-Przed rokiem pod sieć miejską podłączyłem duży budynek, w którym prowadzę działalność gospodarczą. Za wymiennik ciepła zapłaciłem nie 20, a 8 tysięcy złotych. Jeżeli taki wymiennik zostałby przygotowany dla pięciu domów, koszty także byłyby niższe- argumentował prezes TMZA. Radni zakwestionowali te informacje przypominając, że Dyczewski jako przedsiębiorca mógł odliczyć VAT od inwestycji. Pod miejskie ogrzewanie podłączył się niedawno nowy miejski radny Tomasz Miklas. Z jego relacji wynika, że przy ustaleniu kosztów kluczowym jest, czy budynek mieszkalny jest ocieplony. Odrębne kwoty dotyczą instalacji wymiennika ciepła oraz wykonania przyłącza do rury.
-Na przyłączę czekaliśmy kilka lat, wszyscy mieszkańcy podchodzili do tematu z wielką euforią. Gdy pojawiła się możliwość podłączenia, z piętnastu chętnych podłączyło się tylko pięciu -mówił radny. Koncepcja objęcia większości mieszkańców domów jednorodzinnych ogrzewaniem z miejskiej kotłowni jest pomysłem ciekawym i z pewnością miałby wielki wpływ na rozwiązanie problemu palenia niskiej jakości opałem w piecach centralnego ogrzewania. Jednak wdrażanie teorii w praktykę, przypomina mit starego Baryki o budowie szklanych domów w „Przedwiośniu” Żeromskiego. Mimo dobrych intencji Mariana Dyczewskiego, szanse na wcielenie w życie jego ambitnego planu są dziś znikome. Być może sytuacja zmieni się po posiedzeniu komisji rozwoju z udziałem dyrektora Palki, której zwołanie zaproponowali miejscy radni.
Napisz komentarz
Komentarze