Bartosz Lipiński
Relacje Sławomira Sieczkowskiego z „Przeglądem Powiatowym” układały się różnie. Jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu miejskiego były bardzo poprawne. Ówczesny skarbnik nie miał nawet problemu z tym, by przyjmować nas w swoim gabinecie i udzielać informacji. Tak było np. wówczas, kiedy CBA wyjaśniała okoliczności łączenia przez niego pracy skarbnika miejskiego z funkcją skarbnika w kole łowieckim. Znana sprawa sprzed kilku lat zakończyła się po myśli Sieczkowskiego, chociaż na sesji augustowskiej rady miejskiej w ubiegłej kadencji głosowany był nawet wniosek o jego odwołanie. Wniosek przepadł, zaś pan Sieczkowski skorzystał z łamów „Przeglądu Powiatowego”, żeby przedstawić swoje stanowisko.
Co najmniej od roku osoby zebrane wokół obozu rządzącego w Augustowie okazują nam niechęć, choć początek obecnej kadencji tego nie zapowiadał. Np. kilka lat temu, już w dobie rządów burmistrza Mirosława Karolczuka, skarbnik Sieczkowski zaprosił nas do gabinetu na kawę, kiedy przygotowywaliśmy artykuł o kosztach modernizacji nowego ratusza. Obecnie z dawnych, kurtuazyjnych gestów niewiele pozostało. Kilka tygodni temu pan Sieczkowski zadzwonił do redaktora naczelnego naszej gazety Krzysztofa Przekopa i ubolewał nad tytułem artykułu i faktem, że tekst był okraszony jego zdjęciem. W rozmowie z Przekopem pan Sieczkowski przyznał, że nie czytał artykułu. Jednak nie przeszkodziło mu to w tym, by rozważać scenariusz spotkania się w sądzie.
Sieczkowski podczas rozmowy z Przekopem wyraził także żal, że redakcja nie kieruje do niego pytań. Zadeklarował, że będzie chętnie odpowiadał. Przyjęliśmy takie zapewnienie jako przysłowiową dobrą monetę, którą trzeba jednak będzie zweryfikować. Okazja ku temu nastąpiła zaskakująco szybko, ponieważ niedawno burmistrz powołał pana Sieczkowskiego na stanowisko swojego drugiego zastępcy. Podjęliśmy kilka prób kontaktu ze Sławomirem Sieczkowskim. Nie było z jego strony chęci rozmowy. Nie odebrał od nas telefonu (posiadamy jego numer komórkowy –przyp.) i nie odzwonił. Nie odpisał na SMS oraz na e-maila i nie odpowiedział nam również na wiadomość wysłaną komunikatorem Messenger. Należy też podkreślić, że próby kontaktu miały miejsce pięć dni przed napisaniem i oddaniem tego artykułu do drukarni, więc czasu było naprawdę dużo. Dodajmy, że pan Sieczkowski został przez nas poinformowany, że chcielibyśmy przekazać mu kilka pytań. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi też jest odpowiedzią.
Przywołana historia przypomniała nam jeszcze o jednym, bardzo podobnym zdarzeniu. Kilka tygodni temu Maciej Kaszuba, radny powiatowy reprezentujący ugrupowanie Nasze Miasto, napisał komentarz na naszym profilu na Facebooku. Dociekał, dlaczego nasza redakcja nie napisała artykułu o zawodach wędkarskich. Odpowiedzieliśmy mu, że chętnie napiszemy taki artykuł, a radny zadeklarował współpracę. Krótko po tym z panem Kaszubą skontaktowała się dziennikarka „Przeglądu Powiatowego” prosząc o relację z zawodów. Ale relacji nie otrzymaliśmy do tej pory. Deklarowanie udzielania informacji jest rzeczą cenną, jeżeli tylko dotrzyma się danego słowa. Inaczej należy uznać takie działania za niewiarygodne, a może nawet za prowokacyjne.
*Artykuł ukazał się w 40/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze