Krzysztof Przekop by Koty2
Wiosna zawitała na Podlasie, do Augustowa przyleciały pierwsze bociany. Zrobiło się całkiem ciepło, choć nocami bywa jeszcze mroźno. Wiosna jest symbolem odradzającego się życia, czasem nadziei, radości.
Tej wiosny nasze oczy i myśli skierowane są na wschód. Patrzymy na naszych ukraińskich przyjaciół, podziwiamy ich ogromne męstwo i odwagę. Wojna jest straszną rzeczą, która, jak się wydawało, w Europie nie nastąpi. Jednak wybuchła za przyczyną Rosji i Rosjan. Jej skutkiem są miliony uchodźców, głownie kobiet z dziećmi. W Augustowie naliczyliśmy już ponad tysiąc takich osób. Sporo ich mieszka w ośrodkach zorganizowanych przez wojewodę, starostę i burmistrza, ale wiele setek Ukraińców mieszka w naszych domach. Mamy do czynienia z wielkim zrywem pomocowym augustowian. Pokazaliśmy nasze wspaniałe serca, naszą prawdziwie chrześcijańską postawę. To taka hurtowa produkcja dobra.
Pomoc lubi dyskrecję
Takie rzeczy robią moi znajomi, moi sąsiedzi. Nikt z nich nie publikuje w mediach społecznościowych filmików i galerii zdjęć dokumentujących niesioną pomoc, nikt nie krzyczy na pół miasta, jaki to on dobry i hojny. Nikt z nich nie przechwala się, że pomaga więcej niż sąsiad lub znajomy. Bo pomagać trzeba w ciszy, pełnej dyskrecji. Chodzi o to, by nie urazić potrzebujących, ale też nie tworzyć wrażenia mistrzostw w pomaganiu, by nie zniechęcić sąsiada poprzez głupie sugestie, prawdziwe lub nie, że on pomaga gorzej od nas.
Każdy może pomagać, ale każdy ma inne możliwości. Dla biednej emerytki oddanie 100 zł potrzebującym jest ogromnym wysiłkiem finansowym, dla burmistrza zorganizowanie magazynu to wydatek prawie wyłącznie intelektualny. Nie widziałem w internecie żadnej biednej emerytki, która przechwalałaby się udzieloną pomocą, choć płaci ze swoich, i miałaby do tego prawo. Widziałem za to burmistrzów, którzy organizują pomoc za nasze pieniądze, ale przechwalają się jakby byli największymi samarytaninami w mieście.
Ocenę pozostawiam Czytelnikom, czy burmistrz powinien dziękować za pomoc sobie czy mieszkańcom Augustowa.
Miasto przegrywa kolejne sprawy sądowe
Pisałem już kiedyś, że obsługa prawna burmistrza nie zdaje egzaminu. W drobnych, oczywistych sprawach jakoś sobie radzi, jednak gdy przychodzi do spraw poważnych zalicza porażkę za porażką. Każdy kto umie sięgnąć pamięcią wstecz, do sesji na których głosowano uchylenie mandatów radnym Dobkowskiemu, Zawadzkiemu czy Harasimowi, musi dzisiaj czuć wielki niesmak. Opinie prawne wydane przez biuro prawne burmistrza zostały zmiażdżone przez sądy, które uznały, że sprawy mają się całkowicie odwrotnie jak przekonywali miejscy prawnicy, a właściwie prawniczka Beata Kornelius.
Dołóżmy do tego sprawę slappu wobec lekarza weterynarii Leszka Czokajły, przypomnijmy sobie sprawy Mariana Dyczewskiego, przegrany przez burmistrzów proces z Wiesławą Chrulską, czy sześć spraw wytoczonych przeciwko Krzysztofowi Przekopowi i mamy obraz kolejnych porażek ekipy Karolczuka.
Smutna to i kosztowna niekompetencja.
Kolejny głośny i przegrany przez miasto proces sądowy opisujemy w tekście okładkowym: „Lekarz weterynarii wygrał z miastem”.
Napisz komentarz
Komentarze