Bartosz Lipiński
Mijają miesiące, emocje pozostają
Rok temu o tej porze przewodniczącym rady miejskiej w Augustowie był Marcin Kleczkowski. Co więcej, mówiono wówczas o pewnej nieformalnej koalicji przewodniczącego z burmistrzem Mirosławem Karolczukiem i radnymi Naszego Miasta. Relacje między stronami zaczęły psuć się od końca maja, a finałem historii był przewrót w radzie miejskiej dokonany 15 lipca 2019 roku. Gdy debatowano nad odwoływaniem Kleczkowskiego oraz Adama Sieńko z prezydium, ze strony obozu rządzącego nie padały raczej konkretne zarzuty. Usłyszeliśmy dosyć ogólnikowe slogany, w dodatku odczytane z wcześniej przygotowanych kartek. Nielicznym konkretem był argument o tym, że odwołane prezydium nie zasiadało ze sobą przy jednym stole, ale był to desperacki i mało przekonujący zarzut. Po pamiętnej sesji w kuluarach można było usłyszeć, że odwołanie Kleczkowskiego mogło mieć związek z ustalaniem listy kandydatów PiS w wyborach do Sejmu. Listy miały być zamknięte latem. Trudno, żeby mógł znaleźć się na nich pozbawiony funkcji były przewodniczący rady, choć na tym rozmaite spekulacje wcale się nie zakończyły.
Teoria o zakulisowych rozmowach
Krótko po zmianach w prezydium, z przewodniczenia komisji społeczno-oświatowej w radzie zrezygnował stronnik Kleczkowskiego, radny PiS Tomasz Miklas. Przeprowadziliśmy z nim wywiad pod koniec lipca ub. r. Miklas o pozbawieniu funkcji Kleczkowskiego mówił m.in., że prawdziwym powodem złożenia w trybie pilnym wniosku o odwołanie przewodniczącego rady, były zakulisowe rozmowy z ludźmi niezwiązanymi z Augustowem. Radny dodał też w rozmowie z nami, że to burmistrz Mirosław Karolczuk powinien wytłumaczyć, kto nalegał na natychmiastowe odwołanie Kleczkowskiego. Podobne argumenty przewijały się kilkukrotnie.
Komentarz o rzekomych naciskach
Pod koniec listopada augustowscy radni miejscy dyskutowali oraz głosowali nad wnioskiem zarządu województwa podlaskiego, o wyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym. Chodziło o pracę Kleczkowskiego w suwalskim WORD. Finalnie zapadła decyzja niekorzystna z punktu widzenia radnego. Z perspektywy artykułu szczególnie mogą ciekawić słowa T. Miklasa. Samorządowiec PiS stwierdził wówczas np., że nieraz były wywierane na M. Kleczkowskiego naciski z urzędu marszałkowskiego, a odwołanie go w lipcu z funkcji przewodniczącego miało takie znamiona. Miklas dodał również, że Kleczkowski był niemal szantażowany, że zostanie skompromitowany jak nie ustąpi ze stanowiska przewodniczącego. Radny mówił, że stało się tak, gdyż Kleczkowski nie chciał zrezygnować z list do parlamentu.
Brak księgi wejść i wyjść z gabinetu
Również w listopadzie 2019 roku radni miejscy pochylali się nad polityką antykorupcyjną. Chodziło o petycję jednej z kancelarii prawnych skierowaną do gmin. Jeden z głosów sugerował, że obecny statut miasta Augustowa określa już procedury antykorupcyjne i nie ma potrzeby wydawania kolejnych aktów prawnych. T. Miklas miał inne zdanie.
-Chcę zwrócić uwagę, że statut nie do końca precyzuje wszystkie działania antykorupcyjne, ponieważ nie ma księgi wejść i wyjść ani raportu z tego, kto i o czym rozmawiał w gabinecie burmistrza, nawet po godzinach urzędowania. Były takie wizyty, np. wizyty radnych sejmiku wojewódzkiego. Omawiana była przede wszystkim kwestia zdjęcia pana Kleczkowskiego z funkcji przewodniczącego rady miejskiej. Przypomnę słowa wiceburmistrza z inauguracyjnej sesji, kiedy zwrócił się do nas arogancko i poprosił o pozostawienie za drzwiami legitymacji partyjnych. Pytam więc, co było omawiane za drzwiami gabinetu burmistrza poza godzinami pracy urzędu –komentował wyjątkowo enigmatycznie Tomasz Miklas, opozycyjny radny PiS.
Kolejny raz o tajemniczym radnym
Ostatni raz o tajemniczym samorządowcu, który rzekomo miał skutecznie zabiegać o zmianę w prezydium rady, usłyszeliśmy 3 marca 2020. Na ostatniej zwyczajnej sesji przed epidemią koronawirusa dyskutowano nad wnioskiem o odwołanie obecnej przewodniczącej rady Alicji Dobrowolskiej. Radny Miklas, który jest obecnie w kontrze do koalicji rządzącej radą i osoby burmistrza, kolejny raz na przestrzeni miesięcy mówił o pewnych zaskakujących zdarzeniach.
-Mówicie państwo o jakimś politykierstwie. Przypomnę, że z powodów politycznych został odwołany poprzedni przewodniczący Marcin Kleczkowski. Pan wiceburmistrz wie, o czym mówię, który z radnych sejmiku wojewódzkiego bywał w urzędzie i naciskał, żeby odwołać przewodniczącego rady miejskiej –komentował T. Miklas, na sesji przed kilkoma tygodniami.
Co ciekawe, do przywołanych w artykule teorii ani razu nie odnieśli się rządzący miastem. Włodarze Augustowa komentarze o rzekomych naciskach ze strony bliżej nieokreślonej osoby kwitują milczeniem. Być może nie chcą dodawać oponentowi politycznego paliwa i dlatego nie wchodzą z nim w polemikę. Trudno natomiast przypuszczać, że słowa umknęły ich uwadze i nie są świadomi, że w przestrzeni publicznej pojawiła się intrygująca pogłoska.
Co powinien zrobić Tomasz Miklas? Stare polskie porzekadło mówi, że jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Skoro publicznie nadmieniał często o pewnej zakulisowej rozgrywce, naciskach, rozmowach w gabinecie mających daleko idące reperkusje, które w konsekwencji wstrząsnęły opinią publiczną, może powinien pójść za ciosem. Oficjalne podanie nazwiska osoby, która miałaby mieć tak duży wpływ na sytuację w naszym mieście byłoby oczekiwane.
Komentarz do sprawy zastępcy burmistrza Filipa Chodkiewicza:
„Przewodniczącego rady miejskiej powołuje i odwołuje rada miejska. Każdy z radnych wykonuje swój mandat w sposób wolny, samodzielnie decydując o sposobach głosowania w każdej ze spraw. Nie wiem w jaki sposób pan radny Tomasz Miklas chce wiązać wizyty radnych sejmiku w urzędzie miejskim w Augustowie z decyzjami rady miejskiej. Natomiast sam fakt odwiedzania urzędu miejskiego w Augustowie przez radnych wojewódzkich, radnych powiatowych, czy parlamentarzystów nie jest niczym nadzwyczajnym. Zabieganie o nasze miejskie sprawy wymaga troski o regularne kontakty z wieloma instytucjami i ich przedstawicielami”.
Napisz komentarz
Komentarze