Wspominał pan podczas internetowych wystąpień o czasie spędzonym u nas na koloniach i zimowiskach. Proszę powiedzieć o najmilszych wspomnieniach tego okresu.
-Zimowiska spędzałem w domu ośrodku BPIS na Borkach, uwielbiałem prawdziwe kuligi i harce na zamarzniętej tafli Necka, bo zawsze wtedy były tęgie mrozy. Latem mieszkałem z rodzicami w domkach w tamtym ośrodku, zawsze w numerze 9. Najmilej pamiętam przyjaźnie i pierwsze miłości, które wówczas zawierałem. Wielkim wydarzeniem był dla mnie wyjazd co wtorek i czwartek na targ na rynku i buszowanie po straganach z różnościami. I z Ameryki i zza wschodniej granicy. Kiedy byłem starszy, wyszukiwałem tam fajne ciuchy, których potem mi zazdrościli w Warszawce. No i oczywiście kupowaliśmy na targu twaróg i znakomitą śmietanę, tak gęstą, że po odwróceniu słoika do góry nogami, nie wylatywała. Zaprzyjaźniliśmy się z rodziną z Promisek, która tam sprzedawała pyszności i jeździliśmy do nich na wieś. Rodzice zaopatrywali się w mięso podczas chudych lat PRL, a ja dostawałem skarby! Wielkie łuski po pociskach czołgowych z czasów wojny, hełmy niemieckie, pas na naboje do karabinu maszynowego itp. Potem przekazywałem to w szkole do pracowni historycznej, za co miałem fory u nauczycieli.
Napisz komentarz
Komentarze