Bartosz Lipiński
#Augustow #Miasto #Piasecka #Sigillewska #Chodkiewicz
Niebywała relacja miejskiej radnej
W czwartek, 14 maja, w urzędzie miejskim w Augustowie odbywało się spotkanie dotyczące podwyżek i remontów w mieszkaniach komunalnych. Z burmistrzem oprócz lokatorów w tej sprawie chciały spotkać się radne i członkinie społecznej komisji mieszkaniowej, Aleksandra Sigillewska z PiS i Izabela Piasecka z KO. Historia miała zaskakujący finał. Radne nie wzięły udziału w rozmowach i przez długi czas drzwi naszego magistratu były przed nimi zamknięte.
Aleksandra Sigillewska w rozmowie z naszą gazetą zwraca uwagę, że radni otrzymują mandat od mieszkańców, aby być ich reprezentantem we władzach samorządowych. Radny musi być aktywny, znać bieżące problemy mieszkańców i szczerze chcieć pomagać w ich rozwiązaniu. Wprowadzone ostatnio przez Kodrem podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych doprowadziły do protestów mieszkańców, którzy zwrócili się do radnych z prośbą o wsparcie.
-Niestety, ale burmistrz nie umożliwił radnym uczestniczenia w spotkaniu dotyczącym wprowadzonych podwyżek oraz przeprowadzanych remontów mieszkań komunalnych. Po 15 minutach oczekiwania pod jego gabinetem, odprawiono nas z kwitkiem. Ta zaskakująca arogancja być może wynikała z prywatnych antypatii, co jednak nie powinno mieć miejsca jeśli chodzi o pracę w samorządzie. Burmistrz nie ma obowiązku lubić wszystkich radnych, ale musi umieć wznieść się ponad własne, być może nazbyt wybujałe ego i zmusić się do szczerego dialogu i współpracy. Tego samego należy zresztą oczekiwać od wszystkich stron debaty publicznej, tak by przynajmniej starać się zachować pozory poprawności we wzajemnych relacjach. Zamykanie przez burmistrzów drzwi przed nosem radnych tych pozytywnych relacji z pewnością nie buduje –powiedziała nam radna Aleksandra Sigillewska.
-I nie dajmy się zwieść tłumaczeniami, które się pewnie za chwilę pojawią, że to koronawirus, względy sanitarne, bezpieczeństwa i tym podobne. Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu. Narzuca się wręcz pytanie, czy ktoś miał przed nami coś do ukrycia? Władza to służba, ten kto postrzega ją inaczej, zamyka się przed ludźmi, obrasta w pychę, uważa się za najmądrzejszego i nie słucha innych, wynaturza istotę tej służby i prędzej czy później stanie się jedynie żałosną, oderwaną od rzeczywistości karykaturą, kogoś kim był wcześniej, obrzydzając jednocześnie społeczeństwu ideę demokracji, która przez takie postawy jawi się ludziom jako bezwzględny i cyniczny dyktat większości –zauważyła radna wybrana z list PiS.
Zdaniem Sigillewskiej rozmów mieszkańców z burmistrzem w sprawie podwyżek czynszów nie można uznać za spotkanie prywatne, więc uniemożliwienie udziału w spotkaniu radnym, będącym dodatkowo członkami społecznej komisji mieszkaniowej, można by uznać za naruszenie ustawy o samorządzie gminnym art. 24 ust. 2 precyzującego uprawnienia radnego.
-Pomijając niuanse prawne, to dlaczego burmistrz podjął taką a nie inną decyzję, możemy się jedynie domyślać patrząc na wyniki osiągniętego na spotkaniu porozumienia –oceniała radna.
Radne nie mogą wydawać poleceń
O przywołaną sytuację pytaliśmy zastępcę burmistrza Augustowa. Poprosiliśmy o informację jak dostać się teraz do urzędu. Jeżeli problem dotyka radnych, to co powiedzieć mogą zwykli mieszkańcy? Filip Chodkiewicz przekazał, że magistrat podczas epidemii działa w pełnym wymiarze i realizuje wszystkie usługi. Uległ jednak zmianie tryb funkcjonowania. Podobnie jak w innych urzędach w Polsce w augustowskim magistracie znajdują się okienka podawcze, przez które przyjmowane są dokumenty i załatwiane sprawy. Ograniczenie wejść do urzędu obowiązuje od początku trwania epidemii. Goście są tam wpuszczani w razie konieczności, po wcześniejszym umówieniu, przygotowaniu pomieszczeń do spotkań zgodnie z wymogami.
-Wiedzą o tym mieszkańcy i radni. W tym pani radna Sigillewska, która już na początku epidemii opublikowała pełen oburzenia post skarżąc się, że podobnie jak inni musiała złożyć dokumenty przez okienko i nie została wpuszczona. Z przykrością przyjęliśmy tamtą prowokację, ale powstrzymaliśmy się od komentarza. Wszyscy goście urzędu są traktowani równo, po drugie radni nie mają prawa atakować słownie urzędników wykonujących swoje obowiązki ani wydawać im poleceń. To naprawdę trudna i smutna sytuacja, kiedy urzędnicy pracujący zgodnie z prawem spotykają się z presją radnego oczekującego specjalnego traktowania, okazującego agresję i usiłującego wydawać polecenia –stwierdził wiceburmistrz.
-Urzędnicy potrzebowali kilku minut na skonsultowanie z sekretarz urzędu możliwości wpuszczenia osób nieujętych na liście umówionych na spotkania tego dnia. Działając w trosce o bezpieczeństwo innych mieszkańców chcących skorzystać z okienka podawczego, sekretarz zdecydowała o wpuszczeniu radnych w maseczkach ochronnych do budynku. Okazało się, że intencją pań radnych było wtargnięcie na spotkanie, które prowadził w tym czasie burmistrz. Trudno jest mi komentować tego typu zachowania. Nie przypominam sobie z poprzedniej kadencji takich ekscesów. Wiele razy spotykałem się z burmistrzami będąc przewodniczącym rady. Umawiałem spotkanie wcześniej. Jeśli chciałem porozmawiać podczas swojej obecności w urzędzie, nawet nie przyszło mi do głowy, aby żądać wpuszczenia na trwające spotkanie. I nie chodzi tu o rygor podczas epidemii a po prostu o dobre wychowanie –dodał Chodkiewicz.
Zastępca burmistrza twierdzi, że przyjmuje pretensje radnych I. Piaseckiej i A. Sigillewskiej z ogromną przykrością i przeprasza je, jeżeli poczuły się urażone. Ma nadzieję, że wynika to jedynie z niezrozumienia sytuacji. Sugeruje, aby wczuć się w rolę rozmówcy burmistrza, gdy w każdej chwili na spotkanie mógłby wtargnąć radny, zainteresowany akurat danym tematem.
-Nie wyobrażam sobie takich możliwości w żadnym urzędzie w Polsce. Burmistrz odbywa kilkanaście spotkań każdego dnia. Są zaplanowane, umówione z konkretnymi osobami i poświęcone załatwieniu konkretnych spraw. Jeśli mieszkaniec umawia się z burmistrzem, ma prawo oczekiwać spotkania z nim, a nie z grupą zainteresowanych jego tematem radnych. Radne doskonale wiedzą, że wystarczy jeden telefon do biura obsługi rady lub sekretariatu burmistrza, by umówić spotkanie. Radni o tym wiedzą i korzystają z tego bardzo często. Do tej pory nikomu nie przyszło do głowy urządzanie awantur i oczekiwanie wpuszczenia na spotkanie na które nie było się umówionym i zaproszonym –komentował zastępca burmistrza.
Jak wygląda sytuacja w starostwie?
Przy okazji tematu związanego z dostępem mieszkańców do urzędu miasta w dobie epidemii, zapytaliśmy wicestarostę Dariusza Szkiłądzia, jak wygląda to dziś w starostwie powiatowym.
-Nie ma problemów z wizytą w urzędzie starostwa powiatowego. Z uwagi na bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców przyjęliśmy zasadę rejestrowania odwiedzin na umówioną godzinę. Największe trudności dotyczą wydziału komunikacji, ponieważ tam jest zazwyczaj najwyższa frekwencja. To głównie z myślą o tych interesantach wprowadziliśmy rejestrację, żeby przy drzwiach nie stało zbyt dużo osób. Natomiast pozostali mieszkańcy mogą bez trudu przyjść, do czego również ich zachęcamy. Jako powiatowy rzecznik konsumentów jestem dostępny, a do mieszkańców w starszym wieku schodzę na dół, żeby nie musieli wchodzić po schodach. Swoboda dostępu radnych powiatowych do starostwa jest oczywista –powiedział D. Szkiłądź.
Napisz komentarz
Komentarze