Bartosz Lipiński
Podczas ostatniej sesji rady miejskiej 28 maja, burmistrz Mirosław Karolczuk uzyskał wotum zaufania oraz absolutorium za rok 2019. 11 członków koalicji rządzącej zagłosowało za, 9 radnych opozycji było przeciw. Sukcesem burmistrza jest fakt, że kolejny rok z rzędu ma po swojej stronie bezpieczną większość i jego pozycja ani przez moment nie była zagrożona. Ale nie wszyscy podzielają duży optymizm włodarza miasta, który chwali się rekordowymi 33 milionami złotych na inwestycje. Korzystne dla burmistrza głosowanie poprzedziła debata, a na niej padło mnóstwo negatywnych uwag pod adresem władz miasta. Opozycja punktowała brak potrzebnych inwestycji, wskazywała na bardzo wysoki i niepokojący poziom zadłużenia.
Brak inwestycji prorozwojowych
Radni sympatyzujący z burmistrzem kilkukrotnie starali się porównywać stan budżetu z 2019 roku z tym, jak wyglądały budżety miasta poprzednich kadencji. Zdaniem Leszka Cieślika nie można dokonywać takich porównań. Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej dodaje, że będąc burmistrzem Augustowa w roku 2003 dysponował ponad 60 mln budżetem, z czego aż 48 procent pochłaniały wydatki inwestycyjne. Radny KO wyliczył, że 33 mln zł wydane na inwestycje, którymi chwali się Mirosław Karolczuk, to niespełna 20 procent całego budżetu. L. Cieślik podkreśla, że nie ocenia stanu miasta na podstawie raportu przedłożonego radzie przez burmistrza, bo każda władza ma subiektywną ocenę rzeczywistości i lubi przedstawiać ją z korzystnej dla siebie perspektywy. Natomiast rolą opozycji jest wskazywanie na braki czy zaniechania. Zdaniem Cieślika jest jeden pozytyw w porównaniu do raportu sprzed roku, bo widoczne jest pozyskanie większych środków zewnętrznych, o co apelowali przedstawiciele opozycji. Ale najważniejsze jest to, na co wydaje się pieniądze. Nasz rozmówca twierdzi, że w pierwszej kolejności muszą być podejmowane inwestycje, które przynoszą miastu dochody.
Leszek Cieślik sądzi, że Augustów na tle innych miast o podobnej wielkości i liczbie ludności prezentuje się bardzo słabo pod względem wydatków inwestycyjnych. Przyznaje, że były lata z zupełnie odwrotną tendencją. Niepokoi się również wysokim zadłużeniem miasta, które nie przekłada się jego zdaniem na powstanie inwestycji miastotwórczych, zapewniających rozwój i chęć pozostania w Augustowie młodych mieszkańców. Pesymizm potęgują też inne aspekty.
-Burmistrza ocenia się nie tylko przez pryzmat wykonanych inwestycji, ale też przez ich brak. Jeżeli Nasze Miasto miało koncepcję zlikwidowania budynku POSTiW-u, to powinno zrobić tam coś w zamian. Nie rozumiem tego, jak miasto mogło rozebrać budynek przy popularnej plaży, nie mając żadnej alternatywy. Dziś z postawieniem czegokolwiek w tym miejscu może być ogromny problem, bo zapewne trzeba będzie zmienić plan miejscowy. Może wystarczyło przeprowadzenie remontu starego obiektu, nadanie mu nowego blasku i przywrócenie funkcji gastronomicznej? Było to realne i opłacalne. Obawiam się, że przy obecnych przepisach nie będzie zgody na żaden nowy lokal w tym miejscu, bo może być zbyt blisko wody. Jestem też absolutnym przeciwnikiem dzierżaw lub prywatyzacji wyciągu do nart wodnych. Uważam, że jeśli do tego dojdzie i obiekt stanie się własnością prywatnego inwestora, za kilka lat wyciąg nie będzie nadawał się do eksploatacji a w konsekwencji przestanie istnieć –uważa L. Cieślik.
Kolejną bolączką wymienioną przez radnego KO jest brak dworca autobusowego. Nie chodzi o żadną drogą budowlę, lecz o zaspokojenie podstawowych potrzeb. L. Cieślik przypomina, że Augustów jest miastem powiatowym oraz turystycznym i nie wyobraża sobie tego, aby na autobus czekało się pod chmurką. W jego ocenie ta perspektywa urągałaby godności ludzkiej.
-Jako prezes PKS Suwałki zaproponowałem, że na działce należącej do miasta na ulicy Mazurskiej mogę wybudować dworzec za pieniądze spółki. Nie spotkałem się z zainteresowaniem. Teraz taki dworzec trzeba będzie budować za własne środki, ponieważ przewoźnicy tego nie zrobią. Dworzec jest też wizytówką miasta i z pewnością byłby inwestycją miastotwórczą. W tym temacie obecnie rządzący nie zrobili nic. Za to chętnie podnoszone są różne opłaty dla mieszkańców. Jeden z radnych wspierających burmistrza komentuje, że podwyżki są wprowadzane w całej Polsce. Przecież nie jest tak, że musimy to robić u siebie. Dokładnie po to wybrali nas mieszkańcy Augustowa, by ułatwić im życie. W przeciwnym razie czeka nas dalsze wyludnianie miasta i brak argumentów za tym, by tutaj pozostać. Boję się, że jeśli władze miasta nie zmienią swojego myślenia, to w dalszej perspektywie augustowianie chcący skorzystać z atrakcji będą musieli jeździć do Suwałk albo Białegostoku. Powinniśmy się angażować w przedsięwzięcia dużego formatu, nie wydarzenia niszowe. Niestety od kilku lat dostrzegam wyłącznie taką tendencję –puentuje szef klubu KO.
Nie zaprezentowano żadnej wizji
Marcin Kleczkowski uważa, że głównym mankamentem blisko 160 stronnicowego raportu jest to, że zabrakło w nim wniosków. Nie było tam wskazań w jakim miejscu znajduje się dziś miasto, w którym kierunku zmierza, jakie są jego rozwojowe szanse i zagrożenia. Brak wizji zdaniem radnego został zakryty zbiorem rozmaitych informacji, zebranych prawdopodobnie przez kierowników różnych wydziałów urzędu miejskiego i przez prezesów spółek miejskich.
-Pan burmistrz w obliczu krytyki, która spotkała go po przedstawieniu raportu na połączonym posiedzeniu komisji, już na sesji ratował się kolejną 68 stronnicową prezentacją. Pokazał nam nowe slajdy i zdjęcia, mówił o naprawdę różnych rzeczach, ale często nie odnosił się do stanu faktycznego. Od strony technicznej raport o stanie miasta oceniam negatywnie –dodaje radny.
M. Kleczkowski podkreśla, że Augustów nie zmierza ku upadkowi i miasto nie znajduje się w ruinie. Natomiast w jego ocenie priorytety przyjęte przez władze miasta nie są właściwe. Jako przykład podaje asfaltowanie małych ulic, co burmistrz uważa za swoje czołowe osiągnięcie. Radny PiS zgadza się, że te działania były potrzebne, ale nie są receptą na rozwój miasta i nie powinny być jedynym celem. Tym bardziej, jeśli dzisiaj budżet miasta pogrąża się w długach.
-Miasto musi tworzyć mieszkańcom warunki do dobrego życia. Nie jest tak, jak twierdzi pan burmistrz, że największe wpływy do budżetu zapewniają przedsiębiorcy. Najwyższą pozycją w budżecie po stronie dochodów są wpływy z podatku PIT. 38 procent z PIT naszych mieszkańców każdego miesiąca zasila kasę miejską, a 11 procent kasę powiatową. Miasto planując długofalowy rozwój powinno zadbać przede wszystkim o tych, którzy o nim stanowią. Przykładem mogą być Suwałki gdzie zauważono, że tworzenie warunków dobrego i taniego życia w mieście to ogromna korzyść dla miasta z tytułu wpływu podatków, ale także dla przedsiębiorców, bo nie martwi ich brak rąk do pracy –twierdzi lider augustowskiego PiS.
-Nie zapominajmy, że Augustów ma swoją specyfikę i jest nią turystyka. Nie dostrzegam po stronie władz miasta działań mających na celu wyróżnienie Augustowa na tle innych miast wypoczynkowych. Chcielibyśmy, aby w dzisiejszych realiach Augustów mógł nawiązać do tych chlubnych tradycji z przeszłości, kiedy o naszym mieście mówiono, jako o letniej stolicy Polski. Tego bym oczekiwał od burmistrza, który chwali się kwotą 33 mln zł na inwestycje. Relatywnie nawet kilkadziesiąt lat temu podejmowano w naszym mieście dużo większe i potrzebniejsze inwestycje. Nie robiono tego kosztem długów, których dynamika w ostatnich dwóch latach przybrała rekordową skalę. Musi nas to niepokoić –uważa Marcin Kleczkowski.
Poprzedni burmistrzowie marzyli o takich wynikach
Zdaniem zastępcy burmistrza Filipa Chodkiewicza dyskusja nad raportem o stanie miasta oraz udzieleniem absolutorium miała zaskakujący przebieg. Cieszy go docenienie przez radnych burmistrza i udzielenie mu absolutorium. Natomiast w ocenie wiceburmistrza smucić może to, że część radnych zachowała się tak, jakby nie znała pozytywnej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej o wykonaniu budżetu, a także zignorowała rekordowe osiągnięcia 2019 roku.
-Przykro, że w sytuacji, kiedy możemy być dumni z Augustowa i naszych wspólnych dokonań, niektórzy usiłują zaistnieć przez awanturę. Od lat nie mieliśmy tak ambitnego budżetu i sprawnej realizacji. Wystarczy skupić się na faktach. W 2019 roku Augustów wybudował rekordową liczbę 25 ulic. To zmiana standardu cywilizacyjnego dla tysięcy mieszkańców. W 2019 r. pobiliśmy także rekord nakładów inwestycyjnych. Zrealizowaliśmy inwestycje za kwotę ponad 33 milionów złotych. Jeszcze nigdy miasto nie inwestowało tak wiele. Mamy fantastyczne wyniki w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych. Kiedy podliczymy pozyskane środki zobaczymy kwotę ponad 27 milionów złotych. Poprzedni burmistrzowie z pewnością marzyli o takich wynikach –twierdzi wiceburmistrz Chodkiewicz.
Zastępca burmistrza zauważa, że w ubiegłym roku miasto rozpoczęło szereg przedsięwzięć wyczekiwanych przez lata jak generalny remont domu kultury. Dziś budowa zmierza ku końcowi. Na ulicy Kopernika realizowana jest przebudowa przedszkola. Powstanie obiekt pod wieloma względami wzorcowy. Z obydwu tych budynków Augustów będzie mógł być dumny. Do użytku oddano bazę sportów wodnych, która już zaistniała w kilku światowych konkursach architektonicznych. Rok 2019 to również nowe place zabaw, park, doposażenie OSP Lipowiec, wsparcie organizacji pozarządowych, wymiana ponad 150 pieców w mieście na czystsze źródła energii, program Airgustów, ponad 130 instalacji fotowoltaicznych i solarnych. W ubiegłym roku zrealizowano tematy przez lata zaniedbane. Powstały toalety z prawdziwego zdarzenia przy molo, naprawiono slip, wreszcie otwarto dworzec kolejowy. Powstał też napis Augustów nad rzeką Nettą, o którym mówiło się od kilku lat, a dziś stanowi kolejną formę atrakcji oraz tło do pamiątkowych zdjęć z naszego miasta dla odwiedzających.
-Podsumowując rok 2019 warto zauważyć, że nastąpiło uruchomienie również prywatnych inwestycji na dużą skalę To jest właśnie rozwój. Spójrzmy na miasto. Budowa nowych bloków, domów, centrów handlowych, hoteli, rozbudowa stoczni, fabryki, budowy na strefie aktywności. Rusza też budowa stacji regazyfikacji i sieci gazowniczej. Dawno nie działo się tak wiele. Wszyscy możemy być dumni z Augustowa. Niech nie psuje nam tego destruktywna krytyka. Bo kiedy słyszę na sesji od pani radnej Piaseckiej, że za czasów jej współrządzenia zadłużenie było kwotowo niższe, to przypomnę, że wtedy w mieście na noc gasło światło, inwestycje rocznie sięgały nie 33 milionów, a ledwie kilku, a zadłużenie nie wynosiło jak obecnie 32%, ale sięgało nawet 46%. Obsługa długu kosztuje dziś kilkaset tysięcy, a wówczas władze wydawały na odsetki nawet 2 miliony złotych rocznie. Każdy może porównać liczby. Każdy może spojrzeć na inwestycje w mieście i to uczciwie ocenić –mówi Filip Chodkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze