Spędziłeś 17 dni zdjęciowych na planie serialu „Profilerka”. Opowiedz o tej przygodzie.
-Dowiedziałem się, że serial będzie kręcony w Augustowie i poszukują statystów oraz epizodystów. Postanowiłem się zgłosić. Z początku myślałem o statystowaniu, ale jednak mam już jakieś doświadczenie aktorskie, więc stwierdziłem, że widziałbym się bardziej w roli epizodysty. No i się udało. Zostałem augustowskim policjantem. Na początku zatrudniono mnie tylko na cztery dni zdjęciowe. Najzabawniejszy i jednocześnie niesamowity był pierwszy dzień zdjęć. Przebrali mnie w mundur policyjny i pojechaliśmy na plan. Tam stały dwa radiowozy i z jednego z nich wysiadła koleżanka, prawdziwa policjantka Agata Iwanowicz, zastępca rzecznika policji w Augustowie. Jak mnie zobaczyła w mundurze, to zaczęła się śmiać. Prawdziwi augustowscy policjanci serdecznie się ze mną przywitali. Wyglądało to tak naturalnie, że ekipa filmowa była przekonana, iż naprawdę jestem policjantem. Nawet po zdjęciach filmowcy pytali mnie, czy teraz jadę na służbę. Byli bardzo mocno zaskoczeni, że jednak nie pracuję jako policjant.
Jak to się stało, że na planie serialowym spędziłeś w sumie 17 dni, a nie cztery?
-W trakcie trwania pierwszych zdjęć z kolegami „policjantami” dużo rozmawialiśmy z drugim reżyserem. Zapytaliśmy, czy byłaby szansa, abyśmy kontynuowali dalsze zdjęcia na komendzie policji, bo logicznym byłoby, żeby ci sami policjanci pojawiający się przy poszukiwaniu zwłok pracowali też na komendzie. Drugi reżyser wysłuchał naszych uwag i zostaliśmy zaproszeni do dalszych zdjęć. To łączyło się z wyjazdem do Warszawy, tam bowiem były kręcone sceny na komisariacie. I tak zaczęła się cała przygoda. To było niesamowite doświadczenie. Miałem okazję być blisko takich znanych aktorskich osobowości jak Michał Czarnecki, Aleksandra Pisula czy Wiktoria Gorodecka.
Po raz pierwszy byłeś na planie filmowym. Jak twoje wrażenia?
-Wspaniała przygoda. Grając operatora filmowego w jednym ze spektakli Podlaskiego Teatru Współczesnego myślałem, że bardzo wiernie odzwierciedliłem pracę na planie. Trochę się myliłem, bo to, co zobaczyłem podczas prawdziwej produkcji przekroczyło moje oczekiwania. Nie wiem, czy wiesz, ale przy kręceniu każdej sceny używają mnóstwa sztucznego zadymienia. Jest to na tyle uciążliwe, że przez pierwszych kilka dni puchła mi głowa. Co ciekawe, w gotowych ujęciach tego dymu nie widać. Niesamowity był sprzęt. No i ta wspaniała, serdeczna atmosfera na planie. Nawet udało mi się zagrać w tym serialu krótki epizod mówiony, co było jednak wyzwaniem, bo jako epizodziści nie otrzymaliśmy scenariusza i trochę się gubiliśmy, a trzeba było jednak zagrać do aktorów. Samo kręcenie serialu to w sumie mozolna i ciężka praca. Zdjęcia odbywały się od 6.00 rano do 17.00, było kręconych maksymalnie pięć scen. Zdarzało się, że jedna scena była kręcona przez trzy godziny. Poza tym było to wspaniałe doświadczenie. Poznałem wspaniałych aktorów -Jędrzeja Hycnara i Kamila Nożyńskiego. Pojawili się też inni aktorzy z naszych terenów -Tomek Taranta z Bielska Podlaskiego i Maciej Maciejewski.
Czy wiadomo już, w ilu odcinkach zobaczymy ciebie na srebrnym ekranie?
-Na pewno będę w pierwszym odcinku. A scena będzie wyglądała następująco: siedzę na komisariacie, przy sąsiednim biurku znajduje się Karol Nadzieja, w tej roli Michał Czarnecki. Przychodzi Tomek Taranta grający młodego policjanta z reklamówką i mówi, że ma nowe haczyki na szczupaki i wyciąga butelkę Ducha Puszczy, a ja siedzę i gram sobie na ukulele, które de facto jest dowodem w sprawie. Scena zabawna ze swojskim klimatem.
Może zdradzisz naszym Czytelnikom trochę więcej informacji na temat tego serialu?
-Producentem jest Telewizja Polska. Być może serial pojawi się na jakiejś platformie streamingowej. Premiera jest planowana jest na jesień 2024 roku. Serial będzie w formule PREMIUM i będzie liczył 12 odcinków. Poznałem całą ekipę filmową tej produkcji. I co ciekawe, scenarzystka Grażyna Molska bardzo dobrze zna Augustów, bo pochodzi stąd. I jeszcze jedna pani z ekipy także związana jest z Augustowem. Jej dziadek chyba tworzył tu towarzystwo kajakowe? Może właśnie dlatego akcja tego serialu toczy się właśnie w Augustowie.
Podczas naszej rozmowy zdradziłeś, że zdarzyło ci się być konsultantem w tym serialu. Opowiesz o tym?
-Tak. Ekipa miała problem z lokalnym nazewnictwem. Zwróciłem uwagę, że źle wymawiają nazwę rzeki Netta, a mianowicie wymawiali „Neta”, a nie Netta. Za drugim razem przy namierzaniu zabójcy używali nazwy park, a nie Rynek Zygmunta Augusta. Cieszę się, bo posłuchali moich rad.
Napisz komentarz
Komentarze