W gabinecie Sławojka panował radosny gwar. Za biurkiem gospodarza siedział Dobowski, obok niego stał na baczność Miron. Felek Skonopi, Czerniawska i Sławojek siedzieli na wielkiej kanapie. Wszędzie unosił się gęsty dym z cygara, które palił Dobowski.
-Dobre cygaro ten boliwar… Skąd ty masz kasę na takie cygara? One są po stówce. No i whisky po tysiaku za butelkę, bruchlajdisz. Na granicy jako celnik się zatrudniłeś? -rechot Dobowskiego wypełnił gabinet.
Sławojek nie umiał ukryć samozadowolenia.
-Miron, wytłumacz jak to robimy.
Cygara to choinki zapachowe, a whisky to olej do samochodu Mirona. Wystarczy zafakturować wymianę co tydzień. Podatnik płaci bez szemrania -Miron dumnie się wyprostował jeszcze bardziej. -Sławojek to wymyślił.
-Ty to masz łeb Sławojek. Nie wiem, czemu cię tak bardzo nie chcą w tym sąsiednim mieście.
-Ja whisky nie piję, wolę szampana -odezwała się Czerniawska.
-Szampan dla pani poproszę -zarządził Dobowski. -A szampana jak fakturujesz?
-To proste, jako płyn do spryskiwaczy -zaśmiał się Sławojek. -Wódeczka to oczywiście woda destylowana. Mój kumpel ma hurtownię alko i samochodową, to łatwo ogarniamy.
-No łebski gość, jak cholera.
-Polej Miron państwu i podaj cygara. Czerniawskiej szampan, a sobie nalej taniej wódki, bo cię nie stać -dworował Dobowski. -I zamknij drzwi, bo nauczyciele nas jeszcze zobaczo.
-Ja też chciałbym spróbować whisky -żalił się Miron.
-Nie stać cię -odrzekł Sławojek. -Pięć minut temu mówiłeś radnym i nauczycielom na sesji, że miasto jest biedne, że nie ma pieniążków, że wojna, inflacja, drogi prąd i węgiel, że musimy brać kredyty na plac zabaw obok Czerniawskiej, a teraz chcesz pić whisky po tysiaku za butelkę? To nie wypada. Jak ty to ująłeś? Że uczniowie to przyszłość naszego miasta, że ich edukacja jest inwestycją a nie kosztem, a nauczyciele to grupa ideowa, romantyczna i pozytywistyczna jednocześnie, że z pewnością nie pracują dla pieniędzy, że sukcesy ich uczniów są dla nich największą nagrodą. Genialne, kto ci to napisał? No i na koniec, że miasta na razie nie stać na żadne podwyżki, ale pochylamy się nad tym problemem i mamy to na tapecie, i że znajdziemy 50 zł dla każdego z nich, ale muszą zakręcać kaloryfery w klasach, bo ekologia i ekonomia jest najważniejsza.
Sławojek nalał każdemu solidną porcję whisky i dolał coli. Pustą butelkę schował do torby z Biedronki.
-Ta torba to dla niepoznaki. Wyniosę i wyrzucę gdzieś po drodze, żeby nikt nie zobaczył -zaniósł się śmiechem otwierając kolejną flaszkę.
-Zakręć Miron kaloryfer, to dostaniesz whisky -śmiał się Dobowski. -Nie tu, w swoim gabinecie gamoniu.
-Co za gówno mi polałeś Miron do cholery, ja piję tylko dupedion i to nie takiego taniego za tysiaka, bez przesady -Czerniawska miała obrażoną minę.
-Tu jest tylko moret -odpowiedział Miron.
-Mam oczywiście szampana za trzy tysiaki. Może być? -Sławojek był z siebie zadowolony.
-Polej Miron -poleciła Czerniawska. -Tylko żeby był zimny i dosyp trochę cukru, bo to strasznie kwaśne.
-Plebs musi znać swoje miejsce -odezwał się nagle Felek Skonopi i wziął łyk whisky z colą, przełykając jakieś proszki. -Zawsze tak było, że klasa rządząca korzystała z pewnych przywilejów, które jej słusznie przysługiwały. Wspomnę tylko pańszczyznę, prawo pierwszej nocy, obowiązkowy zaciąg do wojska. Ale tamte elity były skażone nicnierobieniem. My natomiast, po pierwsze, mamy władzę wskutek decyzji suwerena, a po drugie nasze przywileje wypływają z naszego zaangażowania, z tego że napędzamy rozwój miasta, że to dzięki nam wszystko toczy się jasnymi ścieżkami, i że wypełniamy krok po kroku wszystkie nasze obietnice i zobowiązania. I to jest nasz główny przywilej. A przed nami miasto marniało, nie rozwijało się. I tu buźki i rączki się wstawi.
-Ty Felek, ty już chyba dzisiaj nie pijesz. Te pierdoły zostaw sobie na swojego Facebooka -zaśmiał się Dobowski. -Prawda jest taka, że nauczyciele nic nie dostali i nic nie dostaną, bo to był wniosek opozycji, a co my robimy z wnioskami opozycji?
-Podcieramy sobie nimi dupę -odkrzyknęła Czerniawska.
Twarz Sławojka była już lekko zaczerwieniona, widać alkohol zaczął działać. Powoli zaciągnął się cygarem.
-A widzieliście minę Działkowicza? Wyskoczył z tym, że nauczyciele to tylko koszty, że chodzi im wyłącznie o kasę, że są najbardziej roszczeniową grupą zawodową. Alka Wolska go poparła, więc myślał, że jest jak Epikur -odezwał się ze szklanką w dłoni. -Że niby samoograniczenie, że samokontrola są najważniejsze, że dusza jest ważna, nie ciało, że celem jest życie wewnętrzne. Jakiejś Wikipedii się naczytał, czy jak? A wtedy ja na to, że tak nie można, że nauczyciele to inwestycja, że trzeba o nich dbać, i że każdy z nich dostanie na dzień nauczyciela upominek.
Goździki i rajstopki -ryknął śmiechem Dobowski. -I uścisk ręki Mirona.
Napisz komentarz
Komentarze