Podsumowując tę rozmowę warto zauważyć, że jako nieliczny mieszkaniec bierze pan udział w większości obrad organizowanych przez urząd miasta. Czuje się pan słuchany?
-Na początku kadencji mój głos był przez radnych bardzo ignorowany. Nie przeczę, że teraz przewodniczący rady miasta nigdy nie odmawia mi możliwości wypowiedzenia się w stosownym punkcie porządku obrad, ale efekt tego jest marny. Niby jestem słuchany, ale dzieje się tak wyłącznie dla zachowania pozoru. Znów wspomnę o mojej największej trosce, czyli uchwale o opłacie adiacenckiej. Kiedy w 2015 roku ta uchwała weszła w życie i zwróciłem na to uwagę, to ją zmieniono. Ale zrobiono to tak niefortunnie, że dopiero w tej chwili pojawiają się kłótnie i podział społeczeństwa. Dziś pan przewodniczący twierdzi, że rada już nic nie może. Nie dostrzegam u naszych radnych woli słuchania głosu mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze