Jesteś zadowolona, że w ostateczności trafiłaś na oddział dziecięcy?
-Jak najbardziej, choć nie ukrywam, że na początku nie chciałam za bardzo pracować z dziećmi z prostego powodu, zawsze bardzo żałowałam dzieci, wzruszały mnie i normalnie na świecie bałam się, że nie dam rady. Pamiętam nawet jak w szkole na praktyce musiałam na ocenę zaszczepić noworodka, ja go oczywiście zaszczepiłam, ale potem pół godziny ryczałam, bo wiedziałam, że sprawiłam mu ból. Jednak gdy trafiłam na dziecięcy, zobaczyłam że jest super, i że mimo mojej wrażliwości, świetnie się tu czuję i, że dzieciaki są wspaniałe, szczere. Nie da się ich oszukać, jak coś im się nie podoba to mówią otwarcie, a to jest takie urocze. Chcąc być jeszcze lepszą w swoim zawodzie postanowiłam też podnieść swoje kwalifikacje i obecnie robię specjalizację z pielęgniarstwa pediatrycznego.
Mówiłaś wcześniej, że praca na oddziale pediatrycznym jest specyficzna, myślę że miałaś też na myśli jakieś smutne doświadczenia.
-Owszem było parę takich, ale nie chcę o nich mówić, bo zaraz się rozryczę, na szczęście były to zdarzenia jednostkowe. Nie daje to nam jednak spokoju przez wiele, wiele lat, my to cały czas pamiętamy pomimo usilnych starań, pewnych rzeczy się nie przeskoczy i to bardzo irytuje. Często też jesteśmy wzywani do pomocy na oddział noworodków, żeby pobrać maleństwom krew lub założyć wenflon, bo jak mówią niektórzy, nikt tak się nie wkłuwa jak my z pediatrii. Wiadomo praktyka czyni mistrza, tym bardziej, że naszymi pacjentami są dzieci, i my naprawdę staramy się żeby sprawić jak najmniej bólu. Nieraz są to noworodki o bardzo niskiej skali APGAR z małą wagą urodzeniową, wtedy naprawdę czujemy ogromną presję i dajemy z siebie wszystko.
Powiedz proszę jak to jest z waszymi małymi pacjentami? Ja na przykład pamiętam, że gdy miałam 13 lat mocno chorowałam i dostałam skierowanie do szpitala. Mama ledwo mnie tam zaprowadziła, bo płakałam praktycznie cały czas, ale paradoksalnie płakałam też jak mnie wypisywali, bo chciałam zostać w szpitalu, tak mi się tam spodobało...
-U nas jest też mnóstwo takich przypadków, a to dzieci udają, że boli im brzuszek, a to chowają się w łazienkach, bo po prostu chcą zostać z nami.
Napisz komentarz
Komentarze