Kadencja straconych szans i zaprzepaszczonego potencjału
Pojawiają się pogłoski, że może być pani kandydatką na burmistrza z partii Szymona Hołowni, Polska 2050. To plotka, czy jest coś na rzeczy?
-Ja na ten temat nic nie wiem. Żaden przedstawiciel partii Hołowni nie był u mnie z taką ani żadną związaną z wyborami propozycją.
Gdyby zwrócili się do pani przedstawiciele Polski 2050 i zaproponowali reprezentowanie ich komitetu w nadchodzących wyborach, przyjęłaby pani ofertę?
-Działamy w podobnym nurcie demokratycznym. Niemniej jest mi bliżej do środowisk centrolewicowych. Od kilku lat związana jestem z klubem radnych Koalicji Obywatelskiej, który w poprzednich wyborach, podobnie, jak i w przyszłych, działa ze środowiskami lewicowymi. Obecnie nie widzę powodów, dla których miałabym podjąć decyzję o wyborze innego ugrupowania.
Często słyszymy, że to burmistrz Karolczuk i ugrupowanie Nasze Miasto próbują zbliżyć się do Hołowni. Czy dostrzega pani te działania?
-Takie ruchy są widoczne od wielu miesięcy. Wspomniałam o tym w jednym z felietonów. Wywołało to oburzenie augustowskiego ugrupowania Hołowni. Dziś już nie kryją, że w wyborach chcą poprzeć burmistrza Karolczuka, którego ewidentne związki z PiS, począwszy od oficjalnego poparcia w poprzednich wyborach, są mieszkańcom znane. Nie wiem, co na to pan Hołownia i jego liderzy w terenie. Czy po zwycięstwie demokratycznej opozycji 15 października nie widzą, kogo zamierzają poprzeć? Wiem też, że z uwagi na to poparcie nie ma zgody, aby augustowski komitet przyjął nazwę Trzecia Droga. Część środowiska nie chce być akolitem PiS i Jacka Sasina. Czas na refleksję jeszcze jest. Czy augustowscy aktywiści Hołowni to przemyślą? Czas pokaże.
Osiągnęła pani bardzo dobry wynik w wyborach do Sejmu. Mówiono, że mogłaby pani powalczyć o sejmik województwa. Czy podjęła pani decyzję o ewentualnym starcie i z jakim komitetem będzie pani związana?
-Rozważałam start do sejmiku, ale zdecydowało to, co dla mnie najważniejsze i najbliższe, czyli Augustów. Tu mieszkam, pracuję, mam przyjaciół i dla Augustowa chcę zrobić wszystko co mogę, by w pełni wykorzystać jego potencjał. Chcę mieć realny wpływ na to, jakim miastem będzie w kolejnych latach. Wiem, co powinniśmy zrobić, aby miasto znowu żyło nie tylko w sezonie letnim. Będę startowała z koalicyjnego komitetu, który świetnie zafunkcjonował w wyborach parlamentarnych. Wraz ze mną wystartuje grupa fantastycznych ludzi z różnych środowisk z doświadczeniem, ale też młodszych ze świeżym spojrzeniem.
Burmistrz Karolczuk i jego ekipa chwalą się budżetem na rok 2024 i planowanymi inwestycjami na ponad 90 mln zł. Czy podziela pani ich entuzjazm?
-Pan Karolczuk chwali się od początku kadencji i widzimy jedynie obiecanki cacanki. Inwestycje, o których mowa w budżecie, mogły być wykonane wcześniej. Co roku wydatki inwestycyjne były przenoszone na kolejny rok z różnych względów. Nie mówiąc o tym, co stało się z ogromnymi milionami z Funduszy Norweskich, które przepadły z uwagi na błąd we wniosku, o środkach na rozwój uzdrowiska, które spożytkowano na inne cele, czy niewykorzystanej nadwyżce budżetowej. Gdzie obiecany Królewski Park Uzdrowiskowy? Jaka inwestycja powstała na terenie po dawnym POSTiW-ie? Jak rozwija się strefa ekonomiczna? Czy pojawił się w Augustowie strategiczny inwestor? A może słyszeliście państwo o działaniach burmistrza wspierających augustowskich przedsiębiorców? Co proponuje burmistrz młodym ludziom? Jak zachęca ich do pozostania w Augustowie? Nic nie przychodzi mi do głowy. Za to na horyzoncie rysuje się kolejne zagrożenie związane z przetargiem na modernizację wyciągu nart wodnych. Czy zdążymy z otwarciem na sezon? Pytania i wątpliwości się mnożą, entuzjazmu brak. Mój kredyt zaufania się wyczerpał.
Jedną z planowanych inwestycji ma być remont ulic w dzielnicy Baraki. Czy mieszkańcy powinni partycypować w kosztach poprzez komitety?
-Na temat komitetów wypowiadałam się wielokrotnie. To nie partycypacja, ale haracz. Budowa ulic w mieście to jedno z podstawowych zadań burmistrza, a nie łaska. Mieszkańcy składają się na te wydatki przez lata w różnych podatkach. Tego typu szantaże i haracze są co najmniej nieetyczne, tym bardziej, że kwota, która dla rodziny jest istotną częścią domowego budżetu, to promil kwoty przeznaczonej na budowę drogi. Baraki są jedną z najstarszych dzielnic miasta i nie mam wątpliwości, że ulice winny być zmodernizowane. Jednak mieszkańcy nie powinni płacić żadnych dodatkowych pieniędzy.
Kadencja augustowskiego samorządu dobiega końca. Proszę o jej podsumowanie.
-To kadencja straconych szans i zaprzepaszczonego potencjału.
Jakie nadzieje wiąże pani z nadchodzącymi wyborami?
-Mam nadzieję na zmiany. Chciałabym, żeby nowy burmistrz i jego zespół byli otwarci na potrzeby wszystkich mieszkańców, żeby zniknęły bariery, które pojawiły się w momencie rozpoczęcia rządów Naszego Miasta i Mirosława Karolczuka. Ale przede wszystkim chcę, żeby Augustów w każdym zakątku Polski był rozpoznawalny jako całoroczny kurort turystyczno-uzdrowiskowy, augustowscy przedsiębiorcy nie drżeli na myśl o przetrwaniu niskiego sezonu, a młodzi ludzie chętniej wracali do rodzinnego miasta, gdzie mają perspektywy i wysoki standard życia.
Dziękuję za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze