Wówczas, jeżeli chodzi o warunki polityczne, nadszedł doskonały moment na powrót Andrzeja do kraju. Ale nie było to proste, bo jak wyżej wspomniałem, Andrzej wyjeżdżając musiał pozbyć się całego swojego majątku, czyli mieszkania, samochodu itp., praktycznie więc nie miał do czego wracać. Ponadto było istotne, że jego rodzina na dobre zadomowiła się we Francji, dzieci pozakładały rodziny, dlatego Andrzej postanowił tam pozostać. Niemniej jednak dwa razy odwiedził wtedy Polskę w latach 1991 i 1992.
Była to wielka radość zarówno dla niego jak i dla nas - jego przyjaciół.
Podczas licznych rozmów widać było, że jest szczęśliwy, bo zastał Polskę taką, o jakiej zawsze marzył, czyli suwerenną i demokratyczną. Ponadto na pewno zdawał sobie sprawę, że w jakiś sposób przyczynił się do tej sytuacji. Niedługo po drugich odwiedzinach w Polsce choroba Andrzeja się nasiliła, była zatem potrzeba przeszczepu wątroby. Niestety Andrzej nie przeżył operacji i odszedł. Rodzina sprowadziła ciało Andrzeja do Augustowa i pochowała w rodzinnym grobowcu, w którym wcześniej spoczęli jego rodzice.
Jego walka z chorobą była na pewno trudna i w finale tragiczna. Myślę jednak, że Andrzej pożegnał się z życiem spełniony i szczęśliwy, to znaczy ze świadomością, że w Polsce - czego zawsze chcieliśmy - odradza się demokracja. Nie dożył czasów o kilkanaście lat późniejszych, kiedy okazało się, że nie tak proste jest wszystko z tą odradzającą się demokracją, że Okrągły Stół rozstrzygnął wiele spraw na niekorzyść tej demokracji oraz, że niektórzy członkowie najwyższych władz NSZZ „Solidarność” mieli uprzednio powiązania ze służbami specjalnymi PRL i potem mogli być przez nich kontrolowani. To wielkie rozczarowanie dla członków i entuzjastów tego ruchu.
Napisz komentarz
Komentarze