Pani Marta podkreślała, że wcześniej pies trzymany był na polu, bez budy. Po pożarze domu właściciele przenieśli się w inne miejsce i czworonoga zabrali ze sobą. Augustowscy policjanci przyjechali na interwencję i o całej sytuacji powiadomili społeczników ze Stowarzyszenia „Kudłacz”.
-To, co zastałam po przyjeździe na miejsce zmroziło mi krew w żyłach –mówiła wtedy Barbara Korzeniewska, inspektor ochrony zwierząt Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Kudłacz” w Augustowie, która została wezwana na interwencję w miejscowości Bargłówka. –Pies był trzymany przy jednym z budynków, ale jak wynika z informacji od sąsiadów, przez lata przebywał w szczerym polu. Był palikowany jak krowa, na szyi miał łańcuch przytwierdzony hakami wrośniętymi w skórę. Ten łańcuch rósł razem z nim. Na szczęście zwierzę nie było agresywne i udało się spokojnie je przetransportować do weterynarza.
Napisz komentarz
Komentarze