Dobowski siedział w swoim gabinecie o aromacie naftaliny i patrzył w zegar. Palące się cygaro leżało na kryształowej popielniczce.
Na korytarzu od piętnastu minut czekał przedsiębiorca.
„Niech jeszcze trochę zmięknie. Takim jak on potrzeba nieco pokory” -myślał Dobowski. –„Taki wstrętny typek, że nie powinienem w ogóle dopuścić go do mojej łaski”.
-Proszem wejść -podniesionym głosem rozkazał Dobowski.
Do gabinetu wszedł starszy, elegancko ubrany, znakomicie ostrzyżony mężczyzna. Buty miał w tym samym odcieniu co pasek. Szyję dekorowała gustowna jedwabna mucha. Widać po nim było wykształcenie i klasę. Są tacy ludzie, którzy emanują wręcz inteligencją, dobrodusznością i znakomitą kulturą. Przedsiębiorca niewątpliwie do takich należał. Rozejrzał się za miejscem do siedzenia, ale jedyny fotel zajmował Dobowski trzymając nogi na biurku.
-Dzień dobry, szanowny pan prosił o spotkanie. Zatem jestem. Czym mogę być panu pomocny? -odezwał się Przedsiębiorca.
Dobowski głośno siorbnął zimną kawę z dużego papierowego kubka.
-Czy dobry bedzie ten dzień, to siem jeszcze okaże -odpowiedział nie zdejmując nóg z biurka.
-Panie Przedsiębiorco, kupiłeś pan u nas browar. Bardzo byliśmy zadowoleni, że ktoś taki jak pan, doświadczony, mający browary w Suwałkach, Ełku i Łomży, zrobił inwestycje w naszem mieście. Byliśmy bardzo zadowoleni. Ale nasze zadowolenie nie jest już tak duże. Okazało siem, że nie umiesz pan zachować siem kulturalnie, nie wiesz pan, kto w naszym mieście rządzi, chodzisz pan ślepymi uliczkami wyasfaltowanymi przez starostę Sprawiedliwego. Taki brak wiedzy i kultury źle rokuje pana biznesowi. Miron nie będzie chętny, by udzielić panu koncesji na sprzedaż piwa.
-Pan wybaczy, panie Dobowski, ale zupełnie nie rozumiem pana wywodu -wszedł w słowo Przedsiębiorca. -Czy pan raczy żartować, czy to jakiś program satyryczny? Ukryta kamera?
-Drogi kolego, chyba mogie tak do ciebie mówić? W innych miastach możesz pan przerywać, jak ktoś ważny do pana mówi. W naszym mieście musisz pan nauczyć siem kultury. Bardzo dużo musisz siem pan nauczyć. Dam ci lekcje. Lekcja numer jeden. Nasze miasto to nie jakichści tam Ełk czy Suwałki. Tu jest nasze miasto. Lekcja numer dwa. W naszym mieście rządzem ja, i do mnie trzeba przyjść i uzgodnić prowadzenie każdego interesu. Ja, kolego, poradzę ci, kogo zrobisz kierownikiem browaru, kto zostanie twoim prawnikiem, powiem ci, komu piwo sprzedawać i za ile, a komu nie sprzedawać. A teraz lekcja numer trzy, dla której siem spotykamy.
-Szanowny panie Dobowski, czy my jesteśmy w Rosji czy na Białorusi, bo mam kłopot z moim system poznawczym -próbował dyskutować Przedsiębiorca. Był zbyt kulturalny, by okazać swoje ogromne oburzenie. -Moja percepcja sensoryczna, jeśli pan wie, o czym mówię, moje detektory cech zostały wyczerpane.
Dobowski zdjął nogi z biurka, wyprostował się i gwałtownie otworzył szufladę. Przedsiębiorca spiął się w odruchu obronnym.
-Niech się kolega tak nie boi, ja nie gryzem -uśmiechnął się krzywo Dobowski, wyjmują z szuflady scyzoryk i kilka wizytówek. -Zawezwałem tu ciem, by siem porozumieć.
-Otóż kolego, w naszym mieście jest sporo przedsiębiorców, którzy chętnie wejdo z panem we współpracem. Oczywiście musisz pan dla nich przygotować specjalne rabaty i długie terminy płatności. Nie możesz się denerwować, jak czasami niektórzy nie zapłacom na czas albo wcale, gdyż życie niesie różne niespodzianki. Tutaj masz telefon do prawnika, który obsłuży twoje interesy w naszym mieście, a na tej kartce telefon do kierownika browaru, którego zatrudnisz z dobro pensjom. No i temat naszego spotkania, sprawa drobna ale bolesna dla wszystkich porządnych przedsiębiorców w naszym mieście. Wywiesiłeś pan baner na moście. Jak wiadomo mosty buduje starosta, to z piosenki wiemy. A starosta to niedobry człowiek, nie lubi nas, a my nie lubimy jego. A przecież przedsiębiorcy z naszego miasta majom tyle ścian do wywieszania banerów. Na przykład pani Czerniawska ma takie ładne miejsca, u mnie też coś się znajdzie. My tani nie jesteśmy, właściwie to my jesteśmy bardzo drodzy. Ale miejsca som najlepsze w naszym mieście. Ale co tam przedsiębiorcy. Niech pan pomyśli też o Felku Skonopi, który też ma dobry, luksusowy płot na banery pod miastem. Drogi, ale dobry.
-Pan raczy żartować -odzyskał równowagę Przedsiębiorca.
-Nie odrobiłeś kolego lekcji numer jeden. Nie przerywa się ważnym osobom w naszym mieście. Słuchaj i siem ucz. Tutaj masz zamówienia na siedem dużych banerów. Wystarczy podpisać. Tutaj masz gotowe kontrakty z przedsiębiorcami z naszego miasta. Wystarczy podpisać. Tutaj masz umowę darowizny na naszom partię i deklaracjem członkowskom. Jakby ci nie pasowały te kontrakty, tutaj masz uchwałem, która mówi, że na terenie twojego browaru będzie można wyłącznie prowadzić przedszkole z językiem mongolskim. Wybór należy do ciebie. I tyle. Skończyłem.
Dobowski założył nogi na biurko i zaciągnął się cygarem.
*Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze