Poniedziałkowa ulewa rozpoczęła się wieczorem. Przez pierwsze 20 minut deszczu na miasto i okolice spadła wręcz ściana wody. Potem mocno padało jeszcze przez pięć godzin. Nawałnica spowodowała wiele strat w mieście i okolicach. Państwowa Straż Pożarna w Augustowie przeprowadziła od godziny 19.00 do 7.00 rano 53 interwencje związane z ulewą na terenie całego powiatu augustowskiego. Aż 41 zgłoszeń dotyczyło wypompowywania wody z zalanych piwnic i garaży. Zalanych zostało wiele posesji i dziesiątki ulic. Woda pojawiła się na Mostowej, Kilińskiego, Nowomiejskiej czy Księdza Skorupki. Zalało Biały Domek na Śródmieściu. Tego dnia doszło nie tylko do podtopień. Strażacy usuwali konar drzewa na ulicy Białostockiej w Augustowie, a w miejscowości Monkinie, w gminie Nowinka gasili pożar transformatora na słupie elektrycznym. To nie wszystko, od poniedziałkowego wieczora otrzymujemy od naszych Czytelników mnóstwo zdjęć miejsc, gdzie doszło do podtopień. Ludzie narzekają na zalania swoich posesji.
-Jestem mieszkańcem domu przy ul. Młodości. Po ulewie w mieście nie ma już śladu, a media opisują, że straż ma pełne ręce roboty. Na Młodości było 6 zastępów straży. Tylko koło mnie było 4. Straż nie robiła nic, czekali w wozach aż przestanie padać. Pomogli mi wynieść rzeczy z garażu, który zalało, innym także. To wszystko. Powtarzali, że nie mają gdzie pompować, że nic nie poradzą i wsiedli do wozów czekając na koniec ulewy -poinformował nas jeden z mieszkańców miasta. -Gdy w całym mieście nie ma już śladu po wodzie nasza działka i okoliczne są pod wodą. Dlaczego my właściciele kilkunastu - kilkudziesięciu działek mamy cierpieć odbierając wodę z innych domów? Powstał zbiornik retencyjny w centrum miasta na koszt prywatnych właścicieli działek. Ta woda nie płynie, ta woda stoi. Dlaczego nie ma na miejscu żadnej służby? Z samego rana byłem w Urzędzie Miejskim w Augustowie, i czekamy aż ktoś coś z tym zrobi.
W augustowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zalane zostały piwnice. W wielu blokach po raz pierwszy od chwili wybudowania. Na ulicy Mickiewicza woda zalała piwnice domów, sklepów i zakładów usługowych. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, określają to wydarzenie słowem „Armagedon”. Skarżą się, że burmistrz rozkłada ręce.
W sprawie zalania na Młodości i innych podtopień w mieście rozmawialiśmy z Filipem Chodkiewiczem, zastępcą burmistrza miasta.
-Nasi pracownicy, podwykonawcy i pracownicy wodociągów pracowali od rana nad niwelowaniem skutków nawałnicy. Spadło mnóstwo wody i żaden system w takiej sytuacji nie mógł prawidłowo zadziałać. Zostały udrożnione studzienki na miejskich ulicach i rowy. Oczyściliśmy rów na Wypustach i przy ulicy Jabłoniowej. Woda powinna jak najszybciej zejść. Jeśli chodzi o Młodości, to rzeczywiście tam strażacy nie mogli wiele zrobić, bo po prostu przy zatkanych odpływach nie mieli jak tej wody wypompować. Sytuacja powinna już wrócić do normy -wyjaśniał we wtorek, 30 czerwca Filip Chodkiewicz. -Muszę powiedzieć, że od 1,5 roku na bieżąco wydajemy ogromne pieniądze na regularne udrażnianie studzienek i kanalizacji burzowych. Zakupiliśmy do wodociągów specjalny pojazd, który służy do tego celu. Po tej nawałnicy w trakcie udrażniania okazało się, że mimo regularnego dbania o przepusty zostały one w trakcie ulewy zatkane różnymi spływającymi z wodą śmieciami. Znaleźliśmy nawet namiot do uprawiania ogórków. Na ulicy Jabłoniowej ktoś specjalne zatkał odpływ wiadrem. Niestety nie wszyscy zarządcy dróg w naszym mieście robią to na bieżąco. Przy tak intensywnych opadach nawet czyszczone sukcesywnie przez nas odpływy nie są w stanie wody odebrać.
Nie tylko poniedziałkowa ulewa poczyniła straty. Gradobicie i ulewa dały się we znaki mieszkańcom Augustowszczyzny w sobotę, 27 czerwca. Tego dnia strażacy otrzymali dziewięć zgłoszeń dotyczących usuwania powalonych drzew ze szlaków komunikacyjnych i dwóch obiektów. W Augustowie usuwano dwa drzewa, jedno z domku letniskowego ośrodka wczasowego, drugie na ul. Wypusty oparło się o elewację budynku mieszkalnego i zniszczyło altankę. Grad uszkadzał ludziom samochody i rynny w domach.
W ostatniej, poniedziałkowej ulewie trwającej ponad sześć godzin spadło tyle wody ile średnio spada w ciągu miesiącu. Nic dziwnego, że kanalizacje burzowe wybudowane na zupełne inne warunki nie były w stanie poradzić sobie z tak dużą wodą.
Czy powinniśmy przyzwyczajać się do monsunu?
Napisz komentarz
Komentarze