Burmistrza przed sądem reprezentowała mecenas urzędu miasta Beata Kornelius, a na świadków powołano najważniejszych pracowników augustowskiego magistratu. Czokajło relacjonuje, że zmierzenie się z aparatem urzędniczym było bardzo trudnym doświadczeniem.
-Padły insynuacje, że pełnomocnik burmistrza do spraw zwierząt ma ze mną jakieś układy i nakręca dla mnie zlecenia. Jednym ze świadków był pan Sławomir Sieczkowski, który kilka miesięcy wcześniej przyszedł do mojej lecznicy razem z Filipem Chodkiewiczem. Celem tej wizyty było przekonanie mnie do dalszej współpracy z miastem. Tymczasem w sądzie pan Sieczkowski zeznał, że zaprosiłem go do siebie, ponieważ chciałem pochwalić się swoimi trofeami i psami myśliwskimi. To manipulacja, która miała przedstawić mnie przed sądem w złym świetle, jako osoby nietroszczącej się o zwierzęta. Pan Sieczkowski sam jest myśliwym. Warto, żeby myśliwi dowiedzieli się, jakiego kolegę mają w swoim gronie. Rządzący miastem pokazali, że w walce ze mną nie liczą się dla nich żadne świętości. Jeden z burmistrzów postawił na szali wieloletnią przyjaźń rodzinną, aby mnie oczernić –komentuje Czokajło.
Napisz komentarz
Komentarze