Wczoraj (18.09) otrzymaliśmy wiadomość o śmierci Felicjana Andrzejczaka, legendarnego głosu Budki Suflera. Piosenkarz miał 76 lat a tydzień wcześniej, pomimo choroby, dał swój ostatni koncert. Krzysztof Cugowski wspomina swojego przyjaciela z branży.
Felicjan Andrzejczak, znany przede wszystkim z przeboju "Jolka, Jolka pamiętasz" Budki Suflera, zmarł 17 września 2024 roku w wieku 76 lat. Choć zmagał się z chorobą nowotworową, do końca pozostawał aktywny na scenie. Jego ostatni występ miał miejsce 11 września 2024 roku w Rzepinie – miejscu, w którym dorastał.
Mimo ciężkiej choroby Felicjan do końca angażował się w muzykę. W sierpniu 2024 roku pojawił się na festiwalu w Sopocie, gdzie zachwycił publiczność wykonaniem "Jolki". Również w tym samym miesiącu zaśpiewał jako gość specjalny na koncercie Krzysztofa Cugowskiego w Karwi. To właśnie wtedy, jak wspomina Cugowski, wyraźnie było widać, że stan zdrowia Andrzejczaka się pogarsza.
- Był moim gościem 15 sierpnia 2024 r. na moim na koncercie w Karwi. Wtedy się dowiedziałem, że jest ciężko chory. Jak teraz ze mną grał, widać było, że jest chory. Jeszcze śpiewał normalnie, ale widać było, że coś mu dolega. Niestety teraz odszedł. Ale nie umarł na to, co mu dolegało, tylko podobno miał udar, wczoraj się nie wybudził ze śpiączki – mówił w rozmowie z „Faktem”
Na stronie Budki Suflera pojawił się wpis od kolegów z zespołu:
„Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o śmierci Felicjana Andrzejczaka. W takich chwilach nie mówi się nic. W milczeniu wyświetla nam się to, co dobrego nas ze sobą łączyło. Słyszymy tylko to, co pięknego wspólnie stworzyliśmy. Ta muzyka zostanie na zawsze.”
Artysta występował w Budce Suflera w latach 1982-1983 i jest odpowiedzialny za wypromowanie takich numerów jak „Jolka, Jolka pamiętasz” (1982), „Czas ołowiu” (1982) i „Noc komety” (1983).
Felicjan Andrzejczak odegrał ważną rolę w polskiej muzyce lat 80., zaskarbiając sobie uznanie swoim charakterystycznym, głębokim głosem i wyjątkową ekspresją sceniczną. Jego występy przyciągały uwagę słuchaczy, a jego podejście do muzyki i autentyczność uczyniły go jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów tamtych czasów. Jego śmierć to ogromna strata dla polskiej sceny muzycznej, która zapamięta go jako artystę pełnego pasji i zaangażowania.
Napisz komentarz
Komentarze