Bartosz Lipiński
Dokładnie na taką informację oczekiwaliśmy od ponad roku, kiedy to grupa radnych koalicji rządzącej zapowiedziała złożenie pozwów do sądu za artykuł opublikowany w naszej gazecie. Sąd Okręgowy w Suwałkach podczas rozprawy 7 października 2021 roku, oddalił powództwa Sylwii Bielawskiej, Tomasza Dobkowskiego, Alicji Dobrowolskiej, Dariusza Ostapowicza, Katarzyny Raczkowskiej i Jolanty Onety Roszkowskiej przeciwko Krzysztofowi Przekopowi. Sąd zasądził również od każdego z powodów na rzecz pozwanego kwotę 1.637 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Wyrok nie jest prawomocny i można go zaskarżyć. Po zamknięciu posiedzenia Alicja Dobrowolska poinformowała nas, że zamierza się odwołać.
Geneza przesłania pozwów do sądu
Na początku września 2020 r. opublikowaliśmy artykuł: „Radni hamują rozwój Augustowa”, opisujący szkodliwą opłatę adiacencką. W lipcu ub.r. opozycja chciała obniżenia stawki opłaty z 30 do 1 procenta. Przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska uniemożliwiła radnemu wnioskodawcy odczytanie uzasadnienia do projektu. Decyzją radnych koalicji rządzącej projekt uchwały nie został uwzględniony w porządku obrad. To właśnie ich zdjęcia znalazły się później na okładce naszego tygodnika. Przybliżyliśmy kulisy tej sytuacji oraz przedstawiliśmy konsekwencje trwania przy opłacie adiacenckiej w obowiązującym kształcie. Zauważyliśmy, że na tę rzeczywistość skarżą się mieszkańcy, którzy w lęku przed naliczeniem dużej opłaty nie dzielą i nie sprzedają działek. Na ich gruntach rośnie teraz trawa lub zboże, a nabywca działki mógłby postawić na niej np. budynek mieszkalny bądź usługowy. Historia miała jeszcze jeden, istotny aspekt.
Chodziło o 400 nowych miejsc pracy
Przewodniczący augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski przekazał nam, że sprawa opłaty adiacenckiej skutecznie komplikuje rozwój największego pracodawcy w mieście i możliwość powstania 400 nowych dobrze płatnych miejsc pracy dla augustowian. Lasy Państwowe sprzedając firmie działkę na inwestycję musiałyby ją najpierw podzielić, zaś miasto naliczyłoby im bardzo sowitą opłatę. Lasy reprezentujące Skarb Państwa nie godziły się na to rozwiązanie. Nadleśniczy Wojciech Szostak w rozmowie z naszą gazetą przyznał, że obniżenie opłaty do minimalnej wysokości pozwoliłoby na dokonanie podziału działek bez ponoszenia kilkudziesięciotysięcznych kosztów. Pamiętajmy też, że nowe miejsca pracy to znaczący wpływ do budżetu miasta z tytułu podatków, co ma wielkie przełożenie na rozwój. To niezwykle ważne szczególnie w czasach kryzysu. Odrzucenie przez rządzących projektu uchwały opozycji o obniżeniu stawki opłaty było znaczącym problemem.
Historyczna, kuriozalna konferencja
Po publikacji artykułu radni koalicji rządzącej zaatakowali „Przegląd Powiatowy”. Podczas konferencji prasowej banitów z klubu PiS z września 2020 r. usłyszeliśmy bezprecedensowe oskarżenia pod adresem niezależnego tygodnika. Można było mieć wrażenie, że rządzący w swoich zapędach chcieliby mieć wpływ na to, o czym oraz w jaki sposób będzie pisała gazeta. Radni poinformowali, że wstępują na drogą sądową. Proces rozpoczął się w maju 2021 roku. Pełnomocnikiem radnych jest mecenas Beata Kornelius. Mieszkańcy kojarzą panią mecenas jako radczynię prawną urzędu miasta, udzielającą radnym interpretacji prawnych przy stanowieniu prawa lokalnego na sesjach rady.
Osoby publiczne podlegają krytyce
Sąd w uzasadnieniu wyroku zauważył, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powodów i wskazał, że radni decydujący się na objęcie funkcji publicznej, powinni liczyć się z kontrolą swoich działań i ostrzejszą krytyką. Zauważono również, że w artykule nie znalazły się żadne obraźliwe sformułowania. Jak doskonale wiemy powodowie, którzy czuli się urażeni tytułem artykułu, w publicznych wystąpieniach na sesjach rady miejskiej potrafili obrażać oponentów.
-Szersza ochrona dóbr osobistych przysługuje osobie prywatnej, znacznie węższy zakres ochrony dobrego imienia przysługuje osobie publicznej. Osoba publiczna godząc się na pełnienie funkcji społecznych, publicznych godzi się jednocześnie na to, że będzie podlegała większej kontroli społecznej, ostrzejszej krytyce w ramach debaty publicznej. Przenosząc powyższe na okoliczności niniejszej sprawy, w ramach szerszych granic dopuszczalnej krytyki mieści się określona ocena działań osoby publicznej i skutków tych działań, jako korzystnych bądź niekorzystnych z punktu widzenia danej społeczności. Tym samym ocena, że opisane w artykule głosowania powodów, wskutek których nie dopuszczono do porządku obrad projektu uchwały obniżającej wysokość opłaty adiacenckiej, może być oceniana jako niekorzystna dla rozwoju miasta, a dotychczasowa opłata może być oceniana jako wstrzymująca podział nieruchomości, a w konsekwencji rozwój przedsiębiorczości. Taka ocena zawarta w artykule i tytule, była oparta na wypowiedziach osób cytowanych w tymże artykule, m.in. w kontekście rozbudowy fabryki spółki będącej jednym z większych pracodawców w Augustowie. Nie było to przy tym sformułowanie obraźliwe, nadmiernie ekspresyjne. Nie doszło zatem w ocenie sądu do naruszenia dóbr osobistych powodów –obszerny fragment uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego.
Dziennikarz był rzetelny i staranny
Sąd, co niebywale istotne, odniósł się również do rzetelności i staranności dziennikarza przy zbieraniu materiałów do powstania artykułu. Powodowie zarzucali podczas procesu, ale także na niesławnej konferencji prasowej, że nasza redakcja wykazała się brakiem rzetelności oraz staranności przy tworzeniu artykułu. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że artykuł powstał z zachowaniem szczególnej rzetelności i staranności. Powodowie posługiwali się kalumniami.
-Jeżeli nawet, z czym sąd się nie zgadza, przyjąć, że określenie „Radni hamują rozwój Augustowa” naruszałoby dobra osobiste powodów, to nie było ono bezprawne. Takie sformułowanie ma charakter ocenny i ocena bezprawności takiego sformułowania powinna mieć na uwadze przepisy prawa prasowego. W ocenie sądu przepisy te nie zostały naruszone, a wykazanie przez dziennikarza, że przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności, uchyla bezprawność działania dziennikarza. W ramach rzetelności i staranności m.in. powołano się na cytowane źródła. W tym artykule takie źródła, wypowiedzi poszczególnych osób, były cytowane w formie mowy zależnej, zatem nie można stwierdzić, jakoby artykuł był działaniem bezprawnym, niemieszczącym się w zakresie prawa do swobody wypowiedzi, prawa do wyrażania opinii, do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Dlatego też powództwa zdaniem sądu były nieuzasadnione i podlegały oddaleniu. Konsekwencją oddalenia powództwa było obciążenie powodów obowiązkiem zwrotu na rzecz pozwanego kosztów procesu, w każdej z połączonych do wspólnego rozpoznania spraw – obszerny fragment uzasadnienia, jaki usłyszeliśmy podczas rozprawy sądowej 7 października.
Komentarz redaktora naczelnego „Przeglądu Powiatowego” Krzysztofa Przekopa:
-Z wielką ulgą i radością przyjąłem wyrok, który oznacza, że wolność słowa i swoboda wypowiadania poglądów i ocen jest ważna w każdej demokracji, także lokalnej -powiedział nam Krzysztof Przekop, redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego”. -Ten wyrok przypomina radnym, że decydując się na służbę publiczną należy liczyć się z krytyką, czasami ostrą. Po rocznych bojach sądowych wiemy, że utrzymywanie wysokiej opłaty adiacenckiej jest w Augustowie nieuzasadnione. Przewód sądowy wykazał, że wpływy z opłaty są niezwykle niskie, w granicach 100 zł miesięcznie, a koszty utrzymywania tego podatku wynoszą nawet kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Proces pokazał też, że Augustów na tle innych miast rozwija się bardzo wolno. Wysokość kolejnych budżetów inwestycyjnych nie rośnie, a i tak jest na niezwykle niskim poziomie. Wynika to zapewne ze słabego pozyskiwania środków zewnętrznych. Dla przykładu Augustów na inwestycje wydaje 33 mln zł (1.000 zł na mieszkańca), gdy podobny wielkościowo Sopot wydaje prawie 96 mln zł ( 2.900 zł na mieszkańca). Porównanie z okolicznymi miastami wypada równie źle. Jedynie Lipsk nad Biebrzą wydaje na inwestycje nieco mniej w przeliczeniu na mieszkańca. Radni zamiast tracić czas i pieniądze na kompromitujące potyczki sądowe, powinni swoją energię kierować na realizację dużych, ambitnych projektów prorozwojowych, wykorzystując środki zewnętrzne. Inaczej zostaniemy małym, biednym miastem z coraz mniejszą liczbą mieszkańców.
*Artykuł ukazał się w 41/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze