Mieszkaniec deklaruje, że sam może zająć się wycinką drzewa, aby zapewnić bezpieczeństwo nad Kanałem Bystrym. Ale oczekuje, że wtedy miasto pokryje poniesione przez niego koszty.
-Myślę, że trwa to tak długo, bo nikt nie chce wziąć na siebie kosztów związanych z wycinką. Rozwiązanie tego problemu jest proste. Niech magistrat mi zapłaci, a w dwa dni zorganizuję profesjonalną brygadę do wycięcia drzewa. Zrobimy to porządnie, stopniowo, nie uszkodzimy terenu. Jestem ostatnią osobą chcącą wycinać zdrowe drzewa. Ale w tym przypadku mówimy o martwym drzewie, które w każdej chwili może upaść. Kto zapłaci za szkody, jakie wyrządzi przewrócone wiekowe drzewo? –zastanawia się Marian Dyczewski.
Napisz komentarz
Komentarze