Bartosz Lipiński
Rozważmy skrócenie wakacji
Jest pan dla wielu żywą legendą augustowskiej oświaty. Z pewnością bardzo dokładnie przygląda się pan obecnej sytuacji w Polsce, gdy od połowy marca dzieci nie uczęszczają do szkół. Jakie pana zdaniem może mieć to realne przełożenie na kształcenie młodzieży?
-Szkoły zostały zamknięte z powodów oczywistych, związanych z epidemią. Była to decyzja na pewno trudna, ale uzasadniona. Jest to już kolejny miesiąc, kiedy uczniowie muszą uczyć się zdalnie. To sytuacja zupełnie nowa w historii edukacji, ale uważam ten ruch Ministerstwa Edukacji Narodowej za właściwy, bo innego nie mogło być. Natomiast cały ciężar realizacji tej formy pracy spadł na dyrektorów i samorządy powinny zrobić wszystko, żeby im pomóc w tym przedsięwzięciu. Mam na myśli choćby zakup sprzętu komputerowego z programu, który prowadzi MEN. Nasz samorząd powiatowy kupił komputery, które dyrektorzy prowadzonych przez powiat szkół będą mogli przekazać uczniom mającym problemy ze zdobyciem sprzętu do nauki online. Przedłużający się okres nieuczestniczenia w normalnym procesie edukacji polskich uczniów bez wątpienia wpłynie niekorzystnie na poziom wiedzy. Niestety dotknie to przede wszystkim osoby, które w tym roku ukończą daną placówkę i będą jej absolwentami. Przypomnę, że przed rokiem w kwietniu odbywały się strajki nauczycielskie w niektórych placówkach oświaty. Część zajęć była wtedy sparaliżowana, a proces edukacyjny i realizacja podstawy programowej nie zostały wypełnione. To przekłada się też na obecną rzeczywistość.
Czy nauczanie zdalne oraz nawiązywanie kontaktu pomiędzy nauczycielem i uczniami przez internet może zastąpić młodzieży normalne lekcje w klasach i budynku szkolnym?
-Oczywiście, że nie może. Mamy dziś bardzo trudną sytuację, która w normalnych warunkach wyglądałaby zupełnie inaczej. Uczeń chodzący do szkoły znajduje się w pewnym reżimie, bo musi być na bieżąco przygotowany do każdej lekcji, pisać w ławach szkolnych kartkówki czy klasówki. Dziś nie jesteśmy w stanie powiedzieć na sto procent, czy nauka online okazała się dobrym zamiennikiem. Pozytywne jest to, że uczniowie mają w ciągu dnia jakieś zajęcie oraz pracują na zasadach podobnych do tych, które obowiązują teraz w wielu innych instytucjach. Moim zdaniem nie zastąpi to jednak nigdy systematycznej i tradycyjnej pracy na lekcjach. Być może należałoby niestety pomyśleć o wydłużeniu roku szkolnego o pewną część wakacji.
Pana zdaniem MEN powinno przeanalizować możliwość, aby ze względu na okoliczności uczniowie kontynuowali naukę przez kilka dodatkowych tygodni, np. na początku lipca?
-Nie wiem ile miałoby to potrwać i wymagałoby to gruntownej analizy. Moim zdaniem dziś najważniejsze powinno być zrealizowanie w pełni podstawy programowej i przepracowanie z uczniami całości materiałów edukacyjnych. Dopiero wówczas nauczyciele oraz rodzice będą mogli być przekonani, że uczniowie są przygotowani, żeby przystąpić do sprawdzianów albo egzaminów. Bez tego nie ma gwarancji osiągnięcia sukcesu i obawiam się, że wyniki uczniów mogą być słabsze, niż byśmy tego oczekiwali. Dostrzegam tu ważną rolę dyrektorów. W ich gestii leży nie tylko utrzymanie szkół i organizacja pracy, ale dyrektorzy stanowią pierwszy szczebel nadzoru pedagogicznego. Ich działania mają niebagatelny wpływ na finalny wynik edukacyjny podopiecznych. Myślę, że w zaistniałych realiach naprawdę można by pomyśleć o przesunięciu granicy końca roku szkolnego, aby jednak zrealizować podstawę programową.
Czy przypomina pan sobie podobną sytuację w dotychczasowej karierze zawodowej, kiedy normalna edukacja była niemożliwa i trzeba była nadrabiać naukę w okresie lata?
-Owszem, taka sytuacja miała miejsce pod koniec lat 80. Wówczas Szkoła Podstawowa nr 3 w Augustowie zmieniała swoją siedzibę i przenosiła się do obecnego obiektu na Mickiewicza. Placówka z myślą o nowym budynku zakupiła do niego meble. Kontrola sanepidu wykazała, że wydobywał się z nich szkodliwy dla zdrowia formaldehyd, dlatego szkoła musiała zostać zamknięta. Trójka przez dłuższy czas nie mogła pracować, później część zajęć odbywała się popołudniami w budynku I Liceum Ogólnokształcącego, ale zakończenie roku szkolnego i tak zostało przesunięte. Uczniowie oraz kadra pedagogiczna przychodzili na zajęcia przez pewną część wakacji, żeby zrealizować podstawę programową. Kiedyś jej realizacja była świętością. Jako dyrektor bardzo wnikliwie analizowałem pod tym kątem działania każdego nauczyciela. Mam nadzieję, że do tych dobrych wzorców sprzed lat powróci niebawem także ministerstwo.
Dziękuję za rozmowę.
Rozm. Bartosz Lipiński
Napisz komentarz
Komentarze