OSOBY:
Miron -specjalista od pasjansa i dekretacji pism urzędowych, klucznik
Alka Wolska -przewodniczonca (pisownia oryginalna)
Felek Skonopi -specjalista od odwracania kota ogonem
Babkowska -mecenas i żona polityka z innego sąsiedniego miasta
Sprawiedliwy -lokalny starosta
Miron niepewnie oparł się o fotel. Gabinet był jasny i czysty. Dali mu całkiem dobry komputer, pasjans się nie zacinał. Teraz komputer był wyłączony.
„Alka Wolska jest twardą kobietą” -pomyślał Miron. Lubił takie kobiety, bezkompromisowe. Ale trochę się ich bał, nawet bardziej niż trochę. Przy Alce Wolskiej czuł się nieśmiało.
Przed chwilą odebrał od niej telefon. Miron ma nie podchodzić do okien i siedzieć cichutko w gabinecie, bo opozycja wezwała służby. O jakie służby chodzi, nie zdążył zapytać. Rozłączył się i na wszelki wypadek wyłączył komputer i telefon. Głupi nie jest, słyszał o Pegasusie.
„A wszystko już tak dobrze się układało” -pomyślał. –„Dwadzieścia tysięcy co miesiąc płynie na konto, pasjanse układam już na 4 poziomie trudności. Muszę tylko co rano rozdzielić pocztę”.
Rozdzielanie poczty lubił nawet bardziej od pasjansa, czuł się ważny. Każdy list mógł zadekretować do kogo chciał. Codziennie rano czuł smak prawdziwej władzy.
„O co może chodzić? Może dowiedzieli się, że pożyczyłem sobie sprzęt fotograficzny na święta do domu? Albo chodzi o te sto choinek zapachowych, które sobie zabrałem? Ale tylko na chwilę. Przecież zwróciłem je, jak tylko przestały pachnieć. Nie, choinki nie, bo używałem ich w służbowych samochodzie. Choinki nie. Może chodzi o koncert raperów, gdzie zniknęło sto tysięcy złotych, a może o te drzewka za 600 tysięcy na rynku kupione zamiast węgla do ciepłowni? Olimpijski Augustów dopiero się rozkręca, więc opozycja nie znalazła tam na razie żadnych przekrętów. Na szczęście chyba nawet się nie rozkręci, ktoś znowu coś schrzanił, nie będzie problemów.”
Felek gadał coś, że znowu czarna dupa, że ktoś coś poplątał, że brakuje 50 milionów. Lepiej żeby ten Olimpijski Augustów nie wypalił. Bezpieczniej.
„Najbardziej będzie mi żal tego gabinetu” -myślał dalej. –„No może jeszcze tych wyjazdów na Forum Ekonomiczne”.
To tam Miron był jak ryba w wodzie. Przechadzał się po korytarzach i wiedział, że tworzy historię. Raz nawet przeszedł bardzo blisko NAPRAWDĘ WAŻNEGO POSŁA. No i ten hotel z basenem. Tak, za darmowym hotelem z basenem też będzie tęsknić.
„Cała nadzieja w Babkowskiej” -pocieszał się Miron. –„Ona powinna wszystko załatwić.”
„Alka Wolska pewnie coś wie, ale nie mogę zadzwonić. Bo jak? Wyłączonym telefonem?” -martwił się Miron.
Nagle do gabinetu zdecydowanym krokiem weszła Alka Wolska. Nigdy nie pukała do Mirona, choć on do jej pokoju musiał nie tylko pukać, ale także wcześniej się anonsować. On do niej zwracał się grzecznie, per pani, ona była bardziej bezpośrednia.
-Miron, co ty wyprawiasz? -skarciła go. -Miałeś nie podchodzić do okien, a ty wszystko powyłączałeś, nawet światło w gabinecie.
-Przestraszyła mnie pani.
-Żartowałam sobie, taki żarcik jesienny. Biegnij Miron wysikaj się, bo będzie nieszczęście.
Alka Wolska patrzyła, jak drżący Miron wychodzi z gabinetu. To ona powinna zajmować ten gabinet, ale polityka jest taka niesprawiedliwa. Osoby najlepsze, inteligentne, obyte muszą myśleć o niższych stanowiskach lub niższych pensjach. Ta pensja boli ją najbardziej. Miron ma dwadzieścia tysięcy miesięcznie, a ona tylko dwa.
„Nie ma sprawiedliwości na tym świecie” -przemknęło jej przez głowę. –„Miron nie umie wykonać nawet prostych poleceń. Nic nie wie i nic nie rozumie”.
Alka Wolska ma dorobiony własny komplet kluczy do urzędu i gabinetu, ale trzyma to w tajemnicy. Kilka razy weszła tu w nocy, by sobie tu posiedzieć. To jej mały fetysz. Lubiła wyobrażać sobie, jak rządzi wszystkim i wszystkimi, jak wzywa na dywanik, jak wywala z pracy za najmniejsze nieposłuszeństwo, jak patrzy w przestraszone oczy poddanych. Tak, poddanych, bo ona sprawowałaby władzę, jak królowa, a co tam, jak cesarzowa. Miałaby u stóp mieszkańców, sądy, prokuraturę, starostę Sprawiedliwego. No i najważniejsze, miałaby dwadzieścia tysięcy, a może nawet więcej.
Podczas tych nocnych wizyt nagrywała siebie na komórce. Jaka ona był władcza i zdecydowana. Jak umiała być bezkompromisowa.
-Wyłączam panu mikrofon!!!
-Dwie minuty minęły!!!
-Pan kłamie panie pracowniku!!!
-Co mnie to obchodzi? Powiedziałam i wykonać!!!
-Zwalniam panią w trybie ustawy i regulaminu!!!
Potem oglądała te filmy w pracy i w domu. Dumna z siebie.
Tak, burmistrzem byłaby znakomitym.
Jej marzenia przerwał Miron pukaniem do drzwi własnego gabinetu.
Alka Wolska musiała pójść prowadzić obrady. Za marne dwa tysiące.
*Zapraszam do lektury najnowszego "Przeglądu Powiatowego", do kupienia w sklepach od najbliższej środy (5 października). Polecam tekst okładkowy: "Miejskie inwestycje mocno zagrożone" (zalążek artykułu można przeczytać: tutaj) oraz pozostałe artykuły.
Krzysztof Przekop
Redaktor naczelny
Napisz komentarz
Komentarze