Nadzieja wynika z wysokiej frekwencji wyborów parlamentarnych 15.10.23. Oby ta fala obywatelskiego uniesienia utrzymała się do 7 i 21 kwietnia. Jak dotąd żadne poprzednie wybory samorządowe nie dają podstaw do takiego optymizmu. Nigdy po 1989 frekwencja podczas wyborów samorządowych nie była budująca i zwykle na terenie Augustowa nie przekraczała 50%. A to znaczy, że ponad połowa uprawnionych mieszkańców nie pofatygowała się do urn, by wybrać swoich przedstawicieli w radach miasta i powiatu. Były wyspy większej frekwencji w niektórych gminach, lecz całość w powiecie oscylowała wokół 50%. Trzeba było skandali i afer za 8-letnich rządów PiS-u do zmobilizowania Polaków, by do trzeciej w nocy stali (z 15 na 16 października) w kolejce do lokali wyborczych a w Augustowie frekwencja zbliżyła się do 70%. Obserwując aktywność mieszkańców podczas sesji rady miasta czy komisji, nie widzę nadziei nawet przez szkło powiększające. Jeśli mieszkańcy szturmują salę posiedzeń rady miasta, to przeważnie z powodów socjalnych (podwyżki opłat czynszu) dotykających ich bezpośrednio. Można mieć pretensje do nich za postawę „moja chata z kraja”, lecz też można szukać przyczyn w podejściu władz do aktywności obywatelskiej. Jak jest traktowany mieszkaniec zgłaszający własne wnioski lub krytyczne uwagi wobec zamiarów włodarzy? Czy zostanie potraktowany poważnie i życzliwie? Raczej długo zapamięta, że musiał czekać do końca posiedzenia, bo on jest „sprawa różna”. Nierzadko niejeden “Jaś nie doczekał” i widząc, jak jest traktowany po prostu wyszedł. Zarząd pracuje za pensje, radni mają diety i mandat, o który walczyli, a mieszkaniec? Poświęca swój czas prywatny i przeważnie żałuje, że w ogóle się fatygował, bo dostał parę minut wypowiedzi, kilka obietnic na wodzie pisanych i z tym wychodzi. Został ukarany i zniechęcony za swoje zaangażowanie w sprawy publiczne. Opuszcza Gmach Samorządu, a w głowie mu brzmi: „Idź gamoniu do domu i czekaj na wybory. Wtedy przypomnimy sobie, że istniejesz.” Relacje osobiste (także w social mediach) społeczników augustowskich z aktywności podczas sesji czy komisji kojarzą się z potyczką z wrogiem. To jest walka. Na słowa, ale walka. Jak zdążyć w minutę przedstawić swoja opinię? Jak dorwać się do mikrofonu jeszcze na minutę, by wyjaśnić sprawę? Powinno być odwrotnie. To mieszkaniec ma dostać dyplom (z okazji Dnia Wolontariusza) i kawę za każdą obecność podczas posiedzenia, na którym zabiera głos PRO PUBLICO. Pomijam tu sprawy prywatne, gdzie mieszkaniec prosi o interwencję (kawa nigdy nie zaszkodzi, chodzi o gest). Przecież to są bardzo wyjątkowe sytuacje, gdy komuś chce się przyjść do siedziby Wysokiej Władzy w Wielkim Gmachu w sprawie publicznej. Dlaczego tego nie uszanować? Przykre doświadczenia w Urzędzie wyłączają w mieszkańcach gen publicznego zaangażowania. Jest lekceważona ich dobra wola, kompetencje często wyższe niż urzędników, mających nad mieszkańcami przewagę na każdym etapie procedowania sprawy. Włodarzu na wysokim fotelu swej mocy sprawczej, doceń mieszkańca chudzinę, nieśmiało dopraszającego się Twojej uwagi. Wzbudź w sobie odrobinę dobrej woli, ciekawości, podaj rękę, wysłuchaj. Włodarzom - mocarzom nie mieści się w głowie, że mieszkaniec może coś wiedzieć „lepiej”. Solą ziemi są mieszkańcy, a nie władza i o tym wie władza mądra, która chce być blisko obywatela. Przecież wystarczy przypomnieć przysłowie: dłużej klasztora niż przeora. Przez całą kadencje pracujcie na nasze uznanie, a nie tylko podczas festiwalu przedwyborczego, gdzie obietnice gonią obietnice, a nachalna propaganda gazetowa i uliczna zaśmieca miejsca publiczne i krajobraz. Bo im mniej pracy przez kadencję, a więcej autopromocji, tym więcej obietnic i dłuższa kiełbasa wyborcza przed wyborami. Mieszkańcy, miejcie oczy i uszy otwarte. Wszystko czytajcie, nic nie wyrzucajcie, wszystko oglądajcie uważnie na ścianach i witrynach. I pytajcie kandydatów: dokąd to wszystko zmierza i czy leci z nami pilot, czy już wysiadł? Mieszkańcom w apatii i bez wiary w lepszą przyszłość Augustowa (wiem z rozmów, że to duuża część wyborców naszego miasta) dedykuję przysłowie o sile demokracji: nec Hercules contra plures (swobodny przekład: i Herkules d... kiedy ludzi kupa)! Brzmi mocno, lecz sprawdza się. Ostatnio 15.10.23.
(imię i nazwisko znane redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze