Krzysztof Przekop by Koty2
Dotarły do nas hiobowe wieści
Na ostatniej sesji radni opozycji kilkukrotnie pytali, czy prawdą jest, że na spółkę Wodociągi i Kanalizacje Miejskie w Augustowie została nałożona kilkumilionowa kara. Terminu „kara” używał również prezes spółki Bartosz Buczyński, choć w rzeczywistości chodzi o naliczenie podwyższonej opłaty. Decyzja nie jest prawomocna, a spółka odwołała się od niej. Co jest źródłem problemu?
Badanie 12 próbek zamiast 24
Prezes poinformował, że w spółce odbyła się kontrola Najwyższej Izby Kontroli. NIK dopatrzył się nieprawidłowości i wezwał do ich sprawdzenia fachowców podlaskiego WIOŚ. Efektem jest podwyższona opłata umownie nazywana karą. Wartość tej opłaty za lata 2018 i 2019 wynosi blisko 7 milionów złotych (ok. 3,5 mln zł za rok). Z naszych informacji wynika, że chodzi o przekroczenie warunków odprowadzania ścieków komunalnych z oczyszczalni ścieków w Augustowie. Projektowana wielkość oczyszczalni zgodnie z operatem wodno-prawnym wynosi ponad 50 tys. RLM (tzw. Równoważna Liczba Mieszkańców). Augustowska spółka dokonywała 12 pomiarów ścieków zamiast 24 uznając, że oczyszczalnia jest mniejsza, niż wynika to z dokumentacji wodno-prawnej. Organ kontrolujący dokonał wyliczenia ładunku zanieczyszczeń w ściekach i na podstawie wskaźników naliczono podwyższoną opłatę za ścieki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Wody Polskie sprawdzają możliwość ewentualnego przekroczenia poboru wody przez spółkę.
Spółkę kontrolowali fachowcy
Leszek Cieślik ma nadzieję, że odwołanie będzie skuteczne, choć nie jest optymistą. Lider augustowskiej Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że 7 mln złotych zapłacą podatnicy. Były wieloletni burmistrz Augustowa uważa, że aktualna sytuacja to efekt czyjegoś niedopatrzenia, ale odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na zarządzających spółką. Zdaniem Cieślika analizy zrzutu ścieków muszą być szalenie skrupulatne.
-Decyzja o nałożeniu kary na spółkę jest jeszcze nieprawomocna, ale trudno będzie wybronić się z tej sytuacji, gdyż przekroczenie normy zrzutu ładunku ścieków potwierdził wojewódzki inspektorat ochrony środowiska. Trudno podejrzewać fachowców dokonujących kontroli, aby pomylili się dokonując badania. Będąc mieszkańcem Augustowa życzę spółce skuteczności w procedurze odwoławczej, gdyż karę rzędu 7 mln zł będą musieli pokryć podatnicy. Nie sądzę, by miało to przełożenie na wzrost opłat za wodę. Ustawodawca w przypadku taryf ustalił, że zapłaty kary nie można włączyć do kosztów działalności. Być może spółkę będzie zmuszone dofinansować miasto np. poprzez podwyższenie kapitału zakładowego –komentuje L. Cieślik.
-Prawdopodobne wysokie koszty dla społeczeństwa spowodowało czyjeś niedopatrzenie albo brak należytego nadzoru. Uważam, że winny tej sytuacji jest przede wszystkim zarząd spółki, który odpowiada za organizację pracy, zlecanie poszczególnych prac, przeprowadzanie oraz podpisywanie analiz, które mają zapobiec ewentualnym przekroczeniom norm –mówi lider Koalicji Obywatelskiej.
Pamiętne zmiany personalne
Były wieloletni burmistrz Augustowa zwraca uwagę na zmiany kadrowe, które dokonywały się w spółce na przestrzeni ostatnich lat. Spółką kierowało trzech prezesów. Zdaniem Leszka Cieślika taka rzeczywistość nie wpływa na stabilizację.
-Najpierw odwołano doświadczonego prezesa Tomasza Wojszko. Jego następca kierował spółką przez krótki okres, a obecny prezes pracuje w naszej spółce od kilku lat. Zmiany kadrowe zaczęły się w dobie rządów ugrupowania Nasze Miasto i jak widać nie do końca się sprawdziły. Każda firma potrzebuje stabilizacji, zwłaszcza będąca newralgiczną z punktu widzenia mieszkańców miasta. Jako burmistrz pracowałem z panem Tomaszem Wojszko przez czternaście lat. Realia tamtych czasów były jeszcze trudniejsze niż obecne, a jednak nigdy do podobnej sytuacji nie doszło. Przypomnę, że spółka zajmująca się dostarczaniem wody i odprowadzaniem ścieków wymaga nakładów finansowych, bo normy związane z ochroną środowiska są zwiększane. Oczyszczalnia w Augustowie wymaga modernizacji za 10-15 mln zł, a niedawna kara może to zniweczyć –puentuje Cieślik.
Radny pytał ponad rok temu
Marcin Kleczkowski podkreśla, że kwestią zwiększonej opłaty dla wodociągów powinna jak najszybciej zająć się komisja rewizyjna rady miejskiej i wszcząć tam własną kontrolę. Lider augustowskiego PiS obawia się, że cała sprawa może mieć istotne przełożenie na jakość życia w Augustowie.
-Ponad rok temu poddałem pod wątpliwość to, czy ilość zrzucanych ścieków pokrywa się z operatem wodno-prawnym przedsiębiorstwa Wodociągi i Kanalizacje Miejskie. Moje obawy dotyczyły tego, czy decyzje zawarte w dokumencie administracyjnym są zgodne z prowadzaną przez spółkę działalnością. Docierały do mnie informacje, że incydentalnie do rzeki Netty zrzucane były ścieki nieoczyszczone. Kiedy przywoływałem ten temat po intensywnych opadach deszczu w czerwcu ubiegłego roku, przewodniczący komisji rozwoju Dariusz Ostapowicz domagał się, aby prezes wystąpił przeciwko mnie na drogę prawną i skierował sprawę do prokuratury –twierdzi Kleczkowski.
-Gdy na ostatniej sesji radni opozycji dopytywali o karę nałożoną na spółkę, przewodnicząca rady miejskiej Alicja Dobrowolska zdawała się bagatelizować ten temat. Początkowo wręcz trywializowała, że słyszymy o jakichś karach, a za moment usłyszymy o jeszcze wyższych. Sugerowała, że to być może tylko fake news. Kiedy jednak prezes Buczyński to potwierdził, pani przewodnicząca nie zdecydowała się przeprosić za swoje niedopuszczalne zachowanie, a sprawując taką funkcję powinna mieć wiedzę o sytuacji w spółce. Dodam też, że w raporcie o stanie miasta pojawiły się stosunkowo nieistotne informacje, że pracownicy spółki wyciągają z kanalizacji miejskich elementy garderoby oraz akcesoria kuchenne. Natomiast nie pojawiła się wzmianka o bardzo poważnych problemach, jak np. niezgodność działań z decyzjami administracyjnymi –mówi lider augustowskiego PiS.
*Artykuł ukazał się w 24/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze