Funkcjonariusz telewizji finansowanej przez podatników zakłóca konferencję prasową Donalda Tuska. Jak żyję, nie pamiętam takich sytuacji. Zaostrzenie kampanii ma niewątpliwie związek z największą aferą od lat, może nawet w całej historii polskiej demokracji i jest próbą jej przykrycia. Otóż w Ministerstwie Spraw Zagranicznych działała grupa, która za łapówki wydawała polskie wizy w wielu krajach Afryki i Azji. W krajach afrykańskich można było kupić polską wizę z pieczęciami i podpisami na straganach. Wystarczyło wpisać swoje dane i droga do Polski i Europy stała otworem. Wiza kosztowała od 5.000 dolarów do nawet 40.000 dolarów, jeśli była wizą wielokrotnego przekroczenia granicy. Według danych samego ministerstwa, takich wiz wystawiono nawet 250.000. Sumy wynikające z pomnożenia ilości wiz i ich „ceny” są porażające. To miliardy dolarów.
Ta afera jest groźna dla PiS z kilku powodów. Po pierwsze to ogromny przekręt korupcyjny liczony w miliardach. Po drugie, za łapówki urzędnicy premiera Morawieckiego wpuszczali do Polski i Europy zupełnie niesprawdzonych obywateli państw azjatyckich i afrykańskich. Mogli to być przestępcy, gwałciciele, agenci służb specjalnych, czyli szpiedzy, także z Rosji. Po trzecie, w tym czasie rząd Morawieckiego zapewniał nas, że jesteśmy bezpieczni, że nielegalna imigracja nam nie grozi, że polskie granice są szczelne. Słowom tym towarzyszyła wielka fala imigrantów, którzy za ogromne łapówki kupowali wizy na straganach w wielu krajach Azji i Afryki.
Symbolem tej przestępczej tragifarsy jest płot na granicy z Białorusią. Pamiętamy hasła „murem za polskim mundurem”, z którym się całkowicie zgadzam, pamiętamy szybką budowę płotu za 2 mld złotych, pamiętamy ministrów obrony, posłów, marszałków, wojewodów, wszyscy z PiS, którzy pod płotem urządzali konferencje prasowe i pikniki polityczne. W tym samym czasie w Mińsku można było za łapówkę kupić polską wizę, która umożliwiała „legalne” przekroczenie granicy. W internecie krąży rysunek, na którym osoba podobna do Jarosława Kaczyńskiego, stojąc pod granicznym płotem, tłumaczy, że ten płot jest po to, by nikt nie przekraczał granicy za darmo.
W tych okolicznościach specjalnego wymiaru nabiera działalność grup humanitarnych na granicy z Białorusią i wielokrotna brutalność wobec nich służb pod rozkazami ministrów rządu PiS. Wiele wskazuje na to, że służby mundurowe zostały wykorzystane przez mafię działającą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych do niszczenia konkurencji. Uchodźca z krajów afrykańskich i azjatyckich, który za pomocą łapówki dla mafii Łukaszenki znalazł się na Białorusi, miał wybór. Albo da kolejną łapówkę dla polskiej mafii wizowej, by w ciepłym busie przejechać „legalnie” granicę, albo będzie się musiał przedzierać się przez lasy, bagna, zamarznięte rzeki i jeziora, często ryzykując utratę życia. Działacze organizacji humanitarnych stali się nieświadomie konkurencją dla dobrze zorganizowanej polskiej mafii wizowej, odbierając jej znaczne dochody. Stąd zapewne pomysł budowy płotu, stąd zapewne, wbrew wszelkiej logice, ściganie działaczy humanitarnych.
Afera nie zobaczyłaby raczej światła dziennego, gdyby nie gwałtowna reakcja służb specjalnych wielu krajów, w tym także USA. Doszło do wielu zatrzymań, są osoby aresztowane. W atmosferze wyborczej trudno oczekiwać na rzetelne informacje, ale wybory już niedługo.
Napisz komentarz
Komentarze