Na oficjalnej stronie internetowej urzędu miejskiego w Augustowie pojawił się złowrogi komunikat o zawieszeniu na dwa tygodnie działalności Przedszkola nr 6. Z komunikatu dowiedzieliśmy się o wykryciu przeciwciał związanych z koronawirusem u jednej z osób. Sytuacja okazała się jednak mniej przerażająca niż początkowo się wydawało. Straty wizerunkowe przez wszczętą panikę będą dla placówki niepowetowane.
Bartosz Lipiński
Dzieci wróciły do augustowskich przedszkoli pod koniec maja. Jednak dopiero po ich powrocie zrobiono profilaktyczne badania personelowi Przedszkola nr 6. Należy zapytać, dlaczego wykonano je tak późno? Od dnia, kiedy możliwe stało się przywracanie działalności placówek do momentu ich otwarcia w Augustowie minęły tygodnie i miasto mogło te badania przeprowadzić przed wznowieniem pracy. Był to potężny błąd, który miał swoje konsekwencje.
We wtorek, 2 czerwca, na oficjalnym portalu internetowym urzędu miejskiego w Augustowie pojawił się komunikat o zawieszeniu na dwa tygodnie działalności Przedszkola nr 6. Z komunikatu mogliśmy dowiedzieć się, iż: „U jednej spośród ponad stu przebadanych osób wykryto przeciwciała związane z koronawirusem. Może to świadczyć o już przebytym lub dalej trwającym zakażeniu. U nikogo z przebadanych nie występują jednak żadne niepokojące objawy”. Informacja szybko obiegła lokalne media. Co warte podkreślenia, groźnie brzmiący przekaz ujrzał światło dzienne zanim ktokolwiek z pracowników przedszkola dowiedział się, o kogo z nich chodzi. W kuluarowych rozmowach usłyszeliśmy, że komunikat wywołał duży strach u personelu przedszkola. Pracownicy bali się nie tylko problemów zdrowotnych, ale też późniejszego ich stygmatyzowania. Wszyscy wiemy, z jak dużą falą hejtu musieli mierzyć się Bogu ducha winni górnicy na Śląsku, u których potwierdzono koronawirusa. Dla wielu pracowników Słonecznej Szósteczki były to bardzo trudne chwile. Dzwonili do nich przestraszeni krewni i znajomi, mający z nimi kontakt w ostatnim czasie. Nietrudno jest sobie wyobrazić, co musieli odczuwać rodzice, którzy przyprowadzali dzieci do placówki. Dowiedzieliśmy się także, że złowrogi komunikat na stronie internetowej urzędu pojawił się zanim profesjonalnej interpretacji badania i kierunku dalszego postępowania dokonał sanepid.
Okazało się, że wynik przeprowadzonych badań nie daje powodu do nadmiernego niepokoju i osoba z przeciwciałami wcale nie musiała być zarażona koronawirusem. Podjęto decyzję o przywróceniu działalności placówki, choć straty wizerunkowe są niepowetowane. Czy władze miasta mogły zachować się inaczej zamiast wywoływać rozgłos i panikę? Może należało podejść do sprawy ostrożniej, tonować emocje, powstrzymać się od spekulacji i wykonać jednej z osób dokładniejsze badania. Możliwe, że komunikat był przedwczesny, a już z pewnością niepotrzebnie wzmagał histerię. Nie wszyscy mieszkańcy są epidemiologami i pewnie w świadomości części z nich mógł pojawić się fałszywy przekaz, że w Przedszkolu nr 6 wykryto koronawirusa. Sytuacja, w której bez odpowiedniej interpretacji badań przez sanepid kieruje się niepokojący sygnał do mieszkańców, brzmi jak tania sensacja.
Przedszkole nr 6, którego rada pedagogiczna jest przeciwna łączeniu ich placówki w zespół szkolno-przedszkolny ze Szkołą Podstawową nr 3, dostało kolejny cios. Ostatnie wydarzenie związane z groźnym komunikatem może wpłynąć nawet na spadek zainteresowania placówką wśród rodziców. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Ale negatywne emocje, które wytworzyły się wokół przedszkola mogą nieść niepożądane reperkusje, a chyba można było tego uniknąć?
Napisz komentarz
Komentarze