Bartosz Lipiński
Temperatura sporu rośnie
Atmosfera pracy w augustowskiej radzie miejskiej od dawna daleka jest od idealnej. Podziały na obóz rządzący i opozycję są bardzo wyraźne, powodują konflikty, przedłużające się debaty i niejednokrotnie argumenty ad personam. Co ciekawe, największe animozje występują dziś między radnymi, którzy kandydowali do samorządu z tej samej listy. Radni reprezentujący w wyborach 2018 roku Prawo i Sprawiedliwość, od dłuższego czasu są ze sobą mocno skłóceni. Dość przypomnieć miłą atmosferę kampanii wyborczej i porównać ją do aktualnych realiów. Część radnych wybranych z listy PiS jest w sojuszu z burmistrzem i Naszym Miastem, kiedy pozostali są do nich w silnej kontrze. Najnowsza odsłona konfliktu budzi szereg kontrowersji.
Długa przerwa w obradach
Przerwa w obradach radnych trwała grubo ponad miesiąc. Na taką rzeczywistość, która miała zapewne duży związek z epidemią koronawirusa narzekała część samorządowców. Jednym z radnych, który widział pilną potrzebę zwołania sesji był Tomasz Miklas. Samorządowiec PiS również na łamach „Przeglądu Powiatowego” podkreślał, że są palące sprawy, którymi musi jak najszybciej zająć się miasto. Mówił m.in. o sytuacji augustowskich przedsiębiorców w dobie kryzysu czy potrzebie omówienia działalności Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Po długiej przerwie radni ponownie obradowali pod koniec kwietnia. Z wiadomych powodów dyskusja odbywała się zdalnie. Myli się jednak ten kto sądzi, że praca online przełożyła się na łagodzenie atmosfery czy skrócenie dyskusji. Podczas debaty nad miejskim targowiskiem T. Miklas stwierdził, że funkcjonowanie bazaru było jednym z powodów, dla których należało zwołać sesję kilka tygodni wcześniej. Przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska odparła, że skoro radny widział taką potrzebę, mógł wraz z grupą radnych zawnioskować o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Miklas poinformował, że spotkały go niedawno bardzo duże nieprzyjemności.
Telefon przewodniczącej
Z relacji radnego wynikało, że jakiś czas temu zadzwonił do A. Dobrowolskiej i zapytał ją o termin zwołania sesji. Podał powody, dla których obrady powinny być zwołane. Z opinii, które padły można wnioskować, że jednym z tematów wymienionych przez T. Miklasa była sytuacja związana z rozwojem największego augustowskiego zakładu pracy tj. firmy British American Tobacco. Po rozmowie z Miklasem z BAT miała kontaktować się A. Dobrowolska.
-Spotkałem się z przykrymi konsekwencjami w pracy. Zadzwoniła pani do mojego zakładu pracy i przedstawiła mnie w bardzo krzywdzącym świetle. Przedstawiła pani kłamliwą wersję naszej rozmowy telefonicznej, która mogła skutkować dla mnie utratą pracy. Znając praktyki radnych wyrzucania ludzi z pracy miała to pani na myśli. Zapewne przegłosowalibyście lekką ręką moje zwolnienie, tak jak zrobiliście to z Marcinem Kleczkowskim. Podczas telefonu do mojego pracodawcy oświadczyła pani, że w imieniu firmy chciałem zwołać nadzwyczajną sesję. Jeżeli domagałem się w imieniu pracodawcy zwołania sesji nadzwyczajnej, to proszę pokazać taki wniosek na piśmie. Proszę skontaktować się z moim pracodawcą i sprostować to, co pani powiedziała –fragment wypowiedzi Tomasza Miklasa z kwietniowych obrad rady.
Odmienna wersja zdarzeń
Polityczni adwersarze nawzajem zarzucali sobie insynuacje i kłamstwa. Jak łatwo domyślić się, Alicja Dobrowolska przedstawiła wersję, która diametralnie odbiegała od słów oponenta.
-Pan Miklas faktycznie zadzwonił do mnie z pytaniem o zwołanie sesji. Zapytałam go czy jest jakiś pilny temat. Powiedział, że jest dużo tematów, ale nie wyszczególnił jakie. Nadmienił, że bardzo ważnym tematem jest BAT. Chciałam dowiedzieć się, co jest takiego pilnego, o czym bym nie wiedziała. Radny odparł: „To pani nie wie? Przecież BAT jest najważniejszym tematem w Augustowie”. Nie mogłam zachować się inaczej niż zadzwonić do urzędu miasta i spytać, czy wpłynął jakiś wniosek z BAT. Odpowiedziano, że nie wpłynął. Aby móc uzyskać też potwierdzenie z drugiej strony zadzwoniłam do BAT. Tam też otrzymałam odpowiedź, że nie było żadnego wniosku, firma niczego od nas nie potrzebuje –ripostowała A. Dobrowolska.
Przewodnicząca dodała, że wobec przeinaczania sensu jej rozmów z radnym, chciałaby, aby odtąd T. Miklas nie dzwonił do niej na prywatny numer telefonu, a kierował swoje prośby na piśmie przez biuro obsługi rady. Później także będzie otrzymywał odpowiedzi drogą pisemną. Tomasz Miklas twierdził natomiast, że to jego oponentka przekręciła jego słowa i publicznie kłamała. Dodał też, że poruszony przez niego w rozmowie telefonicznej temat jest najbardziej pilną sprawą w mieście i skoro przewodnicząca rady nie ma wiedzy w tym zakresie, to może zastanawiać jak wygląda jej współpraca z burmistrzem. Do dyskusji przyłączali się inni radni.
Kto powiedział prawdę?
Mirosław Chudecki, członek koalicji rządzącej radą przekazał m.in., że według jego wiedzy firma BAT nie życzy sobie, aby jakikolwiek radny zabierał głos w jej imieniu. Dotyczy to nie tylko pracowników firmy. Chudecki dodał również, że jeżeli firma będzie chciała poruszyć swój temat, zwróci się o to oficjalnie do rady miejskiej z zachowaniem określonych procedur.
-Jeszcze raz powtórzę, że to nie ja poszedłem do mojego pracodawcy i nie przedstawiłem mu fałszywej wersji. To pani przewodnicząca zwróciła się do mojego pracodawcy informując go, że radny Tomasz Miklas w imieniu firmy chciał zwołać sesję nadzwyczajną. Miało to na celu pozbawienie mnie pracy. Praktykę zwalniania radnego już przeszliście –ripostował T. Miklas.
Na ostatniej sesji A. Dobrowolska kolejny raz oświadczyła, że zapytała jedynie pracodawcę radnego czy wniósł do rady miejskiej jakikolwiek wniosek dotyczący zakładu, ale nie mówiła nic na temat tego, by radny chciał zwołać jakąś sesję. Zarzuty T. Miklasa nazwała nieprawdą.
Mamy klasyczny przypadek słowa przeciwko słowu. Bardzo możliwe, że nigdy nie dowiemy się jaka jest prawda.
Napisz komentarz
Komentarze