Bartosz Lipiński
Głośny temat wraca jak bumerang
W połowie lipca 2019 roku augustowską opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zmianach personalnych w prezydium rady miejskiej. Niewiele ponad pół roku od zaprzysiężenia doszło do przewrotu, który do dziś wpływa na atmosferę i relacje wewnątrz rady. Przewodniczącego Marcina Kleczkowskiego zastąpiła Alicja Dobrowolska, natomiast za wiceprzewodniczącego Adama Sieńko w skład prezydium powołano Katarzynę Raczkowską. W taki sposób doszło też do zawarcia oficjalnej koalicji Naszego Miasta z grupą radnych wybranych z listy PiS. Na nadzwyczajnej sesji, kiedy odwoływano M. Kleczkowskiego z funkcji zabrakło konkretnych argumentów uzasadniających tę decyzję. Poza sloganami o trudnej współpracy z prezydium w ówczesnym kształcie, ze strony inicjatorów zmian nie padło przekonywujące uzasadnienie. Z powodu braku jasnych przyczyn tej decyzji powtarzano często hasło o tym, że Kleczkowski i Sieńko nie zasiadali razem za stołem prezydialnym. Obaj panowie odrzucali tę argumentację wskazując, że było to praktykowane tylko w dobie większościowych rządów Naszego Miasta.
Szantaż, deal i korupcja polityczna
W kolejnych miesiącach stronnik M. Kleczkowskiego radny Tomasz Miklas niejednokrotnie sugerował, że prezydium rady zostało odwołane w niejasnych okolicznościach i sprawa może mieć drugie dno. Miklas bardzo często mówił o rzekomych naciskach, które miały napływać z zewnątrz. Z przekazu radnego można było wyciągnąć wniosek, że jego zdaniem naciski mógł wywierać ktoś związany z sejmikiem województwa podlaskiego. Z pewnością o tajemniczej historii byłoby głośniej, gdyby T. Miklas nie stosował metody: „Wiem coś, ale nie powiem”. Dopiero wtedy można byłoby skonfrontować ze sobą relacje osób, które jego zdaniem były w sprawę zaangażowane. O sensacyjnej teorii usłyszeliśmy też na ostatniej sesji 30 lipca. Radny Miklas zaznaczył, że radni i władze miasta często domagają się od innych mówienia prawdy. Dlatego poprosił o przedstawienie prawdziwych informacji o wydarzeniach z lipca 2019 roku.
-Minął rok od odwołania prezydium. Chciałbym usłyszeć od państwa i panów burmistrzów prawdę, w jakich okolicznościach odwołano prezydium rady. Kto naciskał na odwołanie przewodniczącego, jaki deal polityczny był przy tym zawarty, co zostało obiecane i dlaczego to wszystko odbyło się w drodze szantażu? Pan wiceburmistrz robi wielkie oczy. Ja wiem, że jest to gra, aby to rozmydlić i obśmiać. Odwołaliście państwo prezydium w drodze szantażu, co jest rzeczą karygodną i wręcz obrzydliwą. Nie wiem czy w historii miasta, a nawet kraju takie praktyki miały miejsce. Panie burmistrzu odwagi, głowa do góry. Proszę wyjaśnić, kto nalegał na odwołanie przewodniczącego rady, jaki zawarto deal polityczny, co zostało panu obiecane? Państwu radnym polecam zapoznać się z poradnikiem CBA dotyczącym korupcji politycznej, który znajduje się w systemie e-sesja. Proszę to w końcu wyjaśnić po roku, gdyż słowa o pustym krześle mnie i większość mieszkańców nie przekonują –skomentował Miklas.
Zastępca burmistrza ma wielkie oczy
Przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska zwróciła uwagę radnemu, że jeżeli posiada wiedzę o jakimkolwiek przestępstwie, powinien zawiadomić odpowiednie organy. Z kolei zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz odniósł się nieco humorystycznie do wypowiedzi T. Miklasa. Przyznał, że ma wielkie oczy i nie zawaha się ich użyć. Radny ripostował, że nie ma zamiaru rozmawiać o fizjonomii wiceburmistrza. Natomiast burmistrz Mirosław Karolczuk stwierdził, że być może rozczaruje T. Miklasa, ale nie będzie odpowiadał na jego pytanie. W ocenie M. Karolczuka ta odpowiedź byłaby nieistotna, bo na tak zadane pytania nie należy odpowiadać. Radny PiS ironizował, że słowa burmistrza były przykładem „merytorycznych argumentów”.
-Przypomnę, że przewodniczący Kleczkowski był szantażowany telefonami i proszono go o rezygnację z ubiegania się o mandat poselski. Postawiono mu ultimatum, że jeżeli tego nie zrobi, zostanie skompromitowany odwołaniem go z funkcji przewodniczącego rady, przez jak mniemam usłużnych radnych. Zrobiliście to państwo. Mało tego, kiedyś pan Kleczkowski stwierdził, że jesteście żądni krwi. Mało wam było tej krwi, to wyrzuciliście jeszcze radnego z pracy na czyjeś polecenie –kontynuował radny Tomasz Miklas na sesji rady miasta z 30 lipca.
Miklas przypomniał, że w listopadzie 2019 r. radni koalicji rządzącej pozytywnie rozpatrzyli wniosek zarządu województwa podlaskiego, o wyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy z M. Kleczkowskim. Przewodnicząca A. Dobrowolska kolejny raz zwróciła się do T. Miklasa z sugestią, aby ten przekazał posiadane przez siebie informacje o przestępstwie odpowiednim organom. Na głos w sprawie zdecydował się Marcin Kleczkowski. Były przewodniczący rady podpowiadał, że A. Dobrowolska sama może zawiadomić prokuraturę o okolicznościach opisanych przez T. Miklasa. Jednak najbardziej zaskakujące spekulacje M. Kleczkowskiego dotyczyły byłej radnej miejskiej.
Dlaczego radna złożyła swój mandat?
Lider augustowskiego PiS zauważył, że podczas odwoływania go z funkcji przewodniczącego rady miejskiej stanowisko radnych Naszego Miasta odczytywała radna, która kilka tygodni później niespodziewanie złożyła mandat. Chodziło o Aleksandrę Kleczkowską. Nikt z nas nie zna powodów podjętej przez nią blisko rok temu decyzji, choć bezskutecznie próbowaliśmy się tego od niej wtedy dowiedzieć. Na sesji 30 lipca padła w tej sprawie zaskakująca refleksja.
-Odwołując mnie podaliście państwo argument, że nie chcę siedzieć za jednym stołem razem z Adamem Sieńko. Pan radny Sieńko w tym samym momencie to zdementował. Można by pomyśleć, że radna, której poleciliście powtórzyć ten bzdurny i nieprawdziwy argument nie mogła pozbierać się z pewnego zażenowania i wstydu, dlatego złożyła mandat. Nie mnie to sądzić, może miała inne powody. Ale naprawdę takie wrażenie robiła, iż jest jej po ludzku głupio, że padło na nią i musiała kłamać, bo tak ustaliliście –powiedział Marcin Kleczkowski.
Oczekiwane dementi ze strony miasta
Wypowiedzi T. Miklasa i M. Kleczkowskiego o kulisach wydarzeń z lipca 2019 roku brzmią sensacyjnie. Gdyby ich relacje w tej sprawie padły przed rokiem, zapewne byłyby szeroko komentowane na forum miasta i mediów. To, że mówią o niektórych rzeczach teraz może być istotne bardziej historycznie niż politycznie. Intryguje jeszcze jedna rzecz. Sugestie o tym, że prezydium rady miejskiej zmieniono z powodu nacisków oraz politycznego dealu to zarzuty ciężkiego kalibru. Władze miasta powinny się do tego odnieść i jednoznacznie przeciąć w ten sposób spekulacje. Trudno powiedzieć, czy brak odpowiedzi i zbywanie tematu żartem lub politowaniem jest dobrą strategią. Natomiast dementi do słów T. Miklasa byłoby oczekiwane.
Napisz komentarz
Komentarze