Ostatnia sesja Rady Miejskiej z 30 sierpnia obfitowała w interpelacje i zapytania radnych. Magdalena Śleszyńska dużą wagę przyłożyła do wizerunku Rynku Zygmunta Augusta po remoncie. Jej zdaniem betonowe donice, które pojawiły się na Rynku, nie spełniają potrzeb estetycznych. Ponadto stanowią dyskomfort komunikacyjny dla spacerujących mieszkańców.
- Zostało ustawionych 346 donic. Niektóre nachodzą na przejścia dla pieszych. Po remoncie powinno się udrożnić komunikację, a niestety jest zupełnie odwrotnie. W skali miasta zostało zakupionych 455 sztuk tych donic. Czy mają być zakupione kolejne donice na ulicę 3 Maja? – pytała zaniepokojona radna Śleszyńska.
- Projekt przebudowy ulicy 3 Maja na odcinku od ulicy Hożej do Ronda Marconiego nie obejmuje lokalizacji takich elementów jak donice – uspokoił radną kierownik wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim Józef Górski.
Magdalena Śleszyńska jako przykład podawała inne miasta w Polsce, gdzie problem betonowych donic na chodnikach nie istnieje. Np. w Węgorzewie rabatki rosną w ziemi. Jej zdaniem lepszym rozwiązaniem byłyby wiszące donice rozlokowane na latarniach, dzięki czemu nie zajmowałyby tak dużo miejsca w ciągu komunikacyjnym.
- Zrobiliśmy kostkę granitową, na której stoją betonowe donice, nie dostrzegam w tym żadnego piękna. Nieopodal apteki jest wejście na przejście dla pieszych, a przy nim latarnia, kosz na śmieci i trzy donice. Kiedy idę z dziećmi, jedno dziecko jedzie na rowerze, drugie mam w wózku, zajmujemy całą szerokość przejścia. Chyba po to robimy chodniki, aby można było po nich chodzić – podzieliła się swymi prywatnymi spostrzeżeniami radna miejska, kolejny raz uskarżając się na zbyt duże jej zdaniem gabaryty rozlokowanych donic. W odpowiedzi na te argumenty Józef Górski zaproponował radnej wspólny spacer po chodnikach otaczających Rynek Zygmunta Augusta, podczas którego dokonaliby pomiaru szerokości przejścia na chodnikach, gdzie zlokalizowane zostały problematyczne elementy wystroju miasta.
- Jest to kwestia gustu każdego z nas. Pani uważa, że donice są mało estetyczne, ktoś inny może oceniać to inaczej. Dokumentacja Rynku Zygmunta zawierała również te elementy. Zadanie jest dofinansowane ze środków wojewody, mamy określone zobowiązania w tym zakresie. Te donice są zakupywane sukcesywnie, stanowią element określonych inwestycji. Minimalna szerokość ruchu pieszego dla jednej osoby, to 0,75 centymetrów. Jeżeli pani sobie życzy, zapraszam, pójdziemy po wszystkich stronach Rynku Zygmunta Augusta, zmierzymy i stwierdzi pani czy rzeczywiście jest zbyt wąsko – powiedział kierownik wydziału inwestycji. Z odsieczą dla poróżnionych w powyższym temacie, przyszedł radny Artur Kleczkowski, który przerwał emocjonującą dyskusję propozycją odkupienia donic.
- Żeby pogodzić obie strony chciałbym zakomunikować, że jeżeli będziecie państwo chcieli odsprzedać te donice, chętnie kupię parę sztuk – ogłosił z uśmiechem augustowski radny. Głos w tej sprawie zabrał również burmistrz. Zgodził się z częścią argumentów przedstawionych przez Magdalenę Śleszyńską.
- Myślę, że limit donic mamy już wyczerpany. Moje subiektywne odczucie jest podobne do pani Śleszyńskiej. Uważam, że tych donic jest za dużo. Ze względu na to natłoczenie i fakt jak duże są te donice betonowe, wielkość Rynku ucieka. Myślę, że od wczesnej wiosny to wszystko będzie unormowane. W październiku chcemy opracować globalny projekt zagospodarowania zieleni dla całego miasta – uspokoił oponujące strony Wojciech Walulik.
Napisz komentarz
Komentarze