Relacja video:
Do mieszkańców zwrócił się Adam Sieńko, nadleśniczy Nadleśnictwa Augustów. Wygłosił ze sceny arcyciekawą prelekcję na temat historii bartnictwa w lasach, aż do czasów teraźniejszych.
-Skąd w ogóle się wzięło bartnictwo? Malunki naskalne sprzed kilkunastu tysięcy lat wskazują, że ludzie wspinali się na skały. Do dzisiaj np. w Nepalu bartnicy i łowcy miodu wspinają się na skały i obcinają całe plastry, przez to niszczą cały rój. Pierwotni ludzie zbierali miód poprzez zabieranie go pszczołom naturalnie występującym w lesie. Później nauczono się podglądać pszczoły, poznano ich biologię i zobaczono, że można cyklicznie pobierać miód i wosk, dbając odpowiednio o pszczoły. Jeszcze do XVIII wieku był zakaz zabierania pszczół z lasu. Dopiero potem ludzie zaczęli wycinać fragmenty sosen bartnych i ustawiać je w pobliżu domostw. To doprowadziło do utworzenia pierwszych uli i powstania pasiecznictwa -twierdził Adam Sieńko.
Bartnictwo wraca do puszczy
-Jednym z powodów zaniku zawodu bartnika było prześladowanie przez zaborców, okupantów. Bartnicy doskonale znali teren, umieli się po nim poruszać, wspomagali oddziały powstańcze i narodowo-wyzwoleńcze, dlatego zabroniono bartnictwa w lasach. Nadleśnictwo Augustów już od kilkunastu lat stara się przywrócić elementy bartnictwa do Puszczy Augustowskiej. Obecnie w naszym nadleśnictwie jest ok. sześćdziesięciu barci i kłód bartnych. Działamy nie tylko w kierunku pszczoły miodnej, która jest jedynym gatunkiem dającym miód człowiekowi. Dbamy też o pozostałe zapylacze, a ich gatunków jest kilkaset w lesie. Tworzymy łąki kwietne, oczka wodne, minipasieki, sprowadzamy rodzimą pszczołę augustowską do puszczy -dodał prelegent.
Uczestnicy spotkania mogli dowiedzieć się więcej przychodząc do stoiska, jakie wystawiło w pobliżu amfiteatru Nadleśnictwo Augustów. Pracownicy nadleśnictwa udzielali informacji, na przybyłe osoby czekały konkursy, zabawy, a także niepowtarzalna możliwość „podzióbania” – dziania kłody bartnej.
Poniżej galeria zdjęć:
Napisz komentarz
Komentarze