Czy w ramach odpoczynku w Augustowie zwiedzał pan również okoliczne miejscowości regionu np. Studzieniczną, Przewięź i inne leżące na szlaku Kanału Augustowskiego?
-Oczywiście, że tak! Zjechałem całą Augustowszczyznę i Suwalszczyznę. Postanowiłem sobie, że wykąpię się w każdym jeziorze. Zajęło mi to ze trzy wakacje, ale dopiąłem swego! Najbardziej lubiliśmy jeździć z rodzicami nad Suchą Rzeczkę i łowić ryby na odcinku między Serwami a Kanałem Augustowskim. Pamiętam, że miała tam domek starsza pani z córką, które smażyły placki ziemniaczane i sprzedawały z pomostu kajakarzom spływającym Suchą Rzeczką. To były najsmaczniejsze placki świata, do których tęskni się przez cały rok. Pamiętam, że te panie gromadziły opał i jedzenie na całą zimę, bo te były tak tęgie, że śnieg kompletnie je zasypywał na kilka miesięcy. Nie były w stanie wyjść. Kiedy staruszka zmarła, ta druga pani się stamtąd wyprowadziła, a ja chociaż byłem wtedy nastolatkiem pierwszy raz poczułem, że utraciłem coś na zawsze. Przez jakiś czas już z własnymi dziećmi spędzaliśmy wakacje w miejscowości Wojciech w domku między jeziorem Białym i Studzienicznym. Któregoś razu mój syn nadepnął na szkło w wodzie. Pojechaliśmy do szpitala na szycie. Okazało się, że zajął się nami chirurg, który… rozpoznał, że kiedyś identyczną ranę zszywał mi kiedy byłem dzieckiem! Rzeczywiście mam bliznę dokładnie w tym samym miejscu, co syn. Najwyraźniej tak nas sobie naznaczył Augustów.
Napisz komentarz
Komentarze