To było naprawdę wielkie widowisko. Cudowne hinduskie stroje, do tego wspaniała hinduska muzyka, zarówno ta tradycyjna i współczesna. Na scenie 22 tancerzy z Augustowa, Sejn, Suwałk i Ełku wspaniale tańczących do rytmicznych taktów. Wszystko to, jak w prawdziwym bollywoodzkim filmie trochę przerysowane i satyryczne. Do tego przesłanie z morałem. Przesłanie, które zauważył każdy widz na sali, aranżowane małżeństwo i bunt zakochanej w kimś innym dziewczyny, trudna relacja ojca i syna oraz traumy rodzinne niesione z pokolenia na pokolenie. Tak jak w życiu. Zapytaliśmy Katharinę Kochanowską, reżyserkę i choreografkę spektaklu „Kończy się na nim”, skąd pomysł na Bollywood?
-Był taki moment, kiedy filmy Bollywood były dość popularne. Byłam wówczas dzieckiem Pamiętam, że od początku skradły mi serce, ten taniec, śpiew, kolory. Marzyłam, by móc kiedyś tańczyć tak jak Hindusi. To marzenie spełniło się. Mieszkałam rok za granicą i to właśnie tam miałam okazję występować wraz z hinduską grupa taneczną. Po powrocie do Polski zajęłam się innym stylem tańca, ale ten pozostał w moim sercu. Obiecałam sobie, że kiedyś wystawię spektakl w klimacie Bollywood. Zajęło to kilka lat, ale spełniłam obietnicę daną samej sobie -wyjaśnia Katharina Kochanowska.
Najnowszy spektakl Augustowskiego Teatru Tańca Kathariny Kochanowskiej po raz kolejny poprzez taniec i muzykę sięga do poważniejszych tematów.
-Myślę, że nie ma nic złego w spektaklach czysto rozrywkowych, jednak ja od zawsze wolałam dotykać ważnych, a nawet trudnych tematów. Pierwsze spektakle także niosły ze sobą głębokie przesłania, jednak owiane były bardziej mrokiem, teraz uczę się mówić o ważnych rzeczach w jasnych kolorach. Skąd pomysł? Prowadzę warsztaty tzw. coachingowe z rozwoju osobistego. Temat, z którym ostatnio często się spotykam podczas warsztatów, to niełatwe relacje z rodzicami. To mnie zainspirowało, chciałam w spektaklu pokazać drugą stronę medalu, że można spojrzeć na naszych rodziców z jeszcze innej strony. Na główny wątek wybrałam relacje ojca z synem -tłumaczy Katharina Kochanowska.
To co widzieliśmy na deskach kinowej sceny wymagało od tancerzy mnóstwa pracy i pokonywania swoich słabości. Niektóre figury taneczne były naprawdę bardzo trudne, a pamiętajmy, że większość tancerzy ATT nie jest zawodowcami.
-Mam bardzo mocny zespół. Tancerze są bardzo zaangażowani, pracowici, zdolni i z chęcią rozwijają swoje umiejętności. Pomagają sobie wzajemnie i wspierają. Są coraz lepsi, na przestrzeni lat poprawiła się ich gra aktorska, ich świadomość ciała i technika taneczna. Oczywiście każdy z nich będzie poruszał się trochę inaczej, chociażby ze względu na wiek. Mamy też osoby nowe, które mają krótszy staż, a mimo to uważam, że także poradziły sobie doskonale. Jestem z nich dumna, bo naprawdę osiągnęły wysoki poziom. Wszystko dzięki ciężkiej pracy i współpracy, cierpliwości, wzajemnego wsparcia oraz zrozumienia, bo przecież różnimy się od siebie w wielu kwestiach -podkreśla Katharina Kochanowska.
Owacje na stojąco przy każdym pokazie, a było ich pięć, zawsze przy pełnej sali mówią same za siebie. Widzowie nie kryli wzruszeń i radości.
-Czuję ogromną wdzięczność, bo występować dla tak wspaniałej publiczności to zaszczyt i czysta przyjemność. Widzowie tak ciepło nas przyjęli, naprawdę zanurzyli się emocjonalnie w tę historię. Tak pięknie nas nagrodzili owacjami, gratulacjami, uściskiem dłoni, a nawet przytulaniem. Nie szczędzili nam pochwał na portalach społecznościowych. Są tacy kochani. Nie wiem, czy mają świadomość, jak wiele to dla nas znaczy, jak bardzo dzięki temu nabieramy nowych sił, by tworzyć kolejne spektakle. Robi mi się ciepło na sercu, gdy widzę, że publiczność wychodzi ze spektaklu z dobrym samopoczuciem. Cieszę się, że spędzili miło wieczór -dodaje Katharina Kochanowska.
W kwietniu spektaklem „Kończy się na mnie” Augustowski Teatr Tańca otwiera festiwal teatralny w Suwałkach. Być może spektakl będzie jeszcze raz grany w Augustowie, w czerwcu z okazji Dnia Ojca.
Napisz komentarz
Komentarze