Czy będąc kierownikiem miejskiej oświaty próbował pan wprowadzić politykę do naszych placówek? Nasze Miasto zapowiadało, że należy skończyć z polityką w szkołach.
-Polityka w szkołach była, jest i będzie. Oczywiście nie mówię tu o polityce partyjnej, bo w takim rozumieniu nigdy jej za moich czasów nie było. Nigdy nie promowałem w ramach pracy zawodowej jakichkolwiek ugrupowań i nie rozdawałem nikomu ulotek wyborczych. Natomiast była polityka oświatowa i nie ma w tym niczego dziwnego. Taką politykę kreują dyrektorzy, ale również organ prowadzący. Nasza polityka pod tym względem nacechowana była jawnością i przejrzystością. Moją kadencję na funkcji kierownika rozpocząłem od przygotowania raportu, w którym dokonałem gruntownej analizy sytuacji w oświacie jaką zastałem. Pracowałem nad nim przez cztery miesiące, skupiłem się na aspektach merytorycznych, ale również np. na tym, jakie są generowane koszty. Na bazie tego raportu kształtowaliśmy politykę oświatową, czego efektem było wiele sukcesów. Wszystkie istotne decyzje były konsultowane z radnymi. Nie mam się czego wstydzić. Za moich czasów w budżecie udało się zatrzymać dużo pieniędzy z uszczelnienia oświatowego, mówię o 4,5 mln zł. Zrealizowano projekty unijne na kwotę ok. 3 mln zł, wykonano spektakularne remonty m.in. Szkoły Podstawowej nr 2, Żłobka nr 1, przeniesiono Przedszkole nr 6 do nowej siedziby na Mickiewicza, zorganizowano miejską stołówkę wydającą ok. 1000 obiadów dziennie uczniom i najuboższym dzieciom w ramach pomocy z MOPS za kwotę 3,50 zł od dziecka dziennie. Pierwszą moją decyzją była zmiana regulaminu wynagradzania i podniesienie dodatków funkcyjnych dla dyrektorów. Radykalnie z 20 do 50 procent wzrosły również dodatki motywacyjne kierownikom placówek oświatowych.
Napisz komentarz
Komentarze