w ten sposób nie robili, skoro osoba prosząca o obradowanie tutaj wyszła lekceważąc nas –mówiła Śleszyńska.
Sugestie radnej o trudności w łączeniu pracy społecznej z życiem zawodowym i prywatnym są wątpliwe. Każda komisja rady oraz sesja odbywa się zwykle raz w miesiącu, ponadto radni pobierają za udział w posiedzeniach niemałe pieniądze w formie diety. Zapewne większość z mieszkańców chciałaby mieć podobne dylematy. Następne obrady najprawdopodobniej będą już zdalne, ponieważ przewodnicząca podkreślała troskę o zdrowie i bezpieczeństwo radnych.
Napisz komentarz
Komentarze