Jezioro Necko umiera. Jeśli nie zostaną podjęte jakieś działania, to największa atrakcja i wizytówka Augustowa w perspektywie lat nie będzie taka jak obecnie. O tym problemie słyszeliśmy już w poprzedniej kadencji rady miejskiej. Ostatnio podobne obawy wyraził też inny radny. Istnieją sposoby, aby próbować uratować faunę i florę Necka. Niektóre z propozycji brzmią dość oryginalnie, jednak mają uchronić jezioro przed rychłą zagładą.
Bartosz Lipiński
Pierwszy zaalarmował Tomasz Miklas
O trudnościach, z którymi boryka się najpopularniejszy akwen Augustowa mówił już kilka lat temu Tomasz Miklas. Radny w poprzedniej kadencji rady relacjonował prowadzone rozmowy z instruktorami nurkowania, którzy zajmowali się wtedy oczyszczaniem dna na plaży Bielnik. Niezwykle dobrze znali jezioro Necko. Rozmówcy Miklasa mieli stwierdzić, że przejrzystość wody w Necku jest w tej chwili bardzo niska. Radny oceniał, że nasze jezioro zarasta, rośliny zabierają tlen i tworzą się sinice. Samorządowiec komentował, że miasto potrzebuje strategii na lata, a nie doraźnych rozwiązań. Instruktorzy mieli przekazać, że wiele lat temu w Necku łowiono sielawę, ponieważ woda była tak czysta. Tomasz Miklas wyraził opinię, że kłopoty najbardziej znanego akwenu w mieście spowodowane są tym, że po wojnie na okolicznych polach rolnicy zaczęli stosować nawozy sztuczne, które później spływały rowami do jeziora. Miało to wpłynąć na użyźnianie się roślinności w jeziorze, która rosła, obumierała i tworzyła muł. Radny kilka lat temu snuł też ponurą wizję, że w perspektywie lat w Necku może zostać tylko karp i sum, bo inna ryba nie będzie miała racji bytu. Natomiast wielomilionowy koszt natleniania jeziora byłby trudny do udźwignięcia dla naszego samorządu. Rozmówcy Miklasa przyznali, że miasto powinno zlecić badania jeziora specjalistycznemu instytutowi ichtiologii. Sam radny miał smutną konkluzję, że betonowanie ścieżek obok akwenów wodnych nie jest najważniejsze, jeśli w perspektywie kilkudziesięciu lat jeziora umrą i przemienią się w stawy.
Jednoznaczny głos radnego i wędkarza
Pesymistyczną prognozę dotyczącą Necka usłyszeliśmy też na ostatnich, lipcowych obradach rady miejskiej. Radny Mieczysław Szczerbakow, prywatnie miłośnik wędkarstwa ubolewał, że jezioro Necko powoli umiera. Szczerbakow zauważył, że jakiś czas temu z fachowcami w tej dziedzinie, specjalne spotkanie online odbyli radni i przedstawiciele władz miasta. Jedna z ze złych informacji dotyczyła zawartości fosforu w wodzie, przez co w perspektywie lat życie biologiczne w Necku nie będzie możliwe. Radny podkreślił, że jest to dalekosiężna wizja, ale do niej podążamy. Jego zdaniem pewnym rozwiązaniem, dzięki któremu nie zwiększałaby się obecność zalegającego na dnie jeziora fosforu, byłoby utworzenie na jeziorze fontanny. Taki obiekt pływający natleniałby jezioro, przy okazji stanowiłby atrakcję turystyczną. Radny dość poetycko określił, że fontanna dałaby Necku ulgę. M. Szczerbakow zaapelował do burmistrza, aby podjął w tej sprawie rozmowy np. z Wodami Polskimi lub z Lokalną Grupa Rybacką. W opinii radnego nie można tego tematu odkładać. Mimo, że nie zapaliła się jeszcze czerwona lampka, to należy działać. Inaczej przetrwają jedynie roślinki, które nie potrzebują dużo tlenu.
Burmistrz Mirosław Karolczuk zapowiedział, że przeanalizuje propozycję M. Szczerbakowa. Włodarz miasta po rozmowie ze specjalistami skonkludował, że stan jeziora Necko na tle innych akwenów nie jest najgorszy. M. Karolczuk zapowiedział jednak, że miasto powinno zrobić wszystko, by był to stan lepszy niż w chwili obecnej. Jest to bardzo rozsądna diagnoza.
Mieczysław Szczerbakow o sytuacji Necka
-Umiejscowienie pływającej fontanny na jeziorze Necko to jedno z rozwiązań dla poprawy sytuacji tego akwenu. Myślę, że na tak dużym jeziorze potrzebne byłyby przynajmniej dwa tego typu obiekty. Fontanna pobierałaby wodę z samego dna wyrzucając fosfor do góry, który mieszałby się z górną warstwą wody. Później wodę pobierałaby rzeka Netta rozmieszczając ją w tysiące różnych miejsc, gdzie fosfor by zamierał. To najlepsze i najtańsze rozwiązanie. Np. w Ełku dzięki fontannie udało się uratować jezioro będące w naprawdę dramatycznym stanie. Umiejscowienie takiego obiektu naprzeciw Molo Radiowej Trójki przyniosłoby duże korzyści nie tylko dla jeziora, ale byłoby znaczącą atrakcją turystyczną. Strumienie wody dawałyby efekt tęczy za dnia, a w nocy można byłoby je podświetlić –uważa Mieczysław Szczerbakow.
-Dyrektor PZW w Suwałkach pan Robert Stabiński, przedstawiciel okręgu głównego ma przeprowadzić pomiary przejrzystości oraz zawartości tlenu na różnych głębokościach jeziora Necko. Prosiłem burmistrza, by wyznaczył do udziału w pomiarach swojego przedstawiciela. Jako prezes PZW w Augustowie też wyznaczyłem od siebie dwie osoby. Po dokonaniu tych pomiarów i analizie wyników będziemy mogli podjąć konkretne działania. Jeżeli zawartość tlenu będzie niska, a jest to prawdopodobne, wówczas jak najszybciej trzeba będzie wdrożyć rozwiązania naprawcze. Nie znam dokładnego kosztu takich fontann. Jako wędkarz pływając po jeziorze z echosondą widzę, że życie w Necku kończy się na głębokości 6-7 metrów. Ryba nie schodzi niżej, choć głębokość tego jeziora w niektórych miejscach sięga 29 metrów. Oprócz fontanny polecałbym także zwiększenie zarybienia drapieżnika. Fosfor tworzą również odchody ryb karpiowatych, np. płotek. Większa ilość ryby drapieżnej mogłaby ten kłopot rozwiązać –dodał Szczerbakow.
Napisz komentarz
Komentarze