Turyści, z którymi rozmawialiśmy (imiona i nazwiska znane redakcji), są mocno oburzeni całą sytuacją. Jak nam powiedzieli przyjeżdżają do Augustowa od czterech lat, w to samo miejsce i do tej pory nie mieli żadnych problemów. Zrelacjonowali nam przebieg tego zdarzenia.
-Było około w pół do pierwszej w nocy. Siedzieliśmy na łodzi, a w namiocie spały nasze dzieci. Zobaczyliśmy dwóch młodych spacerujących panów. Jeden z nich zaczął fotografować dziecięce zabawki leżące w piasku i rejestracje auta. Podeszliśmy do nich w obawie, że są to jacyś złodzieje, którzy zwietrzyli okazję widząc obce rejestracje. Baliśmy, że może coś zrobią, a przecież w namiocie spały dzieci. Zapytaliśmy ich, czego tu szukają i że nie życzymy sobie by robili zdjęcia. Wywiązała się rozmowa. Na początku nie wiedzieliśmy, kim ci panowie są. Prosiłem żeby się przedstawili. Tego nie zrobili i wtedy powiedzieliśmy, że chyba będziemy musieli użyć siły, bo zwyczajnie boimy się o swoje rodziny.
Jeden z mężczyzn miał powiedzieć do Filipa Chodkiewicza, że czuje od niego alkohol, a on na początku rzekomo zaprzeczył, a potem to potwierdził. Z relacji turystów wynika, że zastępca burmistrza powiedział, iż drugi kolega jest trzeźwy.
-Nie był on mocno pijany, można określić, że podpity. Ten człowiek mówił też, ze mu grozimy, ale my tego nie zrobiliśmy. Tylko zasugerowaliśmy, że podejmiemy działanie, jak sobie nie pójdą i jeżeli oni podejmą interwencje, to my też tak zrobimy. Zanim poprosiliśmy ich o przedstawienie się, jeden z nich zaczął mówić, że może robić co chce, a ja odparłem, że jak może wszystko, to niech się przedstawi. On dalej się nie przedstawiał. –mówi jeden z turystów. –W tym momencie kolega zasłonił telefon jednego z nich ręką. Cała sytuacja się zakończyła. Panowie zaczęli się wycofywać. Mówiłem też jest, że jestem ratownikiem WOPR, zresztą na łodzi jest emblemat.
Turyści na drugi dzień poszukiwali informacji, kim mogli być ci ludzie. Dowiedzieli się, że jeden z nich jest zastępcą burmistrza.
-Doszło do interwencji telefonicznej jednego pana i podczas rozmowy z zastępcą ten zaprzeczył całej sytuacji. Po dwóch godzinach jednak się przyznał, że był tu w nocy no i brzydko mówiąc kazał nam wy…. . Dalej nie dokończę. Dostaliśmy też zawiadomienia, że mamy stawić na policji celem wyjaśnień, nie pamiętamy już z jakiego artykułu. Wszystko sprawdziliśmy i naszym zdaniem nie popełniliśmy żadnego wykroczenia. Przyjechaliśmy dwoma samochodami, jeden stał przy amfiteatrze, a drugi na plaży. Nie ma żadnej tablicy informacyjnej, na której widniałby zakaz. Zapytaliśmy o zgodę pana, który dzierżawi teren i on się na to zgodził. Teraz ten człowiek ma problemy, a tego bardzo nie chcemy. To nie jego wina –podkreślali.
Turyści dodali, że zastępca burmistrza podczas całej tej nocnej sytuacji nie był agresywny i widać było, że się wycofuje nie mając argumentów prawnych.
-Jak się dowiedzieliśmy, że to wysoki urzędnik to byliśmy zszokowani. Takie osoby powinni chyba inaczej się zachowywać. My tego tak nie zostawimy. Zamierzamy złożyć wniosek o nachodzenie nas i nękanie. Mieliśmy wyjechać w niedzielę, a w związku z ta sytuacją opuszczamy Augustów już dzisiaj –powiedzieli nam na koniec rozmowy.
O skomentowanie tej sytuacji poprosiliśmy Filipa Chodkiewicza, zastępcę burmistrza.
-Dwa dni temu, wieczorem wraz kierownikiem wydziału spraw społeczno -administracyjnych wybraliśmy się na obchód bulwarów plaży miejskiej i Postiwu, żeby sprawdzić, czy nasze służby miejskie wprowadziły pewne udogodnienia, które miały wprowadzić. Chodzi o to, że na Postiwie miał się pojawić stróż nocny, który pilnowałby porządku, a też i Centrum Sportu i Rekreacji ma egzekwować to, żeby auta nie parkowały na plażach, które są przeznaczone do wypoczynku –tłumaczy Filip Chodkiewicz. -Miejsce na plaży nie jest po to, żeby parkować tam auta, tylko po to żeby mogli tam wejść plażowicze, rozłożyć kocyk i korzystać z uroków Augustowa. Faktycznie wraz z panem kierownikiem napotkaliśmy na plaży miejskiej przy molo Radiowej Trójki dwa samochody zaparkowane na plaży no i w momencie kiedy pan kierownik chciał zrobić zdjęcie rejestracji jednego z samochodów, to wtedy znaleźli się tam dwaj panowie. Nie wiem skąd byli, nie byli mili, nie byli grzeczni, nie zachowali się kulturalnie. Rościli sobie pretensje do tego miejsca twierdząc, że to teren prywatny, że komuś tam za to zapłacili, a przypomnę że jest to plaża miejska. My z panem kierownikiem nie kontynuowaliśmy dyskusji z ludźmi w takim stanie. Zawiadomiliśmy CSiR o tym, żeby podjął interwencję. Tak samo na plaży miejskiej, jak w innych miejscach, powinni być plażowicze a nie samochody.
Na zarzuty turystów, że miał być pod wpływem alkoholu Filip Chodkiewicza powiedział krótko: „Trudno mi komentować podobne bzdury” i dodał, że nie pije alkoholu od bardzo wielu lat, gdyż na poważnie wziął bycie harcerzem.
Napisz komentarz
Komentarze