–Panie Piotrze Piłasiewicz, ja nigdy publicznie nie mówiłem o tym gdzie pan pracuje i czym się pan zajmuje. Nie krytykuję pana za to czy pan wyciska czy nie wyciska tego piwa w miodosytni. Pan do mnie cały czas bije jakieś dziwne rzeczy, to jest niedopuszczalne z racji wieku. Jest pan ode mnie dużo młodszy, a cały czas nie mając argumentów uderza pan we mnie sprawami osobistymi. Niech pan robi te murale, nigdy pana pod tym względem nie zaczepiałem. Mi się murale nie podobają, czy ja to panu kiedykolwiek powiedziałem? Pan mi cały czas rzuca do ogródka osobiste rzeczy –puentował W. Krzywiński. Zacięta, pozamerytoryczna dyskusja rozpaliła temperaturę na sali plenarnej urzędu. Trudno dziś to sobie wyobrazić, ale jeszcze rok temu relacje pomiędzy poróżnionymi stronami były dobre, a teraz dzieli ich niemal wszystko. Ostatnia debata tylko to potwierdziła.
Miodowe piwo na miejskiej sesji
Dyskusja nad nieudzieleniem absolutorium burmistrzowi w pewnym momencie nabrała nieoczekiwanego obrotu. Zamiast rozmowy nad meritum byliśmy świadkami utarczki słownej pomiędzy byłym, a aktualnym przewodniczącym komisji rewizyjnej. Wojciech Krzywiński starał się udowodnić dla Piotra Piłasiewicza niekompetencję do kierowania komisją, a jego młodszy kolega przypomniał mu zatrudnienie w miejskiej spółce MPEC.
- 19.07.2018 14:57 (aktualizacja 14.04.2023 09:02)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze