Wymagamy, by nauczyciel języka polskiego znał gramatykę, zasady składni. Ortografię możemy ewentualnie darować, bo każdy edytor dość sprawnie sobie z nią poradzi. Liczymy na to, że kierowca autobusu odróżnia pedał hamulca od pedału gazu i umie prowadzić tak duży pojazd. Wsiadając do pociągu ufamy, że maszynista wie, co robi, a mechanicy dokładnie połączyli wagony. Wchodząc na most nie zastanawiamy się, czy projektant nie popełnił błędu i most ma nośność wystarczającą dla mrówki, ale nas nie uniesie. Gdy poddajemy się zabiegowi medycznemu, wierzymy, że lekarze i pielęgniarki nie podadzą nam narkozy w dawce tysiąc czy milion razy większej niż dopuszczalna. Tak działa cywilizacja, tak działa społeczeństwo. Każdy z nas miał w życiu przygodę z jakimiś „fachowcami”, którzy okazali się partaczami lub naciągaczami. Naszą bronią, obok drogi sądowej, jest wystawienia takim cwaniakom lub nieudacznikom jak najgorszej opinii i niekorzystanie z usług ich firm.
Czy powierzylibyście swoje oszczędności krawcowej? Nawet jeśli jest mistrzem w swoim fachu, ale o finansach nie ma zielonego pojęcia? Czy zatrudnilibyście na funkcji kucharza człowieka, który nie odróżnia pieprzu od soli? Czy wsiedlibyście do samolotu wiedząc, że za sterami zasiada ktoś, kto nigdy nie widział samolotu na oczy? A może zlecilibyście pilnowanie dziecka staremu kawalerowi, który nigdy dzieci nie pilnował?
Ja też nie.
Takie decyzje wydają się tak oczywiste, że myślisz teraz „o czym ten Przekop pieprzy?”.
Nie pieprzę. Chcę zwrócić uwagę na niezwykle istotną część naszego życia. Myślę o ludziach w polityce. Zakładamy w sposób całkowicie nieuprawniony, że jeśli ktoś jest miły, ukłonił się nam na ulicy, wywiesił fajny baner, im większy tym lepiej, jeśli jest z tej partii, co wiadomo, że jest patriotyczna, prawdziwie polska, to z całą pewnością będzie znakomitym radnym, burmistrzem, marszałkiem, premierem. Nawet jak nie zna się na ekonomii, obronności, szkolnictwie, budowaniu ulic, nie ma bladego pojęcia o zarządzaniu, nie umie analizować danych budżetowych. Jest z tej partii, co trzeba, będzie dobrze rządził!!!
To jest ta mroczna część demokracji. Wybieramy dość przypadkowych ludzi na przypadkowe stanowiska i funkcje. Demokracja, w przenośni, potrafi posadzić za sterami samolotu starego kawalera, który nie ma nawet prawa jazdy, nigdy nie widział samolotu, bo jest drwalem z Bieszczad. Demokracja na funkcję skarbnika czy burmistrza może wynieść dowolnego nieudacznika, wystarczy że jest zadufany w sobie i umie siarczyście kląć. Demokracja na ważne funkcje w radzie miejskiej winduje złodziejkę, alkoholika z niebieską kartą, który może nawet zostać szefem komisji antyalkoholowej i na jej posiedzenia przychodzić na bani. Demokracja nie ma nic przeciwko temu, by burmistrz rządził miastem z aresztu śledczego lub więzienia, gdzie znalazł się za korupcję. Są to przykłady z wielu gmin w Polsce. U nas też mamy ładny kwiatek wynikający ze skrajnej niekompetencji. Klub radnych Prawa i Sprawiedliwości złożył do budżetu miasta propozycje inwestycji o wartości 50 budżetów Polski. Plany niekompetentnych radnych pochłonęłyby budżet miejski z kolejnych 200.000 lat (dwustu tysięcy!!).
Dochodzimy do sedna. Niekompetentny kierowca czy lekarz wywołuje u nas lęk. Niekompetentny burmistrz, który zaprzepaszcza inwestycje na setki milionów złotych, czy radny który myli tysiące z miliardami wywołuje u nas lekki uśmiech politowania. A tak naprawdę to na widok takich ludzi w urzędzie powinniśmy wpadać w totalną panikę, bo to oni decydują, czy rozwój miasta hamuje, czy przyśpiesza. A to ma wielki wpływ na naszą przyszłość. Takim „fachowcom” musimy jak najszybciej podziękować.
Napisz komentarz
Komentarze